Myślałam, że ten mężczyzna mnie dotknie, ale właśnie w tej chwili usłyszałam czyjś głos dochodzący zza drzwi. Po chwili do lecznicy wszedł Reihan Aga.
-Nie bój się, Kornelio Hatun. Przyszedłem tu z rozkazu Sułtanki Valide.- powiedział, po czym spojrzał na wycofującego się strażnika.
-Co tu się dzieje?- Reihan Aga zdenerwował się.
-Stałem przed drzwiami i pilnowałem nałożnicy, by nikt nie wszedł, ale usłyszałem jakieś krzyki z wewnątrz. Przestraszyłem się, że stało się coś złego, więc pozwoliłem sobie wejść do środka. Zostałbym ścięty, gdyby coś się stało tej dziewczynie. Ale gdy podszedłem do niej, okazało się, że miała zły sen.- Reihan popatrzył na niego z wątpliwością.
-Hatun, czy to prawda?- Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-Tak, prawda. Nic mi nie jest.- Chociaż nie wiązałam przyszłości z tym mężczyzną, nie chciałam dla niego źle. Straciłby życie, gdybym opowiedziała, co mi zaproponował. Dlatego postanowiłam milczeć.- Reihan Ago, czy mogłabym Cię o coś poprosić?
-Zanim cokolwiek zrobię, muszę skonsultować to z Sułtanką Matką. Wiesz, jakie są zasady.
-Wiem, ale ona się na to nie zgodzi. Nie zna przyczyny, dla której chcę o coś prosić. Proszę, przyprowadź tutaj Elif Hatun. Chcę zobaczyć, że wszystko z nią w porządku. Przeze mnie mogła wpaść w tarapaty.
-Jeżeli jesteś powodem jej kłopotów, to chyba lepiej, żeby ta dziewczyna Cię unikała.
-Błagam, chcę ją tylko zobaczyć. Jeżeli nie możesz jej tu przyprowadzić, ja do niej pójdę.
-Wrócisz do haremu, gdy w pełni wyzdrowiejesz. A Elif Hatun tutaj nie przyjdzie. Zrozum, że ta dziewczyna nie chce mieć z Tobą nic wspólnego.- Reihan Aga powiedział to stanowczym głosem, po czym opuścił lecznicę. Jak to? Moja siostra żywi do mnie urazę? Czyli coś musiało jej się stać, na dodatek przeze mnie. Faktycznie, powinnam zapomnieć o kontakcie z nią. Zrobię wszystko, by pomóc jej przetrwać i zapewnić godne życie, ale muszę to robić z dala. Nie myślałam o tym zbyt długo, bo zaczęłam wsłuchiwać się w prowadzoną na korytarzu rozmowę. Nie potrafiłam rozpoznać tych głosów, ale rozmawiała kobieta z mężczyzną. Skupiłam się, by słyszeć każde ich słowo.
-Sułtan ją wezwał.
-Przecież ona w tym stanie nie może podnieść się na łóżku, jak ma iść do władcy?
-Więc co mu powiemy?
-Dziewczyna nie chce przyjść.
-Można powiedzieć też, że źle się czuje.
-Lepszym rozwiązaniem będzie wysłanie mu innej.
-Lepszym dla kogo? Na pewno nie dla nas.
-Jedno jest pewne. Kornelia Hatun nie może się o tym dowiedzieć.
Rozmawiali o mnie. Albo o mojej ukochanej siostrze Elif. Nie wiedziałam przecież, w jakim była stanie. Zanim wygnano Gulfem Kalfę ta mogła wyrządzić jej ogromną krzywdę. Sułtan nie wezwałby mnie, a Elif już raz u niego była. Może było mu mało? Zakochał się w tak młodej dziewczynie? Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Dlaczego chcą to przede mną ukryć? Nawet nie wiem, ile życia mi pozostało. Może okaże się, że moje rany są zakażone i za kilka dni odejdę z tego świata. Nie mogę umrzeć. Najpierw muszę przypilnować, by Elif uciekła z pałacu i rozpoczęła spokojne życie, jak najdalej od tego miejsca.
CZYTASZ
Amina Sultan
FanfictionKornelia to szesnastoletnia dziewczyna wychowywana przez owdowiałą matkę na jednej z greckich wysp- Rodos. Jej świat staje na głowie, gdy matka ginie, a opiekę nad dziewczyną ma przejąć jej bogaty wuj mieszkający w Imperium Osmańskim. Po przyjeździe...