Było dokładnie tak, jak chciałam. Gdy sułtan uczył Murada walczyć mieczem, ja spacerowałam po ogrodzie z sułtanką Ayse. Dziewczynka często się do mnie przytulała. Pytała, czy nie mogłabym zostać przy niej na zawsze. W odpowiedzi tylko się uśmiechałam.
Wieczorem pomagałam dziewczynce ubierać się na kolację z sułtanem. Poprosiła mnie o to, bo powiedziała, że chce wyglądać tak pięknie jak jej siostra Humasah. Faktycznie, starsza sułtanka była naprawdę piękna. Odprowadziłam Ayse i Murada do komnaty Mustafy. Gdy chciałam wyjść, odezwała się sześciolatka.
-Bracie, a czy Amina nie może zjeść z nami?
-Sułtanko, przyjdę do Ciebie później, gdy już zjesz. Będę przy tobie, gdy będziesz zasypiać. Teraz już pójdę.- Odezwałam się.
-Zostań z nami. Tak dobrze zajmujesz się moim rodzeństwem, dla Humasah jesteś jak przyjaciółka, wspierasz moją matkę. Tylko ja nie miałem okazji cię poznać. Usiądź przy nas, zjemy razem.- Powiedział Mustafa. Zmieszałam się tymi słowami.
-Naprawdę nie trzeba, Panie...- zaczęłam, ale sułtan gestem nakazał mi zająć miejsce przy ich stole. To tylko jedna kolacja, nic takiego. Zjem, a potem odprowadzę sułtankę do jej komnaty, zaśpiewam jej, jak zawsze i na tym się skończy. Usiadłam obok małej Ayse. Ta uśmiechnęła się, bo władca spełnił jej prośbę. Miałam wrażenie, że dla niej zrobiłby wszystko. Byle tylko była szczęśliwa. Bardzo kochał swoje rodzeństwo.
Po posiłku wstałam. Ayse wzięła mnie za rękę, by wyjść razem ze mną. Murad przytulił się do brata, po czym także stanął obok mnie.
-Murad, Ayse, wasza komnata jest przecież obok mojej. Traficie sami, a w środku już czeka służąca.- Odezwał się Mustafa. Zdziwiłam się. Ayse spojrzała na niego.
-Jak to? Amina mnie nie zaprowadzi?- Spytała podejrzliwie.
-Chciałbym z nią chwilę porozmawiać. Mogę? Potem do Ciebie przyjdzie.- Po tych słowach Ayse odetchnęła z ulgą.
-No dobrze.- Powiedziała. Sułtan popatrzył na mnie.
-Amino, zostań.- Nie mogłam nic zrobić. Miałam się sprzeciwić? Kiwnęłam głową. Nie chciałam tego, lecz nie było innego wyjścia. Ayse i Murad wyszli z komnaty. Mustafa wstał i podszedł do mnie.
-Jakiś czas temu wzywałem Cię do siebie, ale nie przyszłaś. Zrobiłem coś złego?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
-Ależ skąd, panie...- Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Czułam, że moje serce bije coraz szybciej. Dlaczego tak się działo? Przecież go nie kochałam. Chciałam mówić dalej, ale sułtanowi wystarczyła taka odpowiedź. Nie chciał, żebym mu to tłumaczyła. Dwoma palcami złapał mnie delikatnie za brodę, kciuk położył na moich ustach. Westchnęłam. Chciałam się odsunąć. Mustafa był szybszy. Położył drugą rękę na moich plecach, blokując mój ruch. Z lękiem spojrzałam mu w oczy. Zauważył to, więc szepnął mi do ucha.
-Proszę, tylko raz. Daj mi chociaż szansę. Jeżeli jednak nie chcesz, to idź już do Ayse.- Nic nie odpowiedziałam. Sama nie wiem, czego chciałam. Rozum podpowiadał mi, żebym jak najszybciej stamtąd wyszła, a serce nie pozwalało zrobić kroku. "Nie kochasz go, Amino! Imię wcale nie zmieniło tego, kim jesteś, ani twojego myślenia. Wciąż jesteś młodą Kornelią, która kiedyś marzyła o prawdziwej miłości. Sułtan posiadający harem nie mógł ci takiej miłości podarować"- wmawiałam sobie w myślach.
CZYTASZ
Amina Sultan
FanfictionKornelia to szesnastoletnia dziewczyna wychowywana przez owdowiałą matkę na jednej z greckich wysp- Rodos. Jej świat staje na głowie, gdy matka ginie, a opiekę nad dziewczyną ma przejąć jej bogaty wuj mieszkający w Imperium Osmańskim. Po przyjeździe...