Myślał z początku, że gimnazjum było piekłem. Liceum miałoby w takim razie służyć za czyściec. A potem? Dobre pytanie.
Lecz nie całkiem tak okazywało się to działać.
Gimnazjum było jego śmiercią, utajoną, cichą. Niefortunnie powolną i bezbolesną.
Liceum za to - nowym życiem. I Suga... Suga też stał się jego odrodzeniem.
Prawda, poniekąd także dobił Kageyamę, obciążył i zdruzgotał myślą o wtórnej samotności. Myślą, że będzie Koushiego można podziwiać tylko z daleka.
Potem jednakże wskrzesił, wyciągając doń rękę, sięgając przez próżnię, która otaczała serce pierwszoklasisty, a może nawet wkradała się w sam organ.
Wciąż istniały - paranoja i strach przed stratą. Znaczyły, iż żył jeszcze.
Nie zawsze Suga mógł trzymać go w ramionach czy opuszkami palców rysować ochronne pieczęcie na jego twarzy, szyi, ramionach, klatce piersiowej; wprowadzać w stan zapomnienia, prowadzić do nieba.
Życie oferowało balans między słodkim a gorzkim. Musiało. Przy gorzkim słodkie było jak gdyby słodsze, a Suga już zgoła nie mieścił się w skali.
A Tobio dziwił się swoim refleksjom.
CZYTASZ
Ja albo mój środkowy 《Haikyuu》
FanfictionOpis - w epice obok opowiadania jeden z dwóch podstawowych elementów narracji, w liryce komponent monologu lirycznego. Napiszę tysiąc opowiadań, zanim wymyślę jeden, odpowiednio oryginalny opis.