- Akaashi?
Akaashi milczał.
- Akaashi?
Zagryzał nieco wargi.
- Akaashi, może się po prostu zabij.
- Nie, nie mam zamiaru się zabić - odparł brunet. Jego życie jeszcze się wahało. Musiał zobaczyć, co z tego wszystkiego będzie. Koniecznie musiał.
Musiał czekać.
x
Keiji myślał, że Bokuto zaczyna odgadywać, co chodzi mu po głowie. Nie usłyszał od starszego chłopaka słowa, więc nie mógł być pewien, lecz przeczucie dyktowało mu swoje.
Mimo to zabrakło mu słów na podorędziu. Palce splecione, ręce na podołku, cień zażenowania na twarzy, usta milczały - i patrzył na dawnego partnera, obecnego przyjaciela, zaabsorbowanego przeglądaniem wiadomości na telefonie.
Wreszcie to Koutarou podniósł mimochodem wzrok i Akaashiemu udało się spojrzeć w jego oczy. Na wargach popielatowłosego zmaterializował się lekki uśmiech.
- Dobrze znowu być koło ciebie, Keiji - przyznał, odkładając telefon na stolik, po którego drugiej stronie miał rozmówcę.
Pobyt z młodszym chłopakiem go wyciszał, tak, zdecydowanie go wyciszał. Powinien był częściej utrzymywać z nim kontakty. Może... może wtedy coś potoczyłoby się inaczej w jego życiu, zbyt nasyconym pomyłkami i niefortunnościami.
- Ciebie też. - Brunet oblizał usta. Jego mowa ciała nie wyrażała tego w pełni, kontrolował się, tym niemniej nerwy splątały mu żołądek w supeł. - Tęskniłem za tobą, Koutarou.
Imiennik popatrzył na niego z niepewnością wpisaną w mimikę, nieufnie niemal, nim znów wymusił na kącikach ust ruch w górę.
Bokuto obawiał się wyrzutów.
Wywlekały z niego złe emocje; odpowiadałby szorstko, udając, iż wszelkie zastrzeżenia siebie strąca, gnębiłyby go za to od środka, podkopywały morale i wiarę.
Nie chciałby usłyszeć, iż znowu nie był dla kogoś dość dobry. To już przesyt. Naprawdę.
To niedobra pora, pomyślał Keiji.
Coś nie grało, odczytywał to z gęstej atmosfery, z mowy ciała Bokuto; czytanie tego wciąż nie sprawiało mu problemów.
- Koutarou... - zaczął, podnosząc się z pozycji siedzącej. - Może...
...napijesz się herbaty?
Chciałby wierzyć, że może dokonać małej prokrastynacji i nic a nic to nie zmieni.
Tylko że jeżeli nie spyta dziś, nie spyta nigdy. Tak prezentowała się faktyczna puenta.
- ...prześpisz się ze mną? - rzucił.