Bokuto nie mógłby twierdzić, że tego wieczora było mu źle. Niewykluczone, że potrzebował trochę uczucia w swej galopującej żałobie. Tak, podobało mu się, lecz teraz, postkoitalnie, w gardle stanęła mu gula. Siedział na łóżku, spoglądał kątem oka na leżącego Akaashiego i milczał nieprzyjemnie.
Co wypadało powiedzieć?
Na usta nasuwały się od razu słowa: Keiji, ale wiesz, że my nie możemy być razem? Jakby wpadł w malignę fobii, że dojdzie do nieporozumień. Nie chciał ranić. Chciał czegoś dla siebie, tak, ale bez ranienia w trakcie. Czy teraz przekroczył linię? Być może - czuł bowiem pewne nerwowe napięcie, które musieli obaj wraz ze swymi przemyśleniami powodować.
Mógłby to teraz po prostu zostawić? To nie krytyczna chwila, porozmawiają o tym później. A jeśli ma to być gorzka rozmowa, niech choć obecna chwila będzie słodka. Może Akaashi też właśnie tego potrzebuje.
Odsunąwszy od siebie problem choć tymczasowo, zdołał się rozluźnić, a dzięki temu także położyć wygodnie i objąć bruneta ramieniem. Każdy potrzebuje bliskości, tak po prostu, na moment, bez głębi nawet.
Bo tymczasem po prostu nie mieli do kogo się zwrócić.
x
Akaashi nadal nie wiedział.
Poddał przeto próby odgadnięcia - czekał. Wczuwając się w nieukojoną atmosferę, czekał. Z wzrokiem spuszczonym na własne dłonie, pamiętające jeszcze ekstatyczne gesty sprzed kilki minut i przejściową zatratę z rozkoszy, winne. Próbując się w myślach rozgrzeszyć i nie dostrzegać nic więcej. Zdecydowany, iż nic więcej nie powie, albowiem nie mógł ufać swoim strunom głosowym.
Czekał, aż na ostatku Koutarou objął go ramieniem. Opierając głowę o jego ramię, Akaashi doznał oczyszczenia.
Tak, właśnie tak było przed laty. Jakby one nie minęły, czas się cofnął, przeszłość zasię wróciła jak żywa. Nie myślał dłużej o poniżeniu i o przegranej sprawie - on i Bokuto to nie musiała być taka.
W takim razie może podświadomość słusznie nim kierowała.
Może wszystki zacznie się od nowa - od teraz. Będzie dobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/92606506-288-k904644.jpg)