Depresja pofilmowa - Logan

421 31 20
                                    

⬆Muzyczka "Lay My Body Down" od Rag'n'Bone Man - pasuje...

⬆Muzyczka "Lay My Body Down" od Rag'n'Bone Man - pasuje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Hej... jak sam tytuł wskazuje, tym razem nie znajdziecie tutaj kolejnego fanfiction. Od razu przepraszam, bo przez dłuższy czas nic nie napisałam, miałam trochę pracy (szkoła) i... jakoś brakło mi weny, a nie chcę niczego robić na siłę, bo to z reguły nie wychodzi dobrze. Ale postaram się napisać jakąś historyjkę w najbliższym czasie.

Tym razem będzie coś innego. Dzisiaj byłam na "Loganie". I mam taką wewnętrzną potrzebę, żeby coś opowiedzieć o tym filmie. Raczej nie będzie to recenzja, wolę to nazwać - moje odczucia po obejrzeniu.

A więc... jakby to powiedzieć... mam depresje pofilmową i trochę boli mnie głowa (typowe, kiedy bardzo wczuję się w jakiś film, zwykle mocno je przeżywam i długo o nich myślę, też tak macie? Czy tylko mi mówią, że jestem 'świrnięta'...). Wracając, film wywiera duże emocje, a akcja wciska w fotel (prawie rozerwałam gumkę z nerów), ale jest też parę momentów dla rozluźnienia się, a nawet do pośmiania. Jednym słowiem mamy wszystko - napięcie, pościgi, parę zabawnych scen, kilka nawiązań (które zawsze uwielbiam w Marvelu), chwile oddechu i bardzo emocjonujący koniec. Film naprawdę bardzo mi się podobał i pewnie będzie mi się jeszcze śnić (zawsze tak mam, kiedy obejrzę coś dobrego), chociaż jest coś do czego się przyczepię, lecz mimo to, bardzo go polecam, jednak... nie każdemu. Wszystko zależy od tego jaki kto ma gust i napewno znajdą się osoby którym by się nie podobał. Wiele fanów jest pewnie zachwyconych (w tym i ja), ale na filmy superbohaterskie nie chodzą tylko osoby tym się interesujące. Więc od razu mówię, że jest w nim bardzo dużo agresji, tak zwanego 'mordobicia', no, nie czarujmy się, jest on bardzo brutalny, z czego z jednej strony mnie to zadowala, bo widać w nim prawdziwego Wolverina, ale z drugiej, czasami trochę się zmęczyłam przy niektórych scenach. Było bardzo dużo przekleńst, mi to osobiście nie przeszkadzało, bo już się przyzwyczaiłam do ich słuchania, ale niektórym pewnie by się to nie spodobało. Przed obejrzeniem dziwiłam się dlaczego dali mu kategorię R (a w Polsce - "od 15 lat"), ale teraz w pełni to rozumiem i się nie dziwię. Właściwie, to tal naprawdę tylko jedna rzecz nie przypadła mi do gustu,

i tutaj będzie SPOJLER, więc jeśli nie chcesz czytać, przewiń dwa razy dalej,



















Nie podobał mi się x-24, czyli prosto rzecz ujmując, klon Wolverina. Kiedy walczyli ze sobą, to... hmmmm... no nie wiem, jakoś tak mam wrażenie, że niepotrzebnie go tam wsadzili, denerwował mnie.


Za to zakończenie było dla mnie świetne, chociaż podejrzewałam, że tak to się skończy, i tak zrobiło mi się bardzo smutno. Trudno jest się z tym pogodzić. Myślę, że każdy czekał na jakiś ruch czy coś w tym stylu, co jest bardzo typowe dla filmów marvelowskich, ale niestety nic się nie stało. Końcowa przemowa Laury sprawiła, że miałam gulę w gardle i musiałam naprawdę powstrzymywać łzy co rzadko mi się zdarza. Myślę, że inaczej jest kiedy na codzień nie interesujemy się komiksami i filmami superbohaterskimi, niż kiedy znamy te postacie i jesteśmy z nimi zżyci, wtedy myślę, że emocje są dużo większe. Końcowe 'X' postawione przez X-23 dało mi taką... nadzieję, że to jeszcze nie koniec mutantów, i taką... hmmm, pamięć, że niegdy nie zapomnimy świetnych Hugh Jackmana i Patricka Stewarda w rolach Wolverina i Charlesa.


Sama Laura / X-23 była świetna. Mała naprawdę dobrze ją zagrała, po prostu naprawdę było widać, że ma geny Logana. Chyba mam już pomysł na kolejny rysunek😅. X-23 bez wątpienia trafi na moją listę ulubionych X-menów. Wielkie brawa dla młodej aktorki, chciałabym ją jeszcze kiedyś zobaczyć w tej roli. Oczywiście nie tylko ona super zagrała, bo jak zawsze, pan Hugh i pan Patrick bez wątpienia są świetnymi aktorami.


Podsumowując... kurczę, kiedy wyprowadzałam psa miałam ochotę pobiec przed siebie, nie mam pojęcia gdzie, ale biec i biec i biec... a potem jakimś cudem dotrzeć do tego, niestety, fikcyjnego świata, być tam z naszymi trzema głównymi mutantami i zrobić wszystko żeby nie doprowadzić do takiego zakończenia.

Weszłam do sali z myślą o dobrym filmie i z taką samą myślą wyszłam.




Idę słuchać "Way down we go" - utwór z traileru, uzależniłam się od niego...






A co Wy myślicie o "Loganie"? A jeśli jeszcze nie obejrzeliście, to czy chcecie się na niego wybrać? Zawsze jestem bardzo ciekawa opini innych, więc piszcie śmiało, jeśli oczywiście chcecie.








P.S. Sorki za spojlery, ale musiałam gdzieś te emocje rozładować. I moje pytanie - czy taki rodzaj Wam pasuje? Chcielibyście coś jeszcze w tym rodzaju? Czy raczej powinnam recenzje zostawić w spokoju?


[X-men] Codzienność [STAROĆ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz