Rozdział 1

97 2 0
                                    

Otaczał mnie mrok.
Trzymał w swych objęciach i zajmował się moimi ranami. Jednak nie koił bólu. Pogłębiał go z każdym dotykiem.
Jego dłonie okryte cieniem kaleczyły moje ciało, które domagało się światła.

Nie miałam siły, by sama wyswobodzić się z objęć mroku, który zapanował wokół mnie.
  Potrzebowałam jej.
Właśnie teraz potrzebowałam mojej mamy. Chciałam, żeby zabrała mnie z tego miejsca, w którym panowała wieczna noc.
   Jednakże nie dane mi było poznać ciepła jej blasku. Zaczęłam wynurzać się z ciemności ciągnięta przez innego rodzaju światło.
  Powoli odzyskiwałam zmysły.
Pierwsze wróciło czucie.
Na mojej dłoni zaciskała się druga znacznie cieplejsza.
Czułam jak na moje przedramię co chwila spada gorąca kropla, a następnie płynie po nim zaznaczając swoją drogę mokrym śladem.
Po chwili zaczęłam słyszeć stłumione dźwięki:
-Córeczko ja... Naprawdę przepraszam, że to tak się skończyło. Nie bądź na mnie zła, poprostu już od dłuższego czasu nam się nie układało... Ale ja zawsze będę ją kochał... To co się teraz zdażyło nic nie zmieni.- nie za bardzo wiedziałam o czym mówi ten smutny człowiek. Zmusiłam się by uchylić powieki. Zauważyłam, że jestem w jakimś bardzo jasnym pomieszczeniu. Kątem oka dostrzegałam tego pana.
Próbowałam obrócić głowę w prawo by zobaczyć kto siedzi obok mnie, ale powstrzymał mnie przeraźliwy ból.
-Aiishh...-pisknęłam z bólu
-Córeczko? Co się dzieje?
-Ym...tato? - Powiedziałam nadal nie odwracając głowy
-Ashley poczekaj, nie ruszaj się wszystko ci zaraz wytłumaczę.- szybko wytarł łzy.

Siedziałam na łóżku szpitalnym i próbowałam poukładać myśli, które kłebiły się wokół rozmowy z moim tatą.
Chciałam żeby to był tylko sen, z którego za chwilę się obudzę.

Nie. Nie, to nie jest sen, to jest koszmar na jawie. Ona...naprawdę nie przeżyła wypadku. Zaczęłam przypominać sobie wszystkie nasze chwile...to już nie wróci. Nigdy.

Wpadłam w histerię. Krzyczałam, a po policzkach płynęły łzy. Trwało to jakieś pół godziny, po czym opadłam na mokrą od łez poduszkę i ze zmęczenia zasnęłam.

Uchyliłam powieki i przyciągnęłam się na łóżku wstałam z niego i zaczęłam iść do łazienki.

Stanęłam przed lustrem. To co w nim ujrzałam.... Odwróciłam wzrok.
Twarz była blada, podkrążone oczy , rozcięty łuk brwiowy, spiechrznięte i popękane usta, a niegdyś piękne, puszyste blond włosy straciły blask i objętość.

Umyłam twarz i następnie wyszłam z mojej sali na korytarz. Było tak cicho i pusto... Zupełnie jak w moim sercu

~~~~~~~~~

Nowy pierwszy rozdział,całkiem mi się podoba a wam? Dajcie znać w komentarzach ☺

Skądś Cię znam...||dlmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz