Idę przez pociąg w poszukiwaniu wolnego przedziału. Miałam zamiar usiąść w towarzystwie Hermiony, którą spotkałam na Ulicy Pokątnej, ale rezygnuje z tego pomysłu gdy witając się z nią jeszcze na peronie zauważam w jej towarzystwie Ron-jednego z braci Ginny- oraz Harry'ego. Zdecydowanie nie mam ochoty przebywać w towarzystwie tego drugiego. Może przy bliższym poznaniu wyda się fajny ale jak na razie mam mieszane uczucia co do niego.
Znajduję pusty przedział. Ładuję się do środka wraz z moim kufrem wypchanym magicznymi rekwizytami oraz dużą klatką, w której siedzi moja malutka sóweczka zwyczajna. Nie wymyśliłam jej jeszcze imienia.
Wkładam kufer do góry na półkę, siadam na jednej z dwóch kanap, a klatkę stawiam obok siebie.
Przez chwilę wpatruję się w malutkie stworzonko. Sówka lata dookoła drążka, służącego jej do siedzenia po czym uderza w nie główka i spada na dno klatki, wstaje i znów lata. Mimowolnie uśmiecham się patrząc na głupiutkiego ptaszka.
Wyjmuję z podręcznej torby na ramię książkę "Pachnidło" i otwieram na pierwszej stronie, którą czytam już drugi raz-zresztą jak całą książkę.
Gdy jestem dwa rozdziały dalej ktoś wchodzi do przedziału.
|Draco|
-Zobacz Dracuś! W tym roku postanowiłam zmienić fryzurę! Wyglądam lepiej prawda? A ta torebka pasuje do butów? Bo nie jestem do ko...
Stoję na peronie i znowu wysłuchuję pustej paplaniny Greengrass. Rozglądam się dookoła i wypatruje Pansy, która mnie uratuje tylko co jakiś czas przytakując lub rzucając coś w stylu "Masz racje" albo "Zgadzam się z tobą".
Nagle zatrzymuję wzrok na znajomej dziewczynie. Tak, to ta sama, która rozmawiała na pokątnej ze Zdrajcami Krwi, Grzmoterem i Granger. Była niczego sobie, ale skoro obraca się w towarzystwie szlam i zdrajców też prawdopodobnie jest jednym z dwóch. Krócej mówiąc nie z mojej półki. Nie zniżyłbym się do takiego poziomu.
Po jakiś piętnastu minutach zjawia się mój ratunek. Pansy widząc moją minę powstrzymuję się od śmiechu,ale dla mnie to nie jest ani trochę zabawne. Jedno groźne spojrzenie posłane w jej kierunku przywołuje ją do porządku.
-Witaj Astorio-wita się Parkinson dzięki czemu zielonooka przerywa swój słowotok i również ją wita- Może zajmiemy już miejsca w pociągu-zagaja ją brunetka. Dziewczyna przytakuje, a gdy odchodzą rzucam do Parkinson bezgłośne dziękuje na co ona tylko kiwa głową.
Po tym jak dołączają do mnie Crabbe i Goyle decyduję, że wchodzimy do środka. Jesteśmy już w wagonie, który zazwyczaj zajmują ślizgoni i może kilkoro krukonów. mijam kilka przedziałów zatrzymuję się przy jednym i wpatruję się w szybę, mrugam kilka razy podrząd ale ona tam jest to nie zwidy.
Mam dziwną ochotę podręczyć tę potencjalną szlamę.
Pewnie otwieram drzwi przedziału i wchodzę do środka, a moja obstawa tuż za mną. Siadam na kanapie naprzeciwko dziewczyny między gorylami. Dziewczyna nawet nie podniosła wzroku z nad swojej lektury.
Przekręcam lekko głowę i już wiem, że to na pewno szlama. "Pachnidło".Taką nazwę nosi jej książka. Zdecydowanie mugolska powieść. Jestem pewien, że nawet książki Sevcia o eliksirach nie maja takich dennych nazw.
Chrząkam i teraz z nad książki patrzą na mnie duże zielone oczy.
-Wiesz, że ten wagon zajmują zwykle ślizgoni i sporadycznie krukoni?- mówię i wpatruję się w nią- Ty nie wyglądasz mi ani na jedno ani na drugie.
Dziewczyna waha się. O to mi chodziło.czas wprowadzić ją w jeszcze większe zakłopotanie.
-Co jest języka zapomniałaś?-odzywam się znów na co Crabbe i Goyle lekko rechoczą.
-Nie nie zapomniałam. I tak się składa, że nie nalezę do żadnego z domów, bo jestem tu nowa.-odpowiada tym razem szybciej-A teraz przepraszam ale wrócę do mojej lektury jeśli pozwolisz.
Dobra. Nie jest ani nie była zakłopotana. Ale przecież są jeszcze inne środki.
Posyłam gorylom znak przez kiwniecie głową. Olbrzymy wstają tworząc przede mną niby mur. Crabbe formuje jedna z dłoni w pięść i uderza w drugą otwartą, Goyle powtarza po nim.
Nowa znów spogląda znad książki żeby po chwili odłożyć ja na bok przedtem zapamiętując stronę. Uśmiecham się szyderczo.
-I co? Może każesz im mnie pobić? Założę się, że bez tych osiłków nie byłbyś taki odważny.-Nawet nie zauważyłem kiedy wstała, a goryle usiedli-Ale jak już mówiłam chcę wrócić do książki.-mówi stanowczo, uśmiecha się równie szyderczo co ja i siada na miejsce powracając do książki.
Co się właśnie stało?
![](https://img.wattpad.com/cover/102883085-288-k914786.jpg)
CZYTASZ
Skądś Cię znam...||dlm
FanficAshley wychowywała się w "normalnej" rodzinie. Jednak po nieszczęśliwym wypadku dowiaduje się o skrywanej przez rodziców, magicznej tajemnicy. Tak więc to moje drugie podejście do tej opowieści poprzednio pisałam na koncie @AshleyPriceDriary jeste...