Zmartwychwstanie

185 30 3
                                    

Wszyscy byli w żałobie. Nie było nikogo, kto by się teraz uśmiechnął, nawet, jeśli by teraz oglądali komedię. Bill właśnie klęczał przed grobem brata. Położył kwiaty na samym środku, które pięknie pachniały.
Oh Will, gdyby można było cofnąć czas...
- Chusteczkę, bracie?
- Dzięki Will...
Wytarł oko z łez, a dopiero po chwili zrozumiał, że...
- Will! Boże, ty żyjesz! - krzyknął Bill. Rzucił się na niego i przytulił. - Ale jak?
- Po tym, jak Hectorgon mnie zrzucił, okazało się, że jestem nawet mocny, i nie roztłukę się na milion kawałków. Na dole znajdował się sklepik. No i jak...
- Czekaj, sklepik? - zapytał żółty trójkąt.
- Też się dziwię. Ale wracając, jak spadłem, złamałem nogę no i wszedłem do tego sklepiku. Pani Ewa, bo tak się nazywała, opatrzyła mi ranę i zostałem u niej na noc i dzisiaj już noga była sprawna. Na pożegnanie dałem jej wianek z kwiatów. No i dziś, wyleciałem ze szczeliny i jestem.
- Musimy wszystkim o tym powiedzieć!
Poszli do tajemniczej chaty. Wszyscy siedzieli przed telewizorem smutni i markotni.
- Zobaczcie, kogo przeprowadziłem! - krzyknął Bill.
- Bill, nie czas na żarty... - powiedział Dipper i spojrzał w jego stronę.
- Ttoo Will?
- Tak!
- Will! - krzyknął brunet.
- Will! - krzyknęli wszyscy.
- Tak tak, to ja.
- Ale jak ty...
- Chodźcie, wszystko wam opowiem...

Długopis Cipher'ówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz