Rozdział 2

2.5K 124 94
                                    


- Mówiłem, że jeszcze zdążymy się pobawić. - Kylo Ren zgubił swoją maskę dawno temu gdzieś w śniegu i teraz z odsłoniętą twarzą stał przed Rey. Zabił swojego ojca. Był silny jak Darth Vader, mógł wygrać z tą dziewczyną. Jednak zanim do niej dotarł, Wookie zdołał go postrzelić. Jego też zabił. A przynajmniej miał taką nadzieję. Zakręcił swoim krwistoczerwonym mieczem.

Finn leżał nieprzytomny kilka metrów dalej, ale Rey nie mogła teraz się nim zająć. Nie mogła nawet o nim myśleć. Skupiła się na mieczu świetlnym zakopanym w śniegu kilka metrów dalej. Poczuła jak Moc otacza ją z każdej strony, wyczuła drzemiącą w broni energię i przywołała do siebie miecz. Ten przeleciał przez długość małej polany, minął twarz zaskoczonego Rena i wpadł w jej rękę.


Kylo przeniósł wzrok na stojącą przed nim dziewczynę. Chłopak wyczuł jak otaczająca go Moc zmienia się. Rey spojrzała na Rena z odwagą, a pod chłopakiem ugięły się kolana.

- Dziś ty zginiesz. - Powiedziała odważnie i zamachnęła się mieczem Skywalkera na Rena.

Chłopak otrząsnął się z dziwnego stanu, odparł jej atak i sam zaczął zadawać ciosy. Dziewczyna nie miała z nim szans. Przecież tyle lat szkolenia nie poszło na marne i nie pokona go byle jaka Złomiarka. Nie mógł jednak zabić Rey, czego bardzo żałował. Drażnił się więc z nią tylko, dając  jej się zmęczyć. Wiedział, że gdy zawładną nią uczucia, zacznie popełniać błędy, a wtedy pokonanie jej zajmnie mu chwilę.

Coś w oddali wybuchło i ziemia za plecami walczących zaczęła się rozstępować. Kylo zobaczył w tym dodatkową szansę. Zagonił wytrwale broniącą się Rey w stronę przepaści i skrzyżował ich miecze ze sobą.

- Potrzebujesz nauczyciela! Pokażę ci ścieżki Mocy! - Ren rzucił w jej stronę. Twarz dziewczyny była oświetlona niebieskim światłem z lekką nutą czerwieni. Wyglądało to pięknie.

Nie, żeby ona była piękna... Po prostu te świało tak ładnie grało z kosmykami jej włosów...

- Mocy... - Rey zamknęła oczy i oddała się jej. Czy potrzebowała nauczyciela? Skoro pierwszy raz trzyma miecz świetlny w rękach i jeszcze żyje, to z jej umiejętnościami nie mogło być tak źle. Co jeśli potrenowałaby dzień? Tydzień? Miesiąc? Mogłaby z łatwością pomścić wszystkich, którzy zginęli. Czy jednak potrzebowała do tego nauczyciela? Może dałaby radę sama się wszystkiego nauczyć? Ren nadawał się tylko do tego, żeby umrzeć i tym samym odkupić choć w pewnej części swoje winy.

Otworzyła oczy i napotkała wzrok Rena. Nie znalazła w nim nienawiści, a nadzieję. Nadzieję na to, że się zgodzi.

- Żałosne. - Skomentowała i odskoczyła na bok. Kylo zaskoczony, ledwo utrzymał równowagę i nie wpadł do przepaści, choć zdecydowanie było za blisko. Odwrócił się i ujrzał Rey stojącą kilka metrów dalej. Jej twarz wykrzywiał grymas nienawiści.

- A ty nadal chcesz mnie zabić? Jesteś pewna, że stoisz po właściwej stronie Mocy? - Ren od dawna nie spotkał osoby, która przez tak długi czas trwała w swoim postanowieniu. Wszyscy, z którymi się dotąd spotkał, walczyli po to, aby uciec i przeżyć. To był ich główny cel. Rey natomiast przez cały czas myślała tylko o zabiciu go i pomszczeniu poległych Ruchu Oporu. Gdyby była całkowicie oddana Jasności, myślałaby teraz o swoim wykrwawiającym się przyjacielu i o tym, jak go uratować.

Więc może jest jeszcze jakaś szansa...

Dziewczyna nie odpowiedziała mu, tylko rzuciła się na niego z jeszcze większą zaciekłością. Nagle to Ren musiał odpierać jej ciosy. Dziewczyna była jednak tak szybka, że nawet nie zauważył, kiedy zraniła go w udo i ramię. Zaskoczony zatoczył się z bólu. Otrząsnął się i stanął ponownie pewnie na nogach. Jednak nie na długo. Rey jednym mocnym kopnięciem posłała go na ziemię. Ren wstał sapiąc i otrzepując się ze śniegu. Ostatkiem sił zamachnął się mieczem w jej stronę, a druga ręką złapał za nadgarstek Rey.

Ta jednak tylko krzyknęła i wbiła jego miecz świetlny w ziemię. Ren nie wiedział, co się dzieje. Ta dziewczyna kompletnie go dezorientowała. Rey sapnęła z wysiłku, wyrwała rękę z uścisku Rena i zniszczyła jego miecz. Czerwień miecza z trzema ostrzami rozpłynęła się w ciemności. Zamachnęła się kierując cios w jego głowę. Kylo upadł ponownie na śnieg. Otoczyła ich niebieska poświata.

- Nadal taki pewny zwycięstwa? - Rzuciła lekko, jakby właśnie pokonała nie Mistrza Zakonu Ren, a prowadziła luźną pogawędkę z ciałem martwego szturmowca. Rey szykowała się do zadania ostatecznego ciosu i ...

Opanuj nienawiść...

Głos w jej głowie znów się odezwał. Tym razem był to męski głos. Zdezorientowana opuściła miecz.

Wtedy ziemia między nią a Renem rozstąpiła się. Krzyknęła ze złości. Głos rozproszył ją, przez co nie zdążyła go zabić. Teraz był za daleko.

Kylo uniósł głowę i spojrzał w kierunku rywalki. Na drugim brzegu przepaści stała ona. Dziewczyna, o której tyle słyszał. Stała tam i patrzyła na niego z nienawiścią w oczach. Zdawał sobie sprawę, że gdyby nie chwila jej nieuwagi, prawdopodobnie by już nie żył.

- Nienawidzę cię. Przy następnej okazji zginiesz. - Wykrzyczała Rey. Dezaktywowała miecz i odbiegła w kierunku swojego przyjaciela.

Kylo zasyczał. Był taki wyczerpany. Bolała go noga od rany postrzałowej i oparzenia miecza, ramię też nie było w najlepszym stanie. Najgorszy był ból twarzy. Czuł jakby tysiące małych laserów przecinało jego twarz na nowo. Zostanie głęboka blizna.

I dobrze... Zasłużyłeś na nią... Powiedział sam do siebie. Pokonała cię niewytrenowana Złomiarka...

Usłyszał kolejny wybuch i przed jego oczami zapanowała ciemność.

****

Rey po wylądowaniu na Ahch- To wspięła się na szczyt najwyższej góry i odnalazła Mistrza Luke'a. Wyciągnęła miecz w jego stronę. Ten uśmiechnął się i wziął do ręki swoją starą broń. Po chwili podniósł wzrok z miecza i ocenił stojącą przed nim dziewczynę.

- Potrzebujesz nauczyciela. - Stwierdził Skylwalker, wyczuwając potęgę jej Mocy.

- Dlaczego wszyscy mi to mówią? - Prychnęła Rey. Starzec spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony. Po chwili namysłu Rey uklękła na jedno kolano.

- Proszę, uczyń mnie swoim Padawanem. - Luke zamyślony pokiwał głową.

- Wstań dziecko. Wielką Moc w tobie widzę, ale też wiele nienawiści, która na Ciemną Stronę prowadzi. Bądź silna w Jasnej, aby złemu się oprzeć. - Po tych słowach skierował się do chatki urządzonej w omszałej skale.

- Przez najbliższy czas będziesz tu mieszkać. Ta ziemia pełna jest Mocy, pomoże ci opanować emocje. - Rey tylko skinęła głową. Dopiero dotarło do niej zmęczenie. Pokonała kilometry w upalnej temperaturze, aby dostać się na szczyt świątyni Jedi. Weszła do swojego nowego domu, znalazła wzrokiem łóżko i opadła na nie bezsilnie. Nic jej już nie interesowało - ani kolacja, ani jutrzejszy trening, ani cała ta wojna. Chciała tylko spać.

Zasypiając zobaczyła twarz Kylo Rena. Zgadzając się na trening pod okiem Luke'a Skywalkera, ostatniego z Jedi, myślała tylko o zdobyciu jak największej wiedzy i umiejętności, w jak najkrótszym czasie. Wtedy odnajdzie Rena i zabije go. Uśmiechnęła się pod nosem.

Do snu kołysał ją przemiły obrazek: Kylo Ren z rozpłatanym ciałem, wykrwawiający się szkarłatną krwią na nieskazitelnie białym śniegu...


W Ciemności Nadzieja ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz