[510 słów i ani jednego dialogu, be brave]
Powiedzieć, że wygląda dobrze, to jak stwierdzić, że ocean jest w sumie całkiem mokry.
Szerokie ramiona i silne dłonie o długich, smukłych palcach. Całe prawe ramię wytatuowane w wielobarwny rękaw, który tak łatwo można pomylić z dziełem sztuki. Rozbudowane plecy, kończące się wąskimi biodrami. Atletyczne nogi, na których mięśnie spinają się z każdym kolejnym krokiem, zdradzając, jak bardzo wysportowany jest ten chłopak.
To jeden z tych typów urody, od której ciężko odwrócić wzrok. Dobrze zarysowaną linię szczęki pokrywa zwykle kilkudniowy, ciemny zarost, jednak nie jest on niechlujny czy zaniedbany. Na pełnych ustach często gości zawadiacki uśmiech, który odsłania jego białe, równe zęby. Duży, aczkolwiek kształtny nos dodaje twarzy chłopaka ostrości, podkreślonej dodatkowo przez srebrny kolczyk w lewej strony. Ponadto w jego uszach również znajdują się dwa czarne tunele, czyli jeden z głównych powodów krzywych spojrzeń ze strony nauczycieli, uważających chłopaka za swoje największe utrapienie i karę za grzechy.
Włosy chłopaka zdecydowanie nie mogą się podobać konserwatywnym starcom, którzy mają zapewne odmienną wizję wyglądu młodego, zdrowego mężczyzny. Jednak dezaprobata i wrogie spojrzenia pani ze sklepu i półślepej ciotki nie są w stanie powstrzymać chłopaka przed odważnym wyrażeniem siebie poprzez śmiałe farbowanie włosów. W zależności od nastroju przybierały one najrozmaitsze kolory - od jasnego blondu, przez wściekły fiolet, na soczystej zieleni kończąc. Aktualnie głowa chłopaka pokryta była intensywnie różowymi, lekko skręconymi kosmykami, które łobuzersko opadały mu na oczy.
Oczy. Oczy chłopaka są zdecydowanie jednymi z tych, w których można zatracić się bez pamięci. Głębokie, przeszywające spojrzenie. Orzechowe tęczówki sprawiające wrażenie, jakby wpatrywały się wgłąb drugiego człowieka, lustrując go jak otwartą książkę.
Pierwsze, co przychodzi do głowy, gdy patrzy się na tego chłopaka? Nieugięty. Twardy. Bezkompromisowy.
Och, jak bardzo mija się to z prawdą.
Josh Dun fascynuje się astronomią i poezją. Jego ulubionym kolorem jest blady odcień zieleni albo ciepły, miodowy żółty. Nigdy nie potrafił się zdecydować, który z nich woli. I choć nikomu się do tego nigdy nie przyznał, to całym sercem wierzy w kosmitów. I w stwierdzeniu całym sercem, nie ma ani grama przesady. Co wieczór obserwuje ciemnogranatowe niebo, podziwiając każdą pojedynczą gwiazdę, co stało się jego małym uzależnieniem, z którego nie potrafił, ale też nie chciał za nic wychodzić.
Josh nigdy nie dzieli się z nikim swoimi zainteresowaniami, nigdy się przed nikim nie otwiera. Dlaczego? Pod tą bardzo twardą skorupą, którą udało mu się utworzyć przez te wszystkie lata liceum, pod tymi pozorami króla własnego życia, siedzi cichutko ktoś wrażliwy i kreatywny, wybiegający myślami dalej, niż szybkie samochody i ładne dziewczyny. Stawiający sobie ważniejsze cele, niż zaliczenie każdej laski w szkole.
Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy zorientował się, że ktoś próbuje przebić się przez jego maskę bezwzględnego chłopaka. Jak bardzo zaskoczyło go to, że ktoś postanowił poznać go tak, jak odkrywa się nowe planety - nie zrażając się nieugiętą, twardą powierzchnią, podąża się wgłąb w poszukiwaniu bogactw, ukrytych gdzieś we wnętrzu, niewidocznych na pierwszy rzut oka.
Jak bardzo zafascynował go ten ciekawski, drobny brunet, który najwyraźniej za swój cel obrał sobie roztopienie tej fałszywej, zewnętrznej powłoki Josha.
A różowowłosy chłopak, ku własnemu zdziwieniu, nie zamierzał mu się przeciwstawiać.
____________
CZYTASZ
magnificent ✴ joshler ✔
FanfictionNa widok Josha oczy Tylera świecą jaśniej od najpiękniejszych gwiazd, a Josh jest zafascynowany gwiazdami