[524 słów]
Przez cały wieczór myśli Josha skoncentrowane były tylko na Tylerze i ich niefortunnym spotkaniu. Leżał teraz na swoim łóżku, tępo wpatrując się w sufit i bezwiednie obracając w palcach pędzel z zaschniętą już żółtą farbą.
Był na siebie zły, że jedyne, co miał teraz w głowie, to Tyler, ale nie potrafił go za nic wymazać z pamięci. Przed oczami miał jedynie jego promienne, choć zagubione spojrzenie, gdy niespodziewanie znalazł się na ziemi na środku korytarza.
Dun spojrzał na zegarek. Zbliżała się północ, jednak Josh nie był w stanie zasnąć. A że noc była wyjątkowo bezchmurna, przysunął bliżej okna swój teleskop. Oglądanie nocnego nieba było jego największym uzależnieniem. Potrafił całe noce wpatrywać się w gwiazdy, badać każdą konstelację po kolei. Z zafascynowaniem wypatrywał planet, które co jakiś czas pojawiały się na rozgwieżdżonym niebie, studiował dokładnie każdą z nich, wszystko skrupulatnie zapisując.
Nie inaczej było i tej nocy. Josh rozsiadł się wygodnie przed oknem, wyciągnął swój notes i otworzył na pierwszej czystej stronie. Była to dla chłopaka wyjątkowa noc. Według kalendarza, to właśnie dzisiaj na niebie miała być widoczna jedna z planet - Wenus. Josh był tym bardziej podekscytowany, że jeszcze nigdy nie udało mu się jej dostrzec. Otworzył okno i uważnie spojrzał w górę. Od razu dostrzegł nowy, niezwykle jasny punkt na niebie. Jego serce zabiło szybciej z podekscytowania, więc szybko przyłożył oko do teleskopu i nakierował go na planetę. Jego oczom ukazał się niesamowity widok. Wenus była co prawda nie była bardzo duża, ale według profesjonalnej opinii Josha była piękna. Nie potrafił tego nazwać, ale był zdecydowanie zafascynowany.
Był z siebie niesamowicie dumny, że udało mu się dostrzec kolejną już planetę. Chwycił swój notes z zamiarem opisania tego zjawiska.Nie do końca wiedział, od czego zacząć. Ma tak po prostu napisać, że jest to piękna planeta? To głupie. Siedział tak nad pustą kartką, wpatrując się w nią tępo. W końcu napisał po prostu to, co siedziało mu w głowie.
Wenus jest piękna jak Tyler.
Spojrzał na ten mało kreatywny wytwór jego marnego mózgu. Chyba potrzebował jednak trochę snu, bo zaczynał powoli wariować. Szybko zamknął notes i odchylił się na krześle, zatapiając dłonie w swoich różowych włosach. Trudno mu było w to uwierzyć i bronił się przed przyznaniem, że właśnie to zdanie oddawało wszystko, co kłębiło się teraz w jego umyśle. Był zaskoczony faktem, jak szybko Tyler zawrócił mu w głowie i sam nie do końca wiedział, czy jest to właściwe. Tak naprawdę spotkali się tylko raz, prawda? A to, że brunet ma najbardziej nieziemski uśmiech, jak Josh kiedykolwiek widział, było tylko obiektywnym stwierdzeniem, tak?
W tym samym czasie Tyler, nie będąc w stanie usnąć, nabierał na pędzel odrobinę różowej farby, aby wykończyć swój nowy obraz.
Był całkiem zadowolony z tego, jak udało mu się przedstawić tę burzę włosów, której za nic nie potrafił wymazać z pamięci.
Przygryzając dolną wargę, wymienił pędzel na czysty, który wylądował w odcieniu brązu, nad stworzeniem którego Tyler pracował bardzo, bardzo długo. Przechylił delikatnie głowę w prawo i zmrużył oczy, przykładając pędzel do płótna i poprawiając świeżo namalowane oczy, dodając im tej charakterystycznej błyskotliwości i pasji, którą bez trudu dostrzegł u Josha, i która tak bardzo nie dawała mu teraz spokoju.
__________________________
CZYTASZ
magnificent ✴ joshler ✔
FanfictionNa widok Josha oczy Tylera świecą jaśniej od najpiękniejszych gwiazd, a Josh jest zafascynowany gwiazdami