Rozdział 1

9.2K 744 163
                                    

^Adrien^

Siedzieliśmy wielkim stole, jedząc tradycyjne chińskie śniadanie. Cały czas martwiłem się o Plagga, nigdzie nie mogłem go znaleźć.

Po chwili do pomieszczenia weszła granatowowłosa. Miała na sobie czarno zielone kimono. Na jej ramieniu siedział Plagg z wielkim krążkiem Camemberta. Posłała nam obojętne spojrzenie i usiadła na przeciwko mnie.

Nie odezwała się, tylko zabrała do jedzenia. Mogłem jej się lepiej przyjrzeć. Miała delikatne rysy twarzy, pełne usta i lekko podkręcone rzęsy. Była piękna. Jednak co mnie najbardziej zdziwiło to jej fryzura. Jestem pewny, że wczoraj jej włosy były krótkie. Teraz były związane w długi warkocz.

- Kwami mają wiele zdolności. Niektórzy nazywają ich małymi czarodziejami. Utraciłam włosy podczas walki, a Plagg nie lubi kiedy mam krótkie włosy dlatego się tym zająć - spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.

Odpowiedziała na pytanie, którego nawet nie zdążyłem zadać. Niesamowita jest.

Kątem oka zauważyłem jak Chloe i Lila posyłają dziewczynie mordercze spojrzenia. Ona tylko uśmiechnęła się szerzej.

- Widzę, że mam pierwsze ochotniczki - spojrzała na nie, a jej oczy zabłysły na żółto.

- Pora na trening - odezwał się Mistrz Fu.

Wstaliśmy i skierowaliśmy się do sali treningowej.

Dziwiłem się dlaczego Alya i Nino są tacy milczący. Odkąd poznaliśmy swoje tożsamości, coś między nimi się zmieniło. Jako bohaterowie się nie znosili, a jako zwykli ludzie byli parą.

Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia. Było idealnie przystosowane do naszych potrzeb.

- Zdejmijcie miraculum i połóżcie na stoliku - oznajmiła.

Spojrzeliśmy na nią zszokowani. Pokręciła tylko głową.

- Musicie się nauczyć walczyć bez pomocy kwami. Nie możecie ciągle polegać na nich. Z akumą sobie poradzicie, ale z naznaczonym już nie.

- Kim są naznaczeni? - spytała Alya.

Marinette spojrzała na Mistrza i zaczęła rozwiązywać swoje kimono. Po chwili stała przed nami w czarnych krótkich spodenkach i sportowym topie. Jej znaki były idealnie wyeksponowane.

- Ja jestem naznaczoną. Jesteśmy strażnikami kwami, ale także i świątyń.  Dbamy o wszystko, przynajmniej część z nas. Są także upadli naznaczeni, którzy nie chcieli służyć.

- Nie miałaś im tego mówić tak od razu - usłyszałem męski głos.

Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaka o granatowych włosach i fiołkowych oczach. Był bardzo podobny do Marinette. To pewnie jej brat. Miał na sobie czarne kimono. Jego twarz nie wyrażała niczego.

- Nie powinieneś wstawać - oburzyła się.

- Nic mi nie jest. Zdejmijcie miraculum. Odzyskacie je dopiero po zakończeniu treningu - jego głos był przepełniony wrogością i nienawiścią.

Odwrócił się i poszedł.

- Bardzo się zmienił? - spytał Mistrz Fu.

- Stara się to kontrolować - szepnęła.

Zdjąłem miraculum i wykonałem jej polecenie. Uśmiechnęła się lekko, a ja poczułem jak moje serce bije coraz szybciej.

Naznaczona - MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz