^Adrien^
Razem z Nino, Alyą i Mistrzem Fu staliśmy zszokowani przy głównych drzwiach. Na placu przed świątynią panowało nie małe zamieszanie. Naznaczeni na czele z Marinette stali przy wielkim kamiennym stole, który nie mam pojęcia skąd się tam wziął. Nasze kwamii w swoich ludzkich postaciach chyba patrolowały cały teren. Brat granatowowłosej stał i z podziwem patrzył na siostrę.
- Co tu się dzieje? - Mistrz był wyraźnie zdenerwowany.
- Wracacie do Paryża - głos Marinette był beznamiętny.
Co? Znalazłem dziewczynę marzeń i teraz mam tak po prostu wyjechać? Niedoczekanie.
- Nie ma mowy! Przecież ci pomożemy! - oburzyłem się.
- Macie się spakować i jeszcze dzisiaj opuścić świątynię.
- Ale...
- Jeśli zostaniecie... Zginiecie - oznajmiła.
Nino pociągnął mnie za rękę, prowadząc do pokoju. Kiedy tam dotarłem zrzuciłem wazon, aby jakoś wyładować swoją frustrację. Wściekły zacząłem pakować ubrania do walizki. Jakim prawem za nas decyduje.
Po kilkudziesięciu minutach wyszliśmy ze świątyni. Nawet się z nami nie pożegna. Przystanąłem czując na sobie czyjś wzrok. Odwróciłem się i zanim zdarzyłem zareagować poczułem miękkie usta na swoich. Otworzyłem zszokowany oczy. Marinette mnie pocałowała!
- Jeszcze się zobaczymy - szepnęła, gładząc mój policzek.
Stałem cały zarumieniony, patrząc na odchodzącą dziewczynę.
- Dopilnuję, aby tak się stało.
WAŻNE!!!
Już wyjaśniam dlaczego tak krótko. Wpadłam na genialny pomysł jak przedłużyć to opowiadanie. Ten rozdział to taki "koniec" 1A. Rozdział 11 będzie początkiem części 2A. Po prostu podzieliłam to sobie.
W związku z tym w poniedziałek zrobię MARATON
Oczywiście nie obejdzie się bez szantażu XD
To od was będzie zależeć ile rozdziałów się pojawi (oczywiście mam na myśli gwiazdki i komentarze).
CZYTASZ
Naznaczona - Miraculum
Fiksi PenggemarWyjątkowa, utalentowana, niezwykle arogancka. To cała ona. Ale czy na pewno?