Rozdział 15

4.1K 390 63
                                    

^Marinette^ Kilka dni później

Stałam oparta o szafki z uwagą przyglądając się jednemu z moich szkolnych kolegów. Jak na razie wszystko wskazuje, że to on poluje na moich przyjaciół. Rudy, skryty w sobie i cholernie nieśmiały. Idealna przykrywka.

- Co ty się tak gapisz na tego Nathaniela? - spytała w końcu Alya.

- Plagg - szepnęłam.

Przyciągnęłam do siebie bliżej Adriena. Po chwili zobaczyłam czarną główkę mojego ulubieńca.

- Wiesz co zrobić? - spytałam.

- Jesteś pewna, że to on? Mi tam nie wygląda na naznaczonego... Ja może lepiej nie powiem na co mi wygląda.

- Plagg.

- Chociaż w sumie... Jestem pewien, że Camembert to oceni.

- Adrien ja naprawdę nie chcę wiedzieć co ty z nim wcześniej robiłeś. Kiedyś taki nie był - mruknęłam.

Plagg wyleciał niepostrzeżenie z kieszeni blondyna i pognał w kierunku rudzielca.

- Nathaniel ma być tym, którego szukasz? - spytał Adrien.

- Wszystko na to wskazuje, trzeba się tylko upewnić - oznajmiłam z zadziornym uśmiechem.

- Jak? - Nino spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Łańcuchami.

***

Przemienieni patrzyliśmy na leżącego Nathaniela. Znajdowaliśmy się w sali gimnastycznej. Chłopak leżał związany łańcuchami, a obok niego stał zadowolony Plagg.

- Spisałeś się - uśmiechnęłam się, rzucając mu ser.

- Będziemy tak go trzymać? - spytała mulatka.

- Od razu wiedziałem, że coś z tobą nie tak.

Spojrzałam na związanego z zadziornym uśmiechem. Zanim się obejrzałam uderzyłam plecami o ścianę. Łańcuchy upadły rozerwane na ziemię.

- Silny jest - mruknęłam.

Podniosłam się i spojrzałam na pozostałych. Ewidentnie temu rudzielcowi chodziło o Adriena. Teraz tylko pytanie, zazdrość czy pożądanie?

W sumie to powinnam mu pomóc, ale czy to konieczne?

- Tikki, odkropkuj - niech stracę.

A mogło być tak ciekawie.

Zdjęłam bluzę i spojrzałam na Nathaniela. Jego znamiona połyskiwały na fioletowo. Plagg jakby rozumiejąc co chcę zrobić, rzucił mi swój kici kij.

- Wróć do pierścienia - oznajmiłam. Szybko wykonał moje polecenie.

Podbiegłam do naznaczonego i z całej siły mu przywaliłam kijem. Liczyłam na to, że przywali w śnianę, on jednak się od niej odbił. Jak ktoś tak nie pozorny może być tak silny? Kolejno atakowaliśmy siebie na wzajem. Adrien i pozostali leżeli na ziemi. Strasznie mocno oberwali. Chyba nie mam wyjścia. Czułam jak moje znaki zaczynają palić.

- Na mnie już pora.

Uśmiechnął się chytrze i nagle zniknął. Stałam z tym cholernym kijem w ręku, nie wiedząc co zrobić. Jak? Jakim cudem zniknął? Ja chyba o czymś nie wiem...

Naznaczona - MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz