Rozdział 4

472 29 3
                                    

Po powrocie do domu Melanie usiadła przy stole i z niewinnym uśmieszkiem spoglądała znacząco na ciotkę. Grace, tak jak zawsze, usiadła na przeciwko siostrzenicy i poprawiła swoje rude włosy.

- Tak jak ci dziś rano mówiłam, Annabelle zamknęła się w sobie. Otworzyła się dopiero w klasie maturalnej. Wtedy, no cóż, poznała ich. Na początku nikt nic nie podejrzewał. Po prostu myśleliśmy, że Annie w końcu znalazła sobie przyjaciół, ale nasz stosunek do tego zmienił się z osiemnastymi urodzinami Annabelle. Ponownie zmieniła się nie do poznania. Ścięła włosy, zaczęła ubierać się na czarno, wychodziła wieczorami i wracała najprawdopodobniej w nocy. Zawsze będę pamiętać tę noc , gdy obudziłam się, bo zachciało mi się pić. Wyszłam z pokoju najciszej jak się dało i przeszłam do kuchni. Kiedy miałam już wracać usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Zajrzałam do przedpokoju. Oparta o drzwi stałą Annie, cała zakrwawiona. Bluza, spodnie, twarz, nawet włosy miała w krwi. Stanęłam jak wryta patrząc na nią oczami wielkości pięciozłotówek. Stała ze spuszczoną lekko głową i przerażającym uśmiechem na ustach. W dłoni trzymała nóż. Szybko uciekłam do siebie i zamknęłam się na klucz. Nie wiem co by się stało, gdybym tam została. Następnego dnia rano Annabelle przyparła mnie do ściany i zagroziła, że jeżeli ktokolwiek się dowie o wczorajszej sytuacji będę mogła pożegnać się z życiem. Oczywiście nikomu nic nie powiedziałam. Kiedy tylko zdała maturę, zresztą z największym wynikiem, wyprowadziła się i słuch o niej zaginał. Do czasu. Usłyszeliśmy o niej po jakiś trzech latach, w wiadomościach. Mówiono o morderstwach w Cleveland, czyli w sumie nie daleko nas. Zabijani byli tylko przestępcy, którzy wyszli na warunkowym. Pokazywano Annabelle i nazywano ją "Queen of Justice".

- "Królowa Sprawiedliwości"?

- Tak, mówiono, że podpisywała się tak na ścianie krwią ofiar. Trochę dziwne skoro sama się z przestępcami zadawała. No nic, to chyba koniec naszej historii.

- Nadal nie wyjaśniłaś mi dlaczego mam ich nie szukać - Melanie założyła ręce na piersi.

- Ech... Bo to psychopaci. Skąd możesz wiedzieć co takiemu może strzelić do głowy? Dobra jesteś córką jednej z nich, ale nie zapominajmy, że mają zaburzenia psychiczne i im to obojętne czy jesteś "jedną z nich" czy po prostu przypadkową osobą. Pamiętaj o tym - Grace wstała od stołu i podeszła do lodówki. - Odgrzeję nam ogórkowej.

***

- Szczerze? Nie wiem dlaczego się z tobą przyjaźnię - Arianna stanęła przed szesnastoletnią już Melanie. - Jesteś zwykłą dziwką.

- Uważaj na słowa, bo mogą przeważyć o twoim losie - Melanie spojrzała na szatynkę spode łba. Odsunęła się od ściany przy której stała. - Albo... Wiesz co ci powiem? Możesz mnie nazywać "dziwką", proszę bardzo, ale powiem ci, że ty mi po prostu zazdrościsz.

- Czego? Że zaliczyło cię trzy czwarte szkoły i nie tylko? - spytała ironicznie.

- Nie. Tego, że mnie ktoś chce, a na ciebie nikt nigdy nawet nie spojrzy - brunetka uśmiechnęła się złośliwie wymijając dziewczynę. - Sayonara!

Weszła do szkoły poprawiając torbę zsuwającą się z jej ramienia. Miała gdzieś, że właśnie straciła swojego ostatniego przyjaciela. Nie potrzebowała ich. Z nie schodzącym uśmieszkiem przeszła przez korytarz, w którym słychać było szepty. Wiedziała, że to o niej i bardzo się z tego cieszyła. Uwielbiała być w centrum uwagi. Usiadła pod klasą, w której miała właśnie fizykę z profesorem Rossem. Wyciągnęła z torby telefon i zakładając nogę na nogę zaczęła przeglądać Instagrama.

- Hej - usłyszała na sobą. Podniosła wzrok na osobę stojącą na przeciwko niej. Nieśmiało uśmiechał się do niej niewysoki chłopak. Jego biała grzywka niesfornie opadała na ciemnobrązowe oczy. - Czy ma tu lekcje klasa druga "C"? - spytał poprawiając grzywkę.

Córeczka tatusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz