Rozdział 5

465 29 1
                                    

Melanie niepewnie wstała ze swojego miejsca. Spakowała wyjęte przedtem przedmioty. Wychodząc z sali spoglądnęła jeszcze zdziwiona na nauczyciela oraz równie zdziwionego Ryuuzakiego. Poszła za sekretarką, co chwilę odruchowo poprawiając torbę oraz włosy. Razem z kobietą wyszła na zewnątrz budynku. Podeszły do bramy szkoły. Trzydziestkolatka uśmiechnęła się do kobiety palącej papierosa, a następnie wróciła do szkoły. Brunetka zmarszczyła brwi. Nie znała tej kobiety, może z urywek wspomnień. Czerwonowłosa rzuciła papierosa o chodnik, przydeptała go czubkiem buta, a potem złapała brunetkę za ramię ciągnąc ją w stronę czarnej Toyoty Chr. Melanie wyrwała się z uścisku i cofnęła o dwa kroki.

- Kim jesteś i czego chcesz? - spytała piętnastolatka. - Mów albo zacznę krzyczeć.

- Wsiądź do samochodu, a wszystko ci wytłumaczę. Tylko masz mi nie przerywać - kobieta ponownie złapała Smith za ramię i tym razem bez trudu wciągnęła ją do samochodu.

- Jestem od twojego ojca, a raczej jego starszego brata - zaczęła, wkładając klucz do stacyjki. - Operator rozkazał mi sprowadzić cię do niego. Chyba chcesz poznać swoją rodzinę, co nie?

- Marzę o tym, ale ciocia powiedziała...

- Grace nie ma nic do gadania - przerwała jej. - Masz zapewnioną ochronę i nikt nie ma prawa zrobić ci krzywdy, nie ważne jak byś okropna nie była. Ale postaraj się nie wkurwiać innych, w końcu komuś odbije i nawet Operator ci nie pomoże - kobieta ruszyła. Melanie zapięła pasy i wbiła wzrok w swoje odbicie w szybie.

- My się w ogóle znamy? - spytała nastolatka.

- Louisa Morgan, dla przyjaciół Lou. Znamy się, ale ty możesz mnie nie pamiętać. Opiekowałam się tobą po twoim urodzeniu - kobieta spojrzała kątem oka na Smith. - Szybko mi zaufałaś. Nie powinnaś ufać osobom, których nie znasz, zresztą tym co znasz też nie powinnaś.

- Intuicja. Jeszcze nigdy mnie nie zmyliła - między dziewczynami zapadło milczenie.

***

Przez resztę drogi panowała cisza. Gdy wyjeżdżały z Broodney do sąsiedniego miasta Melanie zaczęło nurtować jedno pytanie.

- Czy Grace wie, że jadę do wujka?

- Bez jej wiedzy nigdzie bym cię nie zabrała. Masz komórkę, którą można namierzyć, więc jeśli nie wracałabyś długo do domu Grace zadzwoniłaby na policję, a oni mogli by cię namierzyć, a wtedy odnaleźliby naszą... Hmmm... Kwaterę? Nazwij to jak chcesz. Co na pewno równałoby się z aresztowaniem nas wszystkich albo większości, nie wiem kto teraz jest na miejscu - czerwonowłosa zatrzymała się na parkingu przy jakimś bloku. - Wysiadka.

- Wrócę jeszcze do domu? - spytała nastolatka wychodząc z samochodu.

- Oczywiście, zostajesz tylko na kilka dni, potem, opcjonalnie, wracasz do domu - brązowooka zamknęła samochód i pokierowała się w stronę bloku nie czekając na niebieskooką. Melanie zdezorientowana podbiegła do Louisy.

- To tutaj?

- Pfff, chciałabyś. Muszę zabrać kluczyki do motocyklu od pewnej osoby - podeszła do klatki i wystukała kod. - Poczekaj tu na mnie - weszła na klatkę schodową zostawiając brunetkę samą. Melanie odgarnęła włosy do tyłu i wyjęła telefon z torby. Wyszukała w kontaktach numeru z podpisem Ciocia. Gdy tylko go znalazła kliknęła w zieloną słuchawkę, a następnie przyłożyła komórkę do ucha. Po kilku sygnałach usłyszała roztrzęsiony głos rudowłosej.

- Mój Boże! Melanie! Gdzie jesteś? Nic ci się nie stało? - zaczęła zadawać pytania.

- Spokojnie, ciociu, wszystko dobrze. Jestem pod jakimś blokiem, wrócę za kilka dni, nie martw się o mnie.

Córeczka tatusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz