Rozdział 7

348 22 7
                                    

- Dziękuję, Magnus - Melanie podziękowała czarodziejowi i weszła do łazienki. Dziewczyna przetarła zmęczone po nie przespanej nocy oczy. Smith nie zmrużyła oka przez prawie całą noc, zasnęła dopiero nad ranem. Było kilka powodów takiego stanu rzeczy, między innymi niewygodne łóżko i strach przed osobami mieszkającymi w tym budynku. Przed położeniem się do łóżka zadzwoniła do Grace, tak jak obiecała. Niestety starsza Smith zasiała w nastolatce ziarno niepewności.

Odłożyła ubrania i kosmetyczkę na pralkę, następnie oparła się dłońmi o umywalkę. Przyjrzała się swojemu odbiciu, wzdychając cicho.

Wyglądam okropnie... - stwierdziła w myślach, patrząc na swoje wory pod oczami oraz niesamowicie bladą cerę. Jeszcze raz westchnęła. Przebrała się w ciemnogranatową spódnicę, białą koszulkę na ramiączkach z nadrukiem tęczy oraz czarne zakolanówki. Rozczesała włosy, a na koniec zaczęła nakładać mocny makijaż, aby zakryć niedoskonałości po nieprzespanej nocy. Gdy wyszła z pomieszczenia wyglądała jak nowo narodzona. Z szerokim uśmiechem przeszła do swojego pokoju.

Od poprzedniego dnia nie poznała już nikogo nowego. Louisa powiedziała jej, że przez najbliższe dwa dni nie będzie innych domowników, oprócz niej, Melanie, Sally oraz Magnusa. Niestety nie wytłumaczyła z jakiego powodu.

Wchodząc do swojego pokoju rozejrzała się uważnie czy w pobliżu nie ma Puszka. Zamknęła za sobą skrzypiące drzwi. Podeszła do szafki nocnej i sięgnęła po swój telefon. Odblokowała go i wybrała numer do Grace. Przyłożyła komórkę do ucha, a po kilku sygnałach usłyszała głos ciotki. 

- Halo?

- Cześć, ciociu! Jak ci się żyje bez mnie? - brunetka zaśmiała się perliście. Można było wszystko o niej powiedzieć, ale pięknego głosu nie można było jej odmówić. 

- Powiem ci, że jakoś tak nudno bez ciebie i twojego gadulstwa. 

- A tak bardzo nie lubiłaś jak cały czas gadałam! - ponownie się zaśmiała. Po drugiej stronie także usłyszała cichy śmiech.

- Tęsknie za tobą. Dlaczego ja się na to zgodziłam?

- Bo wiesz jak mi na tym zależy.

- Chyba tak...

- No nic, nie zajmuję ci więcej czasu. Pewnie śpieszysz się do pracy. Zadzwonię wieczorem.

- Dobrze. Do usłyszenia, skarbie.

- Hej - rozłączyła się. Odetchnęła głęboko wpatrując się w różowe etui telefonu. Z powrotem odłożyła telefon na szafkę nocną. Usłyszała pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Sally. Melanie odruchowo napięła wszystkie mięśnie, a na jej usta wpłynął sztuczny uśmiech. 

- Pobawisz się ze mną? - dziewczynka w swoich drobnych rączkach ściskała kilka pluszaków. Melanie na poczekaniu wymyśliła wymówkę.

- Wiesz, mała, właśnie miałam iść szukać Louisy, mam do niej... ten... bardzo ważną sprawę! - po tych słowach wstała, zabrała telefon i szybkim krokiem wyszła z pokoju. Dopiero pod pokojem trzydziestolatki Melanie spojrzała za siebie sprawdzając czy Sally poszła za nią. Na szczęście tego nie zrobiła. Smith odetchnęła z ulgą i zapukała do drzwi pokoju Morgan. Nikt jej nie otworzył ani nie usłyszała żadnych dźwięków wewnątrz pomieszczenia. Zrobiła to jeszcze dwa razy - ta sama sytuacja. Odwróciła się na pięcie, rozglądając się wkoło. Skierowała się w stronę schodów. Może jest w salonie albo kuchni? Powoli zeszła po stopniach, kurczowo trzymając się poręczy. Szczerze nie przepadała za schodami szczególnie po incydencie sprzed roku. Zeszła z ostatniego schodka i zatrzymała się na chwilę. Spojrzała w stronę piwnicy. Przeszło jej przez myśl, że może tak najpierw sprawdzić tam? Szybko odrzuciła jednak ten pomysł, zbyt przerażona tym co może tam zastać. Wolałaby jednak najpierw zajrzeć do przyjemniejszego miejsca jakim jest kuchnia, tam też się skierowała. Otworzyła drzwi i pewnym siebie krokiem weszła do pomieszczenia. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, aby od razu stwierdzić, że nikogo w kuchni nie ma. Odwróciła się na pięcie, a następnie przeszła trzy kroki i otworzyła drzwi na przeciwko. W salonie zastała jedynie śpiącego na kanapie Puszka. Bezszelestnie i najszybciej jak potrafiła zamknęła drzwi z nadzieją, że "włochata bestia" nie obudziła się. Oparła się plecami o drzwi. Swój wzrok skierowała w stronę holu. Odetchnęła i ociągając się poszła w tamtą stronę. Stając w progu holu przypomniała jej się jedna rzec - w tym domu nie mieszka tylko Louisa i Sally. Bez zbędnego zastanowienia wbiegła po schodach na górę zapominając na chwilę o swojej nienawiści do nich. 

Córeczka tatusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz