Zoey
Telefon wibruje mi w dłoni, a ja jak szalona odblokowuje ekran. Jestem wiecznie zapracowana, a telefon to moja trzecia ręka.
W pierwszej chwili nie rozpoznaje powiadomienia, ale szybko się to zmienia. Poprawiam okulary na nosie, bo nie jestem pewna czy mi się przewidziało.Czytam temat, a potem autora i nie mogę uwierzyć.
Minęło dziesięć lat.
Dziesięć lat, odkąd w przeciągu pół roku miałam dwukrotnie złamane serce. A teraz przychodzi powiadomienie z aplikacji, na której czasem podbijam ceny swoich sukienek. Zapomniałam o tym, że obserwuje ten profil. Nie pamiętam nawet kiedy to zrobiłam.
Nie wiem jak wyglada, nie wiem kim jest, ale wiem jedno, nie jest już z Callie. Dlaczego pamiętam to imię?
To nie futbolista wyrył się w moim umyśle, a chłopak z biednej dzielnicy.
Nawet nie wiem kiedy moje palce wystukały odpowiedź.
Temat: Wiem kim jesteś.
Ty masz pieniądze, ja mam pieniądze, chyba czas dowiedzieć się jak do tego doszło.
Pamiętasz mnie?
Zranił mnie wtedy bardzo mocno. Może to moja szansa, żeby zranić go? Nie. Mam dwadzieścia osiem lat, nie bawię się w takie rzeczy. Może moje serce jest puste, ale zdecydowanie mam pełną głowę.
Odpowiedź przychodzi.
Temat: Dziesięć lat
Jakim cudem to właśnie ty mi odpowiedziałaś? Jestem w szoku, a może to nie ty? Cholera, nie wiem nic.
Zadzwoń do mnie.
Na dole widnieje jego numer. Nie powinnam go wybierać, bo minęło dziesięć lat, bo ta wiadomość nie powinna do mnie dotrzeć i przede wszystkim dlatego, że już raz byłam jego udawaną dziewczyną, a raczej on moim udawanym chłopakiem.
Czy tak działa karma? Zawsze dostajesz dokładnie to samo, tylko w trochę innym miejscu i czasie?
Odpowiedź nadejdzie niedługo.
Wybieram jego numer, a on odbiera od razu po pierwszym sygnale.
– Hej – mówię nieśmiało.
– To naprawdę ty – chciałabym wiedzieć jak teraz wygląda.
Zamykam się w biurze i wpisuje jego imię i nazwisko do wyszukiwarki.
– Czytałam, że potrzebujesz przysługi. Nie mogłam powstrzymać się przed odpowiedzią.
Wyskakuje w wyszukiwarce. Liczyłam na jedno, może dwa zdjęcia i to raczej z portali społecznościowych niż ze stron o młodych inżynierach, którzy budują największy hotel w Las Vegas, a raczej o jego firmie, która to robi.
Jest bogaty? On jest naprawdę bogaty.
Wchodzę na stronę jego firmy, a potem dostrzegam jego zdjęcie. Dobrze dopasowany garnitur, ręce w kieszeniach, gładko ogolony, ale nie ma błysku w oku.
– Zoey – wracam z uwagą do telefonu – Mówiłem do ciebie.
– Przepraszam! Chcesz mi powiedzieć coś więcej o swoim problemie?
– To nie jest rozmowa na telefon. Gdzie teraz mieszkasz?
– W Nowym Jorku, projektuje ubrania, mam własną stronę..
– Nieźle, czyli wszystko ci się udało.
– Tobie chyba też – słyszę jego śmiech.
– Teraz lepiej rozumiem o co chodzi z tum całym bogactwem, ale nie posiadaniem ważnych rzeczy. Ja mieszkam w Sacramento. Kawał drogi, co?
– Odkąd często latam samolotami nie wydaje mi się to tak daleko – cały czas ślinie się do jego zdjęć.
– Chcesz mi pomóc?
– Muszę wiedzieć więcej, Luke – wzdycha do słuchawki.
– Uwierzysz jeśli powiem, że akurat za dwa dni mam spotkanie w Nowym Jorku? – chichocze do słuchawki – Czy to jakiś znak, Zoey?
– Przyjedź i spotkaj się ze mną, podam ci adres biura.
– Niesamowite – mówi głębszym głosem – To jest niesamowite.
– Trochę – przeglądam zdjęcia dalej, na każdym jest sam, nigdy u jego boku nie stoi żadna kobieta.
– Masz kogoś?
– Och, to pytanie, które ja zapomniałam zadać – oboje nie odzywamy się przez chwilę – Nie mam, Luke.
– Ja też, Zoey – chce się już rozłączyć, gdy nagle mówi – Chce cię już zobaczyć.
Wtedy się rozłączam i czuje się jak ostatnia idiotka, bo znowu uśmiecham się jak głupia.
Luke Hemmings jest za dobry w słowach.
****
Więc tak.
Mam cztery historie do napisania. Rozdziały będą się pojawiać tam gdzie mam wenę częściej, ale przy każdym minimum dwa razy w tygodniu.Hell in the air, skończę pewnie kilkoma maratonami.
Już mam pomysły na inne opowiadania, ale okazuje się, że dzień jest za krótki i nie potrafię aż tak szybko pisać.
PS TEAMCALLIE VS TEAMZOEY ?
CZYTASZ
Making faces II •Hemmings
FanfictionDruga część 'Making faces'. Portal, na którym się poznali nie poszedł w niepamięć. Przyda się im dokładnie dziesięć lat później, gdy jedno z nich będzie na życiowym rozdrożu. Ktoś bierze ślub, a ktoś znowu udaje czyjegoś partnera.