Zoey
Wracamy do jego motoru. Nagle wpadam na fantastyczny pomysł.
– Nauczysz mnie jeździć? – Luke patrzy na mnie jak na idiotkę.
– Serio? – wzruszam ramionami.
– Nowe rzeczy w życiu są dobre, a ja chciałam tego już wtedy – pytanie czy chodzi mi tylko o jazdę na motorze.
– To maszyna śmierci – mówi.
– Przecież nie wyjadę na autostradę, tylko tutaj... – robię słodkie oczka, dziwne, że to właśnie działa.
– Tylko spróbujesz, a ja cały czas będę siedział z tyłu – jest w nim coś takiego, że jestem w stanie powierzyć mu swoje zdrowie.
– Dobrze – Luke klepie siedzenie, a ja przerzucam przez niego nogę. Jestem prawie pewna, że przez chwile poczułam jego dłoń na pośladku, ale może mi się wydawało? Obracam głowę w jego stronę.
– Przekręcasz rączkę... – kładzie moją dłoń na kierownicy i pokazuje jak to zrobić – Złap też drugą.
Nie czuje go za sobą, ale nagle czuje intensywne wibrowanie po tyłkiem. Z przodu jest inaczej. Przekręcam mocniej i nagle..
– Jadę! – co z tego, że nie założyłam kasku, co z tego, że nie ma go za mną. Nie, może to nie był najlepszy pomysł. Przecież cholera nie umiem na tym jeździć! – Aaa! – gdy jestem już pewna, że się rozbije, nagle czuje coś ciężkiego za sobą.
– Mam cię – jakim cudem jest taki opanowany? Czuje jego dłonie na swoich, a potem w bardzo wolnym tempie jedziemy – Możesz... – kręcę głową, wole siedzieć z tylu za nim, przytulona do niego.
– Luke.. – zatrzymuje motocykl, a ja jakimś cudem przesiadam się tak, że siedzę przodem do niego. Zawijam nogi dookoła jego bioder – Mój rycerz.. – on tylko się uśmiecha.
– Jestem raczej kretynem, który najpierw myśli o innych.
– Jesteś przez to wyjątkowy – nie daje mu odpowiedzieć. Zaplatam ręce wokół jego szyi i przysuwam się bliżej niego, a potem opadam swoimi ustami na jego usta. Za każdym razem czuje to mocniej i lepiej. Jego ręce są na moich udach i lekko je ściskają, ale szczerze? Wolałabym je mieć na swoim tyłku, więc łapie go za nadgarstki i przenoszę jego dłonie na mój tyłek. On rozumie resztę i wkłada dłonie w tylne kieszenie moich spodni. Niewinne ściska moje pośladki, gdy ja mocno go całuje. Nie mamy wspólnego rytmu, wszystko jest nierówne i trochę niedokładne, ale to właśnie dzięki temu widzę jak mocno mnie pragnie. Jestem jedyną kobietą w jego życiu, nie tą, która mu płaci za bycie takim. Czuje jego palce na krawędzi jeansów, ale one tylko muskają kawałek mojej nagiej skóry. Luke jest tak delikatny, że nie do końca jestem pewna z jakiego powodu.
– Luke – odrywa się od moich ust – Chce wszystkiego – mówię w jego usta – Dotknij mnie, dotknij mnie naprawdę.
Okazuje się, że czekał na pozwolenie. Jego dłoń znika w moich spodniach i ściska pośladek, który zasłania tylko paseczek czerwonych majtek od stroju. Warczy w moje usta, a potem lekko przygryza moją wargę. Zdecydowanie ma dwie twarze. Całuje mnie mocno, jego druga dłoń wkrada się pod moją koszulkę i drażni kciukiem mój sutek, ale nawet nie wkrada się pod materiał stanika, który jest jak już mówiłam raczej skąpy. On sprawia, że chcesz więcej, ale i zarazem wystarcza ci to co ci daje. Napieram na niego biodrami i w końcu czuje, że on też jest pobudzony.
– Wracajmy – szepcze – Do twojego mieszkania – całuje mnie – Twojego łóżka - znowu mnie całuje.
– Cholera, tak – szybko znajduje się na tyle motoru i równie szybko ruszamy przed siebie.
Gdy docieramy pod jego mieszkanie, nie umiemy utrzymać rąk przy sobie. Już w windzie robi się gorąco, do momentu gdy ktoś do niej nie wsiada. Wysiadamy na jego piętrze, a on przyszpila mnie do ściany.
– Jesteś piękna – całuje mnie od obojczyka do ucha – Niesamowita – szepcze do ucha i całuje przy oku – Cholernie, niesamowita – ściskam jego koszulkę i chce go pocałować, ale drzwi się otwierają i na chwiejnych nogach wpadamy do mieszkania.
– Cholera! Sorry! – wybuchamy z Luke'm śmiechem – Czy coś przerwałem? Myślałem, że to...
– Nie teraz, Calum – Luke bierze mnie na ręce, a po chwili trzaskają za nami drzwi jego sypialni.
Rzuca mnie na łóżko, po czym kładzie się na mnie.
– Ostatnia szansa, żeby się wycofać – zamiast tego zaplatam ręce dookoła jego szyi, a nogi wokół jego bioder i mocno całuje.
Czuje jego męskość, po wewnętrznej stronie uda, więc sięgam do jego spodni, a on do mojej koszulki. Wszystko dzieje się na raz, moja koszulka pęka, jego zamek się zacina.
– Coś nam mówi, że to nie dziś – przykłada swoje czoło do mojego.
– Chce cię – szepcze w jego usta – Proszę.
Mocujemy się z jego zamkiem, ale całkowicie nam to nie wychodzi. Luke w końcu opada obok mnie.
– Cholera jasna – biorę jego rękę i owijam się nią, moja głową spoczywa na jego piersi.
– Myślisz, że twój penis zaklinował zamek? – Luke parska śmiechem.
– Cóż potraktuje to jako komplement – pocieram go przez spodnie.
– Nie pomagasz, skarbie – obracam głowę w jego stronę.
– Jak mnie właśnie nazwałeś? – teraz patrzy na mnie z przerażeniem – Podobało mi się – kładę z powrotem policzek na jego piersi.
– Największy skarb – uśmiecham się do niego.
Cóż będę musiała zaczekać na coś więcej.
CZYTASZ
Making faces II •Hemmings
FanfictionDruga część 'Making faces'. Portal, na którym się poznali nie poszedł w niepamięć. Przyda się im dokładnie dziesięć lat później, gdy jedno z nich będzie na życiowym rozdrożu. Ktoś bierze ślub, a ktoś znowu udaje czyjegoś partnera.