Røzdział 4

742 73 7
                                    

Piątek

Stoję dwa kroki za dziewczynami czekając aż ktoś otworzy nam drzwi. I przy okazji zbawi mnie od stania w cienkich rajstopach na zimnym norweskim wietrze. Zbawienie nadchodzi, a zbawicielem jest Schistad. Wchodzimy po kolei. Vilde, Noora, Chris, Sana i ja. Mijając chłopaka przypadkiem dotykam jego gorącej dłoni swoją lodowatą. Lekceważę dziwny promień prawdopodobnie spowodowany różnicą temperatur naszym ciał i ruszam za Noora, która będzie dziś dla mnie kotwicą. Po tej sytuacji z Jonasem najchętniej siedziałabym teraz czas przed telewizorem wpatrując się w niego bezsensownie, ale muszę tu być. Vilde mnie zmusiła. W tej aktualnej sytuacji dobre jest to, że ja i blondyna z czerwonymi ustami znalazłyśmy wolne miejsce na kanapie oraz to, że nie ma tu nigdzie Jonasa. A bynajmniej mam taką nadzieje. Nie rozglądałam się po tym ogromnym mieszkaniu. Może być wszędzie, ale mam nadzieje, że nie ma go nigdzie. Dla własnego spokoju rozglądam się po salonie. Rozpoznaje kilka osób z mojego rocznika. Wśród nich zauważam też Ingrid. Przyglądam jej się dłużej i robi mi się gorzko w gardle. Powinnam do niej podejść i spytać się czy spotkała się z Jonasem jak radził mi Isak, ale chyba nie mam odwagi. Jedyne co mogę to spoglądać na nią co chwila. W pewnym momencie w pomieszczeniu pojawia się Jonas. Jestem rozdarta. Z jednej strony podeszłabym do niego i zwyzywała. Z drugiej strony porozmawiałabym z nim w cywilizowany sposób. A znowu z trzeciej strony siedziałabym tu gdzie siedzę i nic bym nie robiła. Po kilku sekundach przemyśleń stwierdzam, że druga opcja jest najlepsza oraz stwierdzam wprowadzenie w życie opcji trzeciej. Po cichu rozmawiam z blondynką o jak najszybszym wyjściu z imprezy, kiedy mój wzrok znów biegnie w stronę starej przyjaciółki. Jak się okazało w najlepszym momencie. Penetrator Chris przypadkiem olał Ingrid piwem po plecach. Dziewczyna zareagowała stłumionym przez muzykę krzykiem, chłopak śmieje się i odchodząc z kumplami pod niepalący się kominek krzyczy ''drama''. Zachował się jak dupek. Mógł chociaż przeprosić. Spoglądam mu w oczy, on robi to samo. Chłopak przykłada do ust puszkę z której przed chwilą wylało się trochę gazowanego alkoholu i upija z niej dwa łyki. Odwracam głowę do Noora, która przestała zwracać na mnie uwagę. Wyciągam telefon. Godzina jest tak wczesna, że nie mam co liczyć na wyjście z dziewczynami. Może uda mi się samej wymknąć z tej bezsensownej zabawy gdzie ludzie upijają się do nieprzytomności.

- Patrzy się na ciebie. - powiedziała dyskretnie blondynka.

- Kto? Jonas? - spojrzałam w kierunku gdzie przed chwilą jeszcze stał ciemnowłosy.

- Nie, Chris.

- Gdzie ona stoi nie widzę jej? - rozglądam się w poszukiwaniu dziewczyny.

- Idzie.

- Kto?

- Vilde, muszę uciekać.

- Jakbyś nie mogła jej powiedzieć o tym, że podoba ci się... - dziewczyna wstała i pognała do łazienki zanim skończyłam zdanie. - William. - kończę sama dla siebie.

- Co William? - koło mnie siada Chris. Penetrator Chris, najlepszy przyjaciel Williama, największy przystojniak szkoły i za razem największy fuckboy szkoły. Patrzy na mnie popijać piwo.

- Nic. - nie zwracam uwagi na chłopaka. Wstaje i idę w kierunku gdzie przed chwilą przechodził Jonas. Nie będę z nim gadać, ale mam ochotę zobaczyć jego minę kiedy spojrzy mi w oczy. Chwilę później znajduję się w kuchni. Koło blatu stoi chłopak przez, którego płakałam w nocy. Mijam go i patrzę mu w oczy. Nie okazuje żadnych emocji. Kontroluje sytuację. Chłopak rozwiera usta, ale nie wydobywa z nich ani jednego słowa, wzdycha i mówi coś do Isaka. Minęłam go tak jak chciałam. Mam mieszane uczucia. Łączę dumę z zawiedzeniem. Jestem duma z siebie, że dałam radę oraz jestem zawiedziona, ponieważ spodziewałam się innej reakcji z jego strony. Jednak nie dane jest mi długo o tym myśleć. Z jednej strony dobrze, ale z drugiej źle. Bo przyczyną przerwania moich rozmyślań jest Ingrid, którą wyczuł mój radar. Zerkam na nią i bez zastanowienia podchodzę do niej.

- Byłaś wczoraj z Jonasem? - spytałam bez owijania w bawełnę.

- Wczoraj? Z Jonasem? Jonas, Jonas, Jonas. Tak. Byłam.

W moment mój świat legł w gruzach. W głębi wierzyłam, że jakoś to wyjaśnij, że się przesłyszałam. Ale jednak miałam rację, a Jonas okazał się dupkiem. Odchodzę od dziewczyny by nie widziała jak słabość bierze górę. Wchodzę do pierwszego lepszego pokoju gdzie nie ma ściskających się par. Siadam na łóżku, a po moich policzkach płyną łzy, ciepłe łzy. Jaka to różnica dla zimnych policzków. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam cicho szlochać. Nigdy, żaden chłopak nie doprowadził mnie do takiego stanu. Przykładam dłonie do twarzy i dalej płacze.

W pewnym momencie otwierają się drzwi. Szybko przecieram policzki i siadam prosto.

- Siedzisz tu? - pyta jakby nigdy nic oparty o ścianę Chris.

- Siedzę tu. - mówię. Chciałam powiedzieć to jak prawdziwa niezależna dziewczyna, ale sekundę po wypowiedzeniu tych dwóch słów po moich policzkach spływa kilka łez. Z twarzy chłopaka znika głupkowaty uśmieszek. Siada koło mnie. Spoglądam na niego. Wyciąga ręce w stronę twarzy. Bierze ją w dłonie. Wzdrygam się. Nie dlatego, że się boje. Nie przez różnicę temperatury. Tylko dlatego, że przez moją twarz do całego ciała przechodzi promień.

- Spokojnie, nic nie zrobię. - uspokaja mnie, mimo, że się nie boje. - Rozmazałaś się. - powoli wyciera kciukiem rozmazały tusz do rzęs spod oczu. - Naprawdę nie wiem po co ładne dziewczyny się malują. - uśmiecham się na te słowa. - To czemu płaczesz?

- To przez chłopaka, bo... jesteśmy pokłóceni. - urywam, ponieważ nie chcę pokazać, że jestem słaba. Oraz nie chcę, by Chris miał powód do plotkowania. Chłopak zauważa, że w moich oczach ponownie ukazują się łzy. Obejmuje mnie jedną z rąk, które przed chwilą odsunął od mojej twarzy.

- Ej, ty... Pieprz go. Jeśli sprawia, że taka ładna dziewczyna płacze, pieprz go. - po tych słowach zapada cisza. Nie spodziewałam się, że kiedyś usłyszę tak miłe słowa od największego fuckboya szkoły. Nasze twarze powoli zbliżają się do siebie. Nie chcę go pocałować. Przecież nie chce. Dzięki moich szarym komórką zamiast złączyć nasze usta przytulam go.

- Dziękuje. - nic nie mówi. - Dziękuje, nawet nie wiesz jak tego potrzebowałam.

Chciałabym spędzić w tych ramionach więcej czasu, ale chłopak się odsuwa i wstaje.

- Do usług. - uśmiecha.

Jednak zanim wychodzi składa na moim ustach i czole przelotne całusy.

•RUN• |Eva+Chis| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz