Rozdzjał IX

374 30 6
                                    

*tydzień później*

Uff... Narazie wszystko idzie po mojej myśli. Pająk powiedział, że rana dosyć szybko się goi, więc już niedługo nie będzie musiał zakładać mi bandaża. W sumie ten tydzień szybko mi zleciał dzięli obecności Spidey'ego.
        Oprócz tego, zadzwoniłam do pracy i uwierzyli w moją historyjkę ze złamaną nogą! Spytali się wtedy, czy mogę przyjść z Spider-woman już dzisiaj. Ja oczywiście odpowiedziałam, że tak. Choć szczerze mówiąc, nie wiem jeszcze jak się rozdwoję! No nic. Coś wymyślę! Nie mam innego wyjścia...
- Cześć!  Wróciłem!- jaki Spidey jest kochany. Nie dość, że spędza ze mną dużo swojego wolnego czasu, to jeszcze kupuje bandaże, leki i jedzenie. Nadal nie mogę uwierzyć, że tak troskliwa i pomocna osoba chce mieć ze mną cokolwiek wspólne... Nie! Stop! Znowu zaczynam odlatywać!
- Halo! Jesteś tu?- zapytał trochę zmartwionym głosem i wszedł głębiej do domu.
-Tak,tak. Po prostu znowu się zamyśliłam.
- Ostatnio zdarza Ci się to bardzo często.- na chwilę zamilkł i wyglądał jakby coś rozważał.
- Słuchaj. Nie chciałbym Cię zostawiać tutaj samej, ale niestety dzisiaj mam coś bardzo ważnego do zrobienia w pracy.- tak! To mogłaby byc moja szansa, aby wymknąć się do biblioteki!- Poradzisz sobie?
- Myślę, że tak. Nie musisz się martwić. Nie jestem przecież dzieckiem.
- Mam nadzieję. To za kilka minut już idę.
-Dobra i tak wogóle to, o której wrócisz?
- Wydaję mi się, że niestety dopiero wieczorem.-podrapał się po karku.- Ale może uda mi się wyrwać wcześniej.
- Nie musisz, jeżeli to jest aż takie ważne.- wolałabym jednak mieć więcej czasu zanim wróci.
-No.... dobra. To ja już lecę. Cześć!
- Cześć!- patrzyłam na zamykane drzwi, a gdy już się zamknęły szybko wstałam z kanapy i poszłam do łazienki chociaż trochę zamaskować bandaż i oczywiście wyczyścić strój. Nie zajmuje to dużo czasu, jednakże w moim stanie było mi trudniej. Następnie nałożyłam na siebie szarą zapinaną bluzę z kapturem, która zakrywała kostium i zwyczajne czarne leginsy. Jedyne co mi zostało to zdjęcie kostiumu z dłoni i oczywiście maski z twarzy. Z tym pierwszym nie było większych problemów, jednak moja twarz była, delikatnie mówiąc, w opłakanym stanie. Na szczęście na pomoc przychodzą różne kremy i makijaż. Co prawda z końcowego efektu niezbyt byłam zadowolona, ale nie mogę narzekać. Po półtorej godziny przygotowań byłam gotowa opuścić mieszkanie i ruszyć do biblioteki.
      Podczas drogi rozmyślałam nad tym, jak rozegrać to całe spotkanie, lecz jak zwykle nic sensownego nie wpadło mi do głowy. W sumie to w miarę szybko zeszła mi cała podróż.
      Gdy otwierałam drzwi wejściowe trzęsły mi się ręce i powtarzałem sobie w głowie, że tym razem nie mogę zawalić. Niepewnie weszłam do środka budynku i zerknęłam na całe miejsce. Nic się nie zminiło od mojej ostatniej wizyty.
    Nagle włączył się pajęczy zmysł oraz poczułam czyjś oddech tuż za mną i odruchowo przewróciłam osobę stojącą za mną. Usłyszałam czyjeś jęki bólu i ujrzałam Petera leżącego na ziemi, który trzymał się za dolne okolice pleców.
- Kobieto! Skąd w tobie tyle krzepy?- mówił, jednocześnie wstając.
- Trenowałam sztuki walki pamiętasz?- uśmiechnęłam się lekko.- i tak wogóle co Cię wzięło, żeby mnie tak straszyć ? - odparłam ze zrezygnowaniem.
- Chciałem Cię tylko miło przywitać, ale już wiem, że lepiej tak już nie robić. W każdym razie cieszę się z twojego powrotu i jestem niesamowicie ciekawy jaką osobę dzisiaj przyprowadzisz!
- Dowiesz się niedługo...

Rozdział nie sprawdzany, więc przepraszam za błędy.

Złapana w sieć - Spider-manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz