Rozdział XI

281 13 5
                                    

Zanim skończył mówić, wybiegłam przed budynek biblioteki i już zaczęłam szukać miejsca na przebranie...

Wybrałam szczelinę między dwoma blokami mieszkalnymi. Było co prawdę mało miejsca i tynk odpadał ze ścian, ale nie miałam czasu na szukanie innego, bardziej nadającego się do tego typu czynności miejsca.

Po około pięciu minutach byłam już gotowa i cała zestresowana. Kto mógł wymyślić, że niedługo będę! Trzeba będzie się później tego dowiedzieć ... heh. Ostatni raz poprawiłam swój własnoręcznie uszyty kostium i zaczęłam zbliżać się do drzwi biblioteki zwykłym krokiem, jakbym przychodziła tu, aby poszukać książek dla siebie. W każdym razie, gdy miałam już chwycić za klamkę i otworzyć drzwi wejściowe, zawachałam się przez chwilę. Czy napewno jest to dobry pomysł, aby wejść do środka? Nie ma już innego wyjścia...

Gdy otworzyłam drzwi, przede mną ukazała się grupka ludzi, którzy wyglądali jakby zobaczyli ducha. Nie zaskoczyło mnie to, ale- o ironio. - nie lubiłam być w centrum uwagi. Po chwili jednak, gdy zamknęłam już drzwi, zaczęły się oklaski, A na przód wyszedł mój szef:
- Witamy Cię w n-naszej bibliotece! T-to dla nas w-wielki zaszczyt, szczególnie, że n-nieczęsto zjawiasz się b-bez potrzeby!- Kto by pomyślał? Pan wyluzowany Jack też się czasami jąka, a jako jedyny wiedział, kto przyjdzie.
Wszyscy czekali aż ja zrobię swój ruch. Nie musieli czekać długo, bo chwilę potem wyciągnęłam rękę, a Jack chwilę później ją uścisnał.
- To dla mnie wielki zaszczyt, aby tu być. Dziękuję bardzo za zaproszenie ( przez siebie ).
Widziałam Petera wśród innych osób, jednak nie wyglądał na zadowolonego. Czy kolejne pytanie na mojej liście zapytać innych o... : Dlaczego mnie nie lubi? Bo innego wytłumaczenia tu nie widzę. Najważniejsze jednak w tej chwili jest to, aby dobrze wypaść dzisiaj.
Szliśmy wszyscy powoli w stronę kącika czytelniczego, w którym usiedliśmy na krzesłach przy stołach. Wtedy zaczęły się pierwsze szepty. Nikt nie zamierzał odezwać się pierwszy, więc ja oczywiście to zrobiłam.
- Mam propozycję. Mogłabym poodpowidać na wasze pytania, a później się zobaczy.- podrapałam się nerwowo po głowie i uśmiechnęłam się, mimo że przecież nikt tego nie zauważy. Wtedy odezwał się nasz 'dzielny' Jack :
- T-tak! Tak ch-chyba będzie naj-jlepiej!
- Dobrze to kto pierwszy?-zapytałam.
Po kilku sekundach zgłosiło się już kilka osób.
- Czy moglibyśmy transmitować to spotkanie w Internecie?
-Tak, czemu nie- trochę się jednak przestraszyłam, bo nie chciałabym, aby Spidey dowiedział się gdzie jestem i co robię, chociaż to było oczywiste, że jakieś nagrania ze spotkania trafią do Internetu. Poza tym to moja sprawa, co robię ze swoim życiem, prawda?
Później zaczęto mnie zasypywać milionem pytań.
- Dlaczego postanowiła Pani zostać Spider-Woman?
- Najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo i spokój innych ludzi, więc staram się o to zadbać.- Ale mądrze to powiedziałam. Jestem z siebie normalnie dumna.
- Czy nie żałujesz czasami decyzji o zostaniu superbohaterem?- ponownie ktoś zapytał z tłumu.
- Szczerze? Nawet w najcięższych chwilach nie żałowałam tej decyzji. Dzięki temu poznałam kilka ciekawych i wspaniałych osób. Między innymi Spider-man'a.- oprócz tego próbowałam zrekompensować błędy mojej niezbyt miłej przeszłości...
- Co do ciężkich chwil, czy ty przypadkiem nie byłaś ostatnio ciężko ranna?- zapytał... Peter? Nie rozumiem! Przecież o tym wiedziałam tylko ja i Spidey! Rozwiązanie jest tylko jedno... Spidey na pewno musiał mu powiedzieć o swojej tożsamości i jeszcze wygadać o mnie! Będę z nim potem musiała poważnie porozmawiać o moich zasadach dotyczących naszej 'pracy'.
Wszyscy spojrzeli na mnie z ciekawością i czekali na moją odpowiedź.
- Tak, lecz zawsze liczę się z ryzykiem. Taki urok mojej pracy- powiedziałam pół żartem. Po tej mojej wypowiedzi Peter nie odzywał się już ani razu i spoglądał na mnie zamyślony. Nie miałam jednak dużo czasu wolnego, gdyż ktoś zadał kolejne pytanie.
- Co Panią łączy ze Spider-man'em?
- Jesteśmy partnerami w pracy i jak myślę osobiście również przyjaciółmi ( przynajmniej mam taką nadzieję... ).

Po godzinie, gdy odpowiedziałam na wszystkie pytania i chętni zrobili że mną zdjęcia - co swoją drogą było dla mnie trochę onieśmielające - mogłam już wyjść i pójść w swoją stronę, jednak ktoś mnie jeszcze zawołał. Myślałam i miałam nadzieję, że to Peter chociaż sama nie wiem dlaczego. Osobą, która mnie wołała był...

Wróciłam do życia ! ^_^ Chciałabym przeprosić za tak długą przerwę i podziękować za wszystkie komentarze. Już niedługo pojawi się kolejny rozdział!

Złapana w sieć - Spider-manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz