Rozdział 5

815 22 2
                                    

Macie rozdział. Taki prezent na Wielkanoc dla was.

*Marysia*

Od dwóch dni mieszkam już na stałe u Adama. Moja mama była przeciwna temu, abym zamieszkała z Adamem, ale to jest moje życie i ja o nim decyduje więc nie miała nic do powiedzenia. Tata bardzo się ucieszył, że znalazłam sobie chłopaka i jestem z nim szczęśliwa. Adam bardzo przejął się tym co moja mama powiedziała. Tłumaczyłam mu już, że mama nie chce, aby ktoś mnie zranił i dlatego tak się zachowuje. Dziś do pracy jedziemy na 10:00 więc mam jeszcze trochę czasu, aby przygotować mi i Adamowi śniadanie, bo ostatnio jemy je w biegu. Jest godzina 7:30, a ja już prawie kończę robić śniadanie. Nakrywam do stołu i nagle czuję czyjeś ręce na moich biodrach. Wiem, że to może być tylko Adam, bo nikogo innego nie ma w domu.

- Dzień dobry kochanie.- wita mnie pocałunkiem w czoło
- Dzień dobry- uśmiecham się - Przygotowałam dla nas śniadanie
- Świetnie. Dlaczego tak wcześnie wstałaś? Jest dopiero 7:40.
- Nie mogłam spać. Ciągle myślę o tym jak potraktowała Cię moja mama.
- Marysiu to jej sprawa. Może nie potrafi zrozumieć tego, że ja jestem od ciebie starszy i Cię kocham. Być może boi się tego, że mógł bym cię skrzywdzić.
- Może. Ale ja wiem, że ty tego nie zrobisz. Prawda?- zapytałam nie pewnie
- Kochanie nigdy nie mógł bym Cię skrzywdzić za bardzo Cię kocham. - Mówiąc to przytulił mnie do siebie i pocałował w skroń
- Bardzo się cieszę. Zacznijmy jeść śniadanie, bo wystygnie.

Na śniadanie mieliśmy jajecznicę i kolorowe kanapki. Po zjedzeniu śniadania wzięliśmy się za mycie naczyń. Nie odbyło się bez chlapania wodą. Cała kuchnia była przez to mokra. Adam powiedział, że ja mam iść się ubierać, a on posprząta kuchnie. Kiedy oboje byliśmy już gotowi pojechaliśmy na komendę.

Kiedy już byliśmy na komendzie w naszym biurze przyszedł Kubis.
- Moi drodzy jest spraw. - powiedział Kubis
- Jaka szefie?- zapytałam
- Mamy samobójstwo młodej dziewczyny. Adres to ul. Różana 28/5. Bolek już tam jedzie.
- Dobra już się zbieramy i jedziemy. - powiedział Adam

Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że to dziewczyna, która miesiąc wcześniej skończyła 16 lat. Denatkę znalazła jej starsza siostra. Kobieta była bardzo załamana więc lekarz z pogotowia podał jej leki uspokajające. Po skonsultowaniu z Adamem doszłam do wniosku, że jutro porozmawiamy z siostra denatki. Poinformowałam ją, aby zgłosiła się jutro do nas na komendę.

Po powrocie na komendę była już godzina 16:00 więc zostały nam jeszcze dwie godziny pracy. Dlatego zaczęliśmy uzupełniać zaległe papiery. I tak nam czas z leciał do 18.

*Adam*

W czasie kiedy uzupełnialiśmy papiery, wpadłem na pomysł,  aby wziąć Marię dziś na randkę. Gdyż dawno nigdzie nie wychodziliśmy.  Kiedy Marysia skończyła uzupełniać dokumenty,  podeszłem do niej i zapytałem:
- Marysia co myślisz o tym, aby dziś wieczorem iść do restauracji na romantyczną kolacje.?
- Świetny pomysł, ale najpierw do sklepu,  bo nic nie mamy tym mieszkaniu
- Randka w sklepie też fajnie ( tak wiem tekst zapożyczony z serialu:))

Tak więc po pracy udaliśmy się na zakupy,  zajęły nam one prawie dwie godziny.  Więc Maria zaproponowała, że romantyczną kolacje możemy zrobić teraz sami w domu. Po powrocie do domu i rozpakowaniu zakupów wzięliśmy się za robienie kolacji. Doszliśmy do wniosku, że zrobimy pizze. Nie odbyło się bez rzucania w siebie mąką. Po pół godzinie pizza była już gotowa i znajdowała się w piekarniku. Kiedy sprzątaliśmy kuchnie z mąki, która była wszędzie, zadzwonił mój telefon. Był to Tadeusz, który prosił, abym wziął mu z jego mieszkania piżame i rzeczy do higieny gdyż  jest w szpitalu. Powiedziałem mu, że będziemy u niego za 20 minut z rzeczami.
- Kto to dzwonił? -zapytała Marysia
- Kochanie to był Tadeusz, mój sąsiad prosił,  abym przywiózł mu rzeczy, bo jest w szpitalu.
- To chodź zbieramy się i jedziemy do niego. Kolacja może poczekać. Ważniejsze jest zdrowie Tadeusza.
- To ja idę po jego rzeczy i zaraz przychodzę i pojedziemy do niego. Tylko wyłącz piekarnik jak będziesz wychodzić, żebyśmy nie mieli pożaru w domu.
- Już wyłączyłam i możemy jechać.

*Marysia*

Zawieźliśmy rzeczy Tadeuszowi do szpitala i wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolacje i położyliśmy się spać. Bo była już godzina 23:00, a jutro do pracy na 9:00.

Miało nie być rozdziałów do puki nie napiszę egzaminów, ale nie mogłam nie napisać dla was rozdziału. Mam nadzieje że się podoba. Co sądzicie po tym rozdziale. Czekam na waszą opinie. Najprawdopodobniej do końca tygodnia pojawi się miniaturka za to, że jest was tu tylu.

Pozdrawiam

Izku2001

Marysia i Adam z Sprawiedliwi Wydział Kryminalny (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz