Rozdział 7

627 26 9
                                    

Ważna notka pod rozdziałem

*Marysia*

Wstałam rano i poszłam do kuchni zrobić mi i Adamowi śniadanie. Postanowiłam, że będą to naleśniki z owocami i bita śmietaną. Naszykowałam wszystkie potrzebne składniki i zaczęłam je dawać do miski i połączyć w całość mikserem. Kiedy smażyłam już ostatniego naleśnika Adam objął mnie w pasie i powiedział:

- Dzień dobry kochanie jak się spało? 

- Dzień dobry, a nawet dobrze tylko brzuch mnie trochę boli. A tobie jak?

- Bardzo dobrze, bo miałem Ciebie koło siebie. To może jak zjemy śniadanie to pojedziemy do lekarza? - zapytał 

- Dobrze. Siadajmy i zjedzmy to śniadanie, bo zimne będzie. -uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam jeść. 

Choć chyba nie było mi to dane bo po drugim ugryzieniu naleśnika poleciałam do toalety zwymiotować. Po upływie kilku sekund Adam pojawił się za mną w toalecie.

- Kochanie czy wszystko jest w porządku? Może jedźmy do tego lekarza teraz? - zapytał z troską w głosie.

- No dobrze.

Ubraliśmy kurtki, bo padało i poszliśmy do samochodu Adama. Wcześniej zamykając drzwi od mieszkania. Pojechaliśmy do szpitala, gdyż tam dziś tylko przyjmował mój lekarz. Weszliśmy do szpitala i od razu ujrzałam  mojego lekarza na korytarzu. Podeszłam do niego i zaczęłam rozmowe.

- Dzień dobry panie doktorze.- powiedziałam uśmiechając się do niego
- Dzień dobry pani Mario. Co pania do mnie sprowadza?- zapytał, bo wie, że ja bardzo rzadko chodzę do lekarzy niezależnie jakich
- Mam taki problem od kilku dni mam nudności i wymiotuje. Co może mi dolegać?
- Wydaje mi się, że może być pani w ciąży.- odpowiedział dość spokojnie- Ale, żeby mieć pewność zapraszam do mojego gabinetu i tam zrobimy USG i wszystkiego się dowiemy
- Dobrze, a może iść ze mną mój chłopak?- zapytałam licząc, że się zgodzi
- Tak oczywiście.
Kamień spadł mi z serca. Choć bardzo bałam się usłyszeć prawdy. Adam widząc, że bardzo się stresuje złapał mnie za rękę.

* Adam *

Widziałem, że Marysia bardzo się stresuje chwyciłem ją za rękę. Weszliśmy do gabinetu lekarza Marysi. Lekarz kazał położyć się jej na kozetce, a mi powiedział, abym usiadł obok niej na krześle. Nałożył jej jakaś maść na brzuch i jeździł  jakimś urządzeniem po brzuchu. Po chwili się odezwał:

- Gratuluję jest pani w 6 tygodniu ciąży.

- Bardzo się cieszymy. Dziękujemy i do widzenia. - powiedzieliśmy równocześnie na co się za śmialiśmy i wyszliśmy z gabinetu. Udaliśmy się do mieszkania gdzie cieszyliśmy się tym, że będziemy mieć dziecko. Choć długo zastanawialiśmy się nad tym jak powiedzieć o tym Kubisowi i rodzicom Marysi. Doszliśmy do wniosku, że Kubisowi powiemy jutro w pracy, a rodzicom Marysi w piątek na obiedzie i nas. Na który ich zaprosimy jutro.

Moi drodzy bardzo was przepraszam, że was zaniedbałam, ale wena poszła w las. Ja też nie miałam czasu, aby pisać kiedy mnie naszła, bo jestem wolontariuszem w jednej z placówek w moim mieście. Następny rozdział najprawdopodobniej będzie dopiero w połowie sierpnia, gdyż za 5 dni wyjeżdżam z rodzicami na małe wakacje. A później czeka mnie obóz harcerski w lesie xd i tak napisano nie będę mieć internetu. Więc moje misie do usłyszenia.

Pozdrawiam,
Izku2001

Marysia i Adam z Sprawiedliwi Wydział Kryminalny (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz