10

498 29 1
                                    

Oczywiście wstałem i wybiegłem za nią. Ale nie widziałem jej już. Było ciemno, latarnie z nieznanych mi przyczyn były wyłączone. Jest druga w nocy, potwornie ciemno. Cholera jak mogłem ją wypuścić w takim stanie. Gdzie ona mogła iść. Wyjąłem telefon i wybrałem jej numer. Wyłączony telefon. Kurwa. Co mam robić. Sprawdzałem okolicę mojego domu, ale po niej ani śladu. Plaża. Może poszła na plażę. Pobiegłem szybko. Siedziała, siedziała sama na końcu pomostu.

-Boże Eva.. Tak się bałem. - ucieszyłem się bardzo, że mimo wszystko nic jej się nie stało i ją odnalazłem.

Wstała, stanęła na przeciw mnie, była wkurzona, widziałem, że chce powiedzieć wiele. Ale stała i się tylko na mnie patrzyła. Ale jej wzrok. Jej wzrok był tak bolesny. Cholera. Zdjąłem bluzę i podałem jej ją, ponieważ stała tam tylko w moim podkoszulku..

-Załóż, zimno jest, proszę. - wystawiłem rękę z bluzą w jej kierunku. - Chodźmy do domu.

Rzuciła bluzę na pomost.

-Zostaw mnie! - krzyknęła, z jej twarzy można było wyczytać tyle emocji. Strach, ból, rozczarowanie, smutek.. -Nie dotykaj mnie, nigdzie z Tobą nie pójdę. -Odepchnęła mnie. Lekko. Ale stałem na krawędzi i niestety wpadłem do wody.

Woda była piekielnie zimna. Lodowata. Podpłynąłem szybko do drabinek. Podniosłem bluzę i ruszyłem za nią.

-Co Ty kurwa robisz. - Wyrwałem jej z dłoni butelkę wina i rzuciłem nią, rozbiła się na tysiące kawałeczków. Wystraszyła się. -Nałóż tę pieprzoną bluzę i chodź do tego pieprzonego domu! - wzięła bluzę i nałożyła ją.

Szliśmy nie odzywając się do siebie. Byłem przemoknięty i zmarznięty, ale teraz liczy się dla mnie tylko jej bezpieczeństwo. Weszliśmy do środka, zatrzymała się na przedpokoju.

-Przepraszam - wyszeptała. Spojrzałem się na nią i minąłem.

Gorąca kąpiel, tego mi trzeba. Nalałem do wanny wody i wziąłem długą kąpiel, myśląc o Evie i o tym co mi powiedziała. Co jeżeli to ja jestem ojcem? Mam dopiero 18 lat. Nie jestem na to gotowy. Zresztą, zapewne nie nadaję się ma to stanowisko, ani teraz, ani nigdy. Jestem beznadziejny. Ubrałem bokserki i musiałem jeszcze zapalić, fajki na dole. Zszedłem więc, zapaliłem. Wiedziałem, że nie będę mógł spać, więc wziąłem od razu tabletkę na sen. Czwarta nad ranem. Gdzie jest Amy? A Eva? Śpi w salonie. Przeniosę ją do mojego pokoju, wolę ją mieć na oku. Podniosłem ją delikatnie i położyłem powoli na łóżku, nakryłem kołdrą. Nie obudziła się. Stwierdziłem, że prześpię się na podłodze. Wyjąłem z szafy koc i położyłem się przy łóżku. Tabletka zaczynała działać sen przychodził. Jutro ciężki dzień, czeka nas ciężka rozmowa. I zapowiada się ciężki rozdział w moim życiu. Zasnąłem.

Obudził mnie dzwonek. Dzwonek telefonu. Sara.

-Tak? - zapytałem ledwo, zachrypniętym głosem. Spojrzałem przy okazji na zegarek 9:13. Chyba będę chory po wczorajszym incydencie. Eva dalej spała.

-Dzwonię tylko, by powiedzieć, że wrócę jutro. Mamy z dziewczynami plany. Nie martw się, pa.

-Okaaay, pa. - odpowiedziałem i usłyszałem znane pipczenie, oznaczające koniec połączenia.

O dziwo byłem już wyspany, wstałem więc i odsłoniłem rolety. Otworzyłem też okno, by wpadło trochę świeżego powietrza. Zrobię nam śniadanie. Odwróciłem się w kierunku drzwi, ale zatrzymała mnie Eva. Nie w takim sensie. Po prostu już nie spała.

-Emm, jak się czujesz?- zapytałem. Nie wiedziałem co powinienem powiedzieć, czy też zrobić.

-A jak mam się czuć? -odpowiedziała łagodnie, ale jednak nie brzmiało to zbyt uprzejmie. Wstała i podeszła do mnie. Spojrzała mi w oczy. -Przytul mnie. Proszę. - wypowiedziała ledwo słyszalnym głosem.

Bad Boy {Herman Tømmeraas}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz