Ruszyła w stronę Evy. Uderzyła ją w twarz i pchnęła. Zdążyłem podbiec i stanąć w obronie Evy.
-Kurwa! Dość! Wyjdź stąd! Do jutra ma Cię tu nie być! - podszedłem do Evy.- Nic ci się nie stało?
-O proszę już Ci się udało, zniszczyłaś mi życie, wiesz? Kochałam go. Kochałam, a Ciebie nienawidzę
-Zamknij się wreszcie.
Eva płakała, a Sara dalej wylewała z siebie tysiące słów.
-A Ty nagle taki święty? Nie jesteś warty nic Chris. Nagle wielce zakochany. Nawet nie potrafisz stanąć po mojej stronie, no śmiało zapytaj jej jaka z niej dziwka. Pierdolcie się. Oboje. - I pobiegła do swojego pokoju.
-Chris, przepraszam. - ledwo mówiła, a łzy wylewały się z jej oczu. - Przytuliłem ją.
-Nie to ja przepraszam za nią, nie zrobiła ci nic poważnego? Ale o co właściwie poszło, co między wami zaszło?
-Idź do niej Chris.
-O co chodzi? - Ta cała sytuacja już mnie strasznie wkurzała. Eva nie odpowiadała. -No powiedz coś w końcu. Co jej zrobiłaś?
-Boże Chris. Przepraszam. To było w poprzednie wakacje. - Nie patrzyła mi w oczy, patrzyła wszędzie byle nie w oczy. - Poznałyśmy się na imprezie, no i zaczęłyśmy przyjaźnić. Miała chłopaka Jeffa. Dobrze wiedziała też, że strasznie podobał mi się Alex. No ale na jednej z późniejszych imprez widziałam ich razem. Byłam zazdrosna o kogoś z kim prawie nie gadałam. No ale pod wpływem emocji wymyśliłam głupi plan. Jezu Chris. Muszę? - spojrzała na mnie, kiwnąłem głową, że tak. - Znalazłam Jeffa. Był wstawiony, ale wypiliśmy jeszcze trochę. No i przespałam się z nim. Tylko po to, żeby zrobić jej na złość. Ale ona go kochała. A między nią i Alexem do niczego nie doszło. Zniszczyłam naszą przyjaźń. Sara nie chciała mnie znać. No cóż nie dziwię jej się. - spojrzała na mnie.
Zamurowało mnie. Boże nie mogę w to uwierzyć, że tak łatwo może przyjść przespać się z kimś. W sensie. Kurwa to brzmi tak jakby mogła się puścić z każdym. Robiłem to samo, ale nie chcę mieć takiej dziewczyny. Czy te dziecko jest więc naprawdę moje? Może spała z kimś jeszcze.
-Powiedz coś Chris, proszę.
-Co mam Ci powiedzieć? Stało się co się stało. Ale nie mogę po prostu, czy te dziecko jest moje?
-Tak już Ci mówiłam..
-Możesz mi mówić wszystko.. Ale to brzmi jakbyś była szmatą. W rzeczywistości to prawie nic o Tobie nie wiem - wziąłem bluzę i ubrałem buty.
-Jak możesz Chris - płakała
-Muszę to przemyśleć. - i wyszedłem - ale nie ruszaj się stąd.
Wsiadłem do auta i ruszyłem przed siebie, pojechałem do parku i zapaliłem trawkę. Zadzwonił do mnie Ed. Akurat teraz. Odebrałem.
-Siema, masz dzisiaj czas?
-Tak się składa, że ostatnio mam go dość sporo, co chcesz?
-Wpadnij do mnie, zaraz
-Dobra, już jadę
Wsiadłem do auta i ruszyłem do niego. Wszedłem do jego domu jak gdyby nigdy nic. Jak zwykle syf. Usiadłem na kanapie.
-Mam dla Ciebie propozycję. Wiesz, na ulicach miasta prowadzone są wyścigi. Brakuje nam jednej osoby. Dzisiaj o 22. Cztery osoby, Ty będziesz piąty. Wchodzisz? Oczywiście jest i nagroda..
-Jasne, wchodzę. - powiedziałem bez zastanowienia.
Nie ścigałem się jeszcze, ale to będzie świetne przeżycie. Zresztą co mi szkodzi. Potrzebuje adrenaliny.