1.4

340 28 6
                                    

Przez resztę dnia Tajemnicza dziewczyna się nie odzywała do nikogo w świątyni. Mogło by się wydawać, że wcale jej nie ma. Siedziała tylko w pokoju gościnnym i oglądała widok zza okna. Cole przez ten czas nadal zastanawiał się czy nie mógł by coś dla niej zrobić, aby poprawić jej humor. Jednakże nie tylko ona była w zadumie. Zane nie mógł przestać myśleć o słowach Amona. Sam szczerze nie wiedział co ma zrobić. Czy ma to zignorować czy uznać rację.

Cole postanowił przygotować jedzenie na rozluźnienie sytuacji. nie obchodziło go to, że nie był on za dobrym kucharzem. Przygotował on lekko zwęgloną kiełbasę, w połowie niedopieczone tosty i jajka sadzone z, których jeszcze kipiało białko. Jedyne czego nie zepsuł to herbaty, która wyszła mu na prawdę dobrze. Po doprowadzeniu kuchni do porządku i odłożeniu gaśnicy na miejsce. Cole zawołał wszystkich do jadalni. Przybyli wszyscy, a nawet ta tajemnicza dziewczyna, która dalej miała na sobie tą sukienkę. Jedyna różnica w jej wyglądzie była taka, że miała tym razem proste włosy i dwie spinki.

Większość starała się zjeść jadalne elementy posiłku do czego była potrzebna chirurgiczna precyzja. Jedynymi osobami, które nie jadły były Kai, który nie jadł przez nadal działającą w nim szczepionkę Jeta i ta dziewczyna, która zamiast jeść tylko grzebała w jedzeniu. Po zakończonym posiłku dziewczyna wyszła na dach,a tuż za nią Cole, który martwił się o nią coraz bardziej. Gdy oboje usiedli na dachu, Cole odważył się zacząć rozmowę.

- Dlaczego nic nie zjadłaś? No wiem, że źle gotuję, ale...

- osiemnaście lat.

- Co?

- Tyle byłam w stanie hibernacji.

- To okropne.

- W pokoju gościnnym był komputer. Na nim była aktualna data i wydarzenia. Mój mąż nie żyje od prawie roku, a syn ma 24 lat. Świat i bliscy żyli i rozwijali się beze mnie! Mam teraz syna starszego od siebie!

- To o nim mówiłaś tak?

- Zagrozili mi, że jeśli nie pomogę im to zabiją mojego męża. Poprosiłam wcześniej męża, aby zabrał syna jak najdalej.

- Teraz wiem czemu nie chciałaś z nami gadać.

- Tak na prawdę ty mi go przypominasz.

- Kogo?

- Mojego męża. Oboje macie czarne włosy i jesteście dobrze zbudowani.

- A jeśli mogę zapytać to jak masz na imię?

- Alix.

- Piękne imię.

- Dzięki, a twoje?

- Cole.

W tym momencie mistrz ziemi przybliżył się do Alix, ale ta tylko wróciła do świątyni. Cole zorientował się szybko o co chodzi. Ona przecież dopiero co dowiedziała się o śmierci jej męża. Cole nadal dawał sobie cichą nadzieją, ale wiedział, że będzie potrzebna mu cierpliwość, a nie nachalność.

Zane

Nadal nie wiem kim jestem. Czy jestem ninja, nindroidem czy może jakimś nie udanym następcą. Boję się czy ja kogoś nie skrzywdzę. No bo co jeżeli ja też uznam wyższe dobro? Mam nadzieję, że nie jestem tym za kogo uważa mnie Amon.

Jay

Pomagam teraz mojemu tacie w naprawie samochodu. To nie jest łatwe zwłaszcza, że nie łatwo znaleźć wszystkie części od razu. Przez większość czasu przeszukiwaliśmy różne sterty złomu, aby znaleźć brakujące części.

O poranku chciałem wyprać się na spacer, ale usłyszałem coś dziwnego. Po chwili ujrzałem helikopter, który wylądował idealnie przed złomowiskiem. Od razu po tym ujrzałem następców, którzy złapali mnie, a chwilę potem zabrali moich rodziców. Przerażony, a za razem wściekły zobaczyłem Amona, który wychodzi z samolotu. Wiem czego on chce ode mnie, ale tym razem przesadził mieszając w to niewinnych ludzi.

Amon - Już ci mówiłem młody Gordonie. Ja nie jestem zły. Ja tylko wiem co to wyższe dobro.

Projekt ,,Następcy" || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz