Rozdział VIII - "Spektra"

371 28 1
                                    


Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.

Joanne Kathleen Rowling


Droga nie była bardzo daleka, aczkolwiek musieliśmy jechać po niezabudowanym terenie Cybertronu. Kiedy dotarliśmy na miejsce, ujrzeliśmy wielki cmentarz pełen grobów. Ile zajęło jego stworzenie? Przecież on mógł liczyć setki tysięcy, nawet miliony Autobotów. Cmentarz był zadbany, więc ktoś musi tu regularnie zaglądać.

-Jak to możliwe, że to przeoczyliśmy? – zapytała z niedowierzaniem Cee.

-Nie mam pojęcia – odpowiedział Bulk – Pewnie dlatego, że według map w tym miejscu powinna być jedna wielka dziura.

-Możliwe, że „Spektra" zmieniła dane w mapach specjalnie. Najwyraźniej nie chciała, by ktoś odkrył to miejsce.

-Ale dlaczego? – zdziwiła się femme – Przecież tu mogą leżeć nasi bliscy!

-Nie wiem Arcee. O to musielibyśmy się jej zapytać.

-Masz okazję – ktoś odezwał się znienacka. Wszyscy zaczęliśmy się rozglądać dookoła w poszukiwaniu naszej zabójczyni – Dam wam ostatnią szansę – znów usłyszeliśmy jej głos. Był nieco mroczny i ochrypły, pewnie specjalnie go zmieniła. Chyba, że taki ma naprawdę – Odejdźcie, a daruję wam życie.

-Nie chcemy z tobą walczyć – odezwałem się – Pragniemy pokoju!

-A ja, pragnę samotności. Zostawcie nas w spokoju – w jednej chwili usłyszałem świst pocisku. Obejrzałem się i ujrzałem energetyczną strzałę, lecącą prosto na Arcee. W ostatnim momencie zdołałem ją odepchnąć. Niestety nie mieliśmy ani chwili spokoju. Niespodziewanie, nie wiadomo skąd przed nami pojawiły się Dinoboty. Bardzo przypominały ziemskie dinozaury: Tyranozaur Rex, Triceratops, Pterozaur, Stegozaur i Apatozaur. Musieliśmy stanąć do walki. Predaking zaczął walczyć z Tyranozaurem, Darksteel z Pterozaurem, Skylnyx ze Stegozaurem, Arcee i Smoke z Apatozaurem a Bulkhead z Triceratopsem. Ja nie zacząłem walczyć, bo wyraźnie zauważyłem „Spektrę". Bez zastanowienia ruszyłem na nią. Zacząłem wypuszczać ciosy, ale ona przed każdym robiła idealny i bardzo gwałtowny unik. Najlepsze jest to, że robiła je z zamkniętymi oczami. Była naprawdę świetnie wyszkolona. W końcu zacząłem się męczyć. Odszedłem od niej o kilka kroków. Przez to „Spektra" dostała tylko większe pole do popisu. Fembotka podskoczyła i już myślałem, że zamierza mnie kopnąć, kiedy rozpłynęła się w powietrzu. Stałem w pozycji bojowej, ale nie miałem pojęcia z której strony zaatakuje. W pewnym momencie poczułem ból w plecach. Później walnęła mnie w twarz. Starałem się utrzymać równowagę, ale nie było to łatwe. Jej ciosy rzeczywiście były bezwzględne. Niespodziewanie poczułam jak jej katana przecina moją nogę. Po chwili zaczął z niej wypływać energon, a „Spektra" mnie podcięła. Upadłem na ziemię, a ona znów się pojawiła. Fembotka przycisnęła mnie do ziemi, zbliżyła się do mnie i otworzyła swoje wielkie, niebieskie oczy. Oczy, które miałem wrażenie, że znam.

-Pamiętaj – powiedziała normalnym głosem – to twoja ostatnia szansa. Jeżeli jeszcze kiedyś się tu pojawisz, zabiję cię – w tym momencie poczułem ukłucie w brzuchu i zorientowałem się, że z rany zadanej jakimś małym ostrzem wypływa energon – Uważaj na siebie – przeszedł mnie dreszcz, a „Spektra" wstała i wezwała do siebie Dinoboty, które bez słowa sprzeciwu ruszyły za nią i zniknęły tak niespodziewanie jak się pojawiły. W tym samym momencie przybiegły do mnie boty i powoli podniosły. Arcee poprosiła o most i już po chwili znaleźliśmy się w jego środku.

Oczami Blackstar

Siedziałam w moim pokoju i rozmyślałam. Już tyle czasu ukrywamy się przed resztą botów, tyle czasu żyjemy w cieniu, aż tu nagle zjawia się kilka Predaconów, a Dinoboty dostają szału. Gdyby ci idioci nie wleźli na nasz teren, wszystko byłoby w porządku. Ale kiedy zaczęli się przechadzać po cmentarzu, Grimlock i reszta botów zwyczajnie nie wytrzymali. Gdybym ich nie zatrzymała, zabiliby ich. Jasne, też ich trochę poharatałam, ale tylko dlatego, żeby odciągnąć Dinoboty. Dałam im uciec. Ale to co się stało dzisiaj, było już niedopuszczalne. Ostrzegałam ich, a jednak tu przyleźli. Muszę przyznać, że byłam gotowa ich zabić. Ale kiedy go zobaczyłam, coś we mnie pękło. Starałam się na niego nie patrzeć, nie myśleć o nim. Wszystko było na nic. Potem jeszcze ruszył do ataku. Starałam się go nie ranić, ale przecież musiałam wypaść realnie. Dźgnęłam go lekko, ale w odpowiednie miejsce. Spokojnie dotrze do lekarza, zanim się wykrwawi. Jedyny plus naszego nieoczekiwanego spotkania jest taki, że mam pewność, że nic mu nie jest. Aczkolwiek nie wiem co zrobię, jeśli on odkryje prawdę.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz