Rozdział XVIII - Nieznajoma

292 22 4
                                    


Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.

Antoine de Saint-Exupéry


Siedziałam obok Bumblebee w oddziale szpitalnym na Cybertronie. Zaraz gdy jego stan się poprawił, Magnus nakazał nam wracać. Wydałam więźniów Gwardii i zdałam raport liderowi, więc teraz mogę posiedzieć z Bee.

-Wheiljack mówił, że Scream nieźle od ciebie oberwał – powiedział żółty bot zaraz po moim wejściu. Poczucie humoru powoli mu wraca.

-Musiałam się na nim wyżyć. Zalazł nam wszystkim za skórę.

-Na szczęście nie będzie już cię niepokoić – uśmiechnęłam się, nachyliłam nad botem i pocałowałam go. Po skończeniu pocałunku usiadłam obok niego, a Bee złapał mnie za dłoń.

-Naprawdę słyszałeś co mówiłam, czy Ratchet ci powiedział?

-Słyszałem każde, nawet najcichsze słowo, Blackstar. Leżałem i tak strasznie żałowałem, że nie mogę cię pocałować – przygryzłam wargę, by się nie zaśmiać.

-Nieźle się wygłupiłam.

-Wiesz, od zawsze coś do ciebie czułem. I skrycie miałem nadzieję, że ty też to czujesz.

-Czułam Bee. Od kąt cię poznałam byłeś dla mnie kimś więcej. Myślałam jednak, że ja dla ciebie nie...

-O gwiazdeczko... - Bumblebee przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Szybko go jednak skończył i pojrzał na mnie – Za krótko? – kiwnęłam głową, a on wznowił pocałunek. Położyłam wolną rękę na jego policzek. Niestety nasza słodka chwila nie mogła trwać wieczność.

-Cześć gołąbeczki – odezwał się Knock Out stojący za naszymi plecami. Momentalnie zakończyliśmy pocałunek i odsunęliśmy się od siebie – Nie musicie nic mówić. Chyba połowa Cybertronu już wie o waszym romansie. Blackstar, nie zdziw się jak zacznie ci mącić w głowie jakimiś romantycznymi tekstami z ziemskich telenowel. Jestem pewny, że je oglądał – zaśmiałam się cicho, ale Bee miał jak najbardziej poważny wyraz twarzy.

-Kiedy przyjmiesz do wiadomości Knock Out, że nie każdy jest taki jak ty? – teraz już całkiem nie mogłam powstrzymać śmiechu – Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że nie odwiedzałeś kina samochodowego?

-Zaledwie kilka razy! Poza tym, tam częściej leciały horrory.

-Akurat – doktor westchnął.

-Z drużyną Prime'a zawsze były, są i będą kłopoty. Jesteś chyba gorszy niż Smokescreen. Dobrze, że on już się zwalnia.

-Smoke wyzdrowiał? – zapytałam kiedy już powstrzymałam śmiech.

-Tak, na całe szczęście. Szału z nim można dostać. Właśnie szedł w kierunku wyjścia – odwróciłam się w kierunku Bumblebee, a on kiwnął porozumiewawczo głową. Puściłam mu buziaka i pobiegłam szukać Smokescreen'a. Na całe szczęście znalazłam przyjaciela przy wyjściu z laboratorium.

-Smoke! – zawołałam, a bot odwrócił się w moją stronę. Rzuciłam mu się na szyję, a on mnie przytulił.

-Ja też się cieszę, że cię widzę – zaśmiałam się i puściłam Smoke'a. Odsunęliśmy się od siebie.

-Dobrze, że jesteś już cały i zdrowy.

-Ja też się cieszę. Jeszcze jeden dzień z Knock Outem i chyba bym oszalał! – ledwo powstrzymywałam śmiech – Ej, słyszałem że byliście na Ziemi i złapaliście Scream'a i jeszcze jakiegoś cona.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz