Rozdział X - Pojedyncza łza

366 26 1
                                    


Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.

Joanne Kathleen Rowling


Stałam przed wielkim pomnikiem Optimusa. Używałam kamuflażu, więc nikt mnie nie widział. Mogłam swobodnie poruszać się po ulicach miasta, cyklami mu się przyglądać. Nadal nie mogłam uwierzyć, że już go nie ma. Przez tak długi czas odtrącałam go, odtrącałam prawdę, a teraz? Teraz on odszedł i nie wróci. Już nigdy nie będę mogła się do niego przytulić. Tak strasznie żałuję, że nie poszłam do niego po przybyciu botów na Cybertron. Może wtedy wszystko by się zmieniło? Ale czy zdołałabym go uratować? Sama nie wiem. Pozostaje mi jedynie użalać się nad moimi idiotycznymi wyborami.

Znów spojrzałam na jego twarz. Była spokojna, jak nigdy. Może nawet lekko uśmiechnięta. Przez ten widok i ja się uśmiechnęłam. „Och Optimusie, gdybyś tylko wiedział co ja robiłam przez te kilkaset teracykli" pomyślałam, po czym zaczęłam przechadzać się po mieście.

Kilka cykli później, postanowiłam wrócić do bazy. Powolnym krokiem szłam niezamieszkałymi ulicami Cybertronu. Byłam pewna, że nikt mnie nie zauważy, więc wyłączyłam kamuflaż. Wiał lekki wiatr, było spokojnie.

-Blackstar!- usłyszałam niespodziewanie znajomy głos. Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam lecącego Swoopa. Zatrzymał się tuż przede mną i zmienił w robota – Jesteś potrzebna, Autoboty idą w naszą stronę. Możliwe, że są już na miejscu.

-Leć natychmiast do bazy! Będę zaraz za tobą – rozkazałam i oboje ruszyliśmy w stronę naszego domu.


Oczami Bumblebee

-Gdzie ona jest? – zapytał zdenerwowany Ultra Magnus – Gadać!

-Prędzej zginę niż ci to wyjawię – odezwał się Grimlock – I lepiej zmień ton bo za chwilę zostanie z ciebie tylko kupa nic nieznaczącego metalu – Magnus zacisnął pięści i posłał wrogie spojrzenie Dinobotowi.

-Nie chcemy walczyć – odezwałem się, po czym od razu dodałem – Dinoboty nie są zagrożeniem.

-Predacony i drużyna, którą miałeś dowodzić są innego zdania – teraz to ja posłałem mu wrogie spojrzenie – Może zrobimy tak, wydacie mi Blackstar, a ja pozwolę wam w spokoju opuścić Cybertron – Dinoboty zaśmiały się, a jedynie Grimlock stał poważny i lekko zdenerwowany. Pewnie po części na mnie, bo wyjawiłem tożsamość Blackstar.

-Byliśmy na Cybertonie, kiedy wy podkuliliście wasze metalowe tyłki niczym jakieś nędzne minicony i uciekliście. To my pochowaliśmy waszych braci!

-A ilu z nich wcześniej zabiliście?! – tym razem to Grimlock się zaśmiał.

-Byliśmy po waszej stronie. Walczyliśmy u boku Autobotów! Nasi pobratymcy zginęli walcząc z Decepticonami! – Ultra Magnus przestał być tak odważny i cofnął się o kilka kroków – Jesteście słabi. Uciekliście, kiedy powinniście walczyć.

-Czasami ucieczka jest jedynym wyjściem – nie spuszczałem z niego wzroku. Miałem przeczucie, że jeszcze moment i zacznie się kolejna wojna – Myślę, że ta rozmowa nie zakończy się na niczyją korzyść. Autoboty, do ataku! – wszystkie boty już miały zaatakować kiedy usłyszeliśmy dobrze znany mi głos.

-Stop! – zawołała, a wszyscy odwrócili się w jej kierunku. I ja patrzyłem na nią z podziwem. Blackstar stała, nie miała na ustach osłonki, nie miała kamuflażu. Pokazała się wszystkim. Za nią stał Swoop. Oboje przyglądali się sytuacji, która wymknęła się nam spod kontroli. Fembotka zaczęła iść w naszą stronę, a wszystkie Autoboty wycelowały w nią z blasterów - Więc tak teraz załatwia się sprawy na Cybertronie? – zapytała spokojnym głosem – Wojnę, wypowiada się trochę odmiennej rasie? Nie ma już czegoś takiego jak sąd? Przecież wszyscy mamy takie same prawa.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz