Rozdział XVI - Twarzą w twarz

297 21 0
                                    


...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.

Éric-Emmanuel Schmitt


Czułam się już wiele lepiej. Rana goi się dobrze i mogę wrócić na pole walki, ale muszę na siebie uważać. Dlatego też nadszedł czas by porozmawiać z resztą drużyny o tajemniczym wspólniku Drifta.

-Drift nic nie powiedział? – zaczęła Arcee, kiedy tylko się zebraliśmy.

-Nic, a nic – odpowiedział Bee – Milczy jak grób.

-Mamy teraz inny problem – szybko przeszłam do sedna – Prowl mówi, że Drift miał się z kimś spotkać na Ziemi, z jakimś ważnym botem.

-Podobno mają jakiś wielki plan – dodał Prowl.

-Więc teraz trzeba znaleźć tego nieznanego wspólnika – zakończył Bulk.

-Może ja tym razem przesłucham więźnia? – zaproponowałam – Znam go, wiem jakie ma słabe punkty.

-Dobrze Blackstar – zgodził się Bumblebee – Ale uważaj na siebie.

-Jak zawsze.

Zaczęłam iść w stronę celi, gdzie został przeniesiony Drift. Długi korytarz prowadził do najlepiej strzeżonego miejsca w bazie, więzienia. Ludzie trzymają tam cony, które przylatują na Ziemię, a później wysyłają je nam. Nie zdarza się to często, ale zdarza. Drift został umieszczony w pierwszej celi. Nie był skuty, ale pozbawiony możliwości użycia broni. Weszłam do środka i stanęłam mu naprzeciw.

-Widzę, że już ci lepiej Blackstar – odezwał się zdrajca – Niech zgadnę, przyszłaś tu dowiedzieć się, kim jest mój wspólnik?

-Zgadza się – con zaśmiał się.

-Tak też sądziłem. Wiem, że i tak w końcu byś się tego dowiedziała, więc nie będę się z tobą bawić w podchody. To Starscream. Znajdziesz go w Hong Kongu. Czeka tam na mnie.

-Takiej odpowiedzi oczekiwałam – wyszłam z celi – Za niedługo będziesz miał sąsiada – uśmiechnęłam się wrednie i wróciłam do reszty drużyny.

Powiedziałam im wszystko co wiem i niedługo potem zaczęliśmy się zbierać. Staliśmy już przed mostem kosmicznym kiedy Bee wziął mnie na słówko.

-Co jest Bee?

-Nie pozwalam ci jechać.

-Co? Dlaczego? Ratchet przecież...

-Wiem, ale dla twojego bezpieczeństwa musisz pozostać w bazie. Prowl zadeklarował się wyruszyć z nami. Ty zostań i odpocznij jeszcze – nie chciałam kłócić się z Bee, więc ostatecznie zgodziłam się.

-Niech ci będzie. Ale Bee, uważaj na siebie.

-Jak zawsze – po tych słowach bot dołączył do drużyny i wszyscy wjechali do mostu. Po chwil zniknęli w głębi portalu.


Oczami Bumblebee

Znaleźliśmy się w Hong Kongu. Musieliśmy zachować formę pojazdów, by nie wzbudzać podejrzeń. Prowl przybrał formę Mustanga 2015. Zaraz po przyjeździe wykryliśmy sygnaturę Decepticona i wyruszyliśmy w jego kierunku. Mieliśmy szczęście, bo ulice w Hong Kongu były pełne ludzi, a sygnał dochodził z opuszczonej fabryki. Miko i Jack zajęli pozycje snajperskie, wspinając się na dach budynku. My transformowaliśmy się i po cichu weszliśmy do środka. Fabryka była wielka i miała wysokie ściany, więc spokojnie się w niej mieściliśmy. W środku były jedynie jakieś skrzynie, a w jej centrum stał skrzydlaty, szaro – czerwony con z wieloma bliznami. Starscream.

T R A N S F O R M E R S I B L A C K S T A ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz