Rozdział 10

799 33 7
                                    

Praktycznie całą noc nie spałam przekręcając się z jednego boku na drugi.  Nie mogę zapomnieć rozmowy z Zayn'em. Wiem, że powinnam go skreślić, ale nie potrafię? Nie potrafię go wymazać z pamięci i udawać, że to co było między nami nic nie znaczy. Mam ochotę z kimś o tym porozmawiać, nawet chciałam zadzwonić do Nate'a w środku nocy, ale po tym co się między nami wydarzyło nie potrafiłam się zebrać w sobie. I nawet do tej pory nie poskładałam telefonu, który wylądował na podłodze, ale na szczęście nie jest w opłakanym stanie. A co do Nate'a to nie wiem co mnie napadło, że w ogóle myśl o pocałunku przeszła mi przez głowę? Czy naprawdę jestem aż tak zdesperowana tą całą sytuacją z Zayn'em, że chcę być dla kogoś ważna, nie zwracając nawet uwagi na to, że tym kimś może być mój przyjaciel. Kocham Nate'a i oczywiście obok niego znajduje się miejsce dla Brook. Mimo, iż jestem na nią zła za to, że mi nie powiedziała o zemście to nadal jest moją przyjaciółką i to się nigdy nie zmieni. Tak czuję się zraniona tą całą sytuacją, a najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że wiem że Zayn się mścił to jakoś nie mogę go wymazać z pamięci. Przecież to jest takie podłe, że od razu powinnam go znienawidzić i kazać mu się wynosić z mojego domu i życia? Tylko, że to nie jest takie proste jak się wydaje. Ludzie nie zapominają, nawet wtedy gdy ktoś nas skrzywdzi w najbardziej upokarzający sposób.
Postanawiam już dłużej nie zadręczać się Zayn'em i po prostu zrobić coś co pomoże mi na jakiś czas o nim zapomnieć. Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy to jego imię. Nate. Oczywiście przy nim udaję mi się nie myśleć, więc wstaję szybko z łóżka i podnoszę telefon z podłogi. Szybko go włączam, gdyż podczas upadku musiał się wyłączyć i wybieram jego numer. Odbiera po pierwszym sygnale, na co się uśmiecham.
- Liv co tam? - słyszę jego poranną chrypkę. Zupełnie zapomniałam, że jest dopiero szósta rano.
- Obudziłam cię? - głupio pytam. No oczywiście, że go obudziłam bo normalni ludzie o tej godzinie jeszcze śpią.
- Tak jakby - słyszę jego chichot po drugiej stronie, na co sama zaczynam się śmiać.
- Masz może ochotę pobiegać? - pytam i gdy wypowiadam te słowa uświadamiam sobie jak absurdalnie one brzmią.
- Ale teraz? - słyszę zdziwienie w jego głosie i jestem pewna, że jego jedna brew właśnie poszybowała ku górze.
- Wiesz co, to było głupie - śmieje się nerwowo. - Zapomnij, że pytałam - po tych słowach rozłączam się i walę się w czoło. Boże jaka ja jestem głupia! Co ja w ogóle wyprawiam?! Nie ma to jak proponować komuś bieganie o szóstej rano tylko dlatego, że są to dwa czynniki dzięki którym nie myślę o Zayn'ie.
Postanawiam pobiegać sama, więc biorę strój do biegania i idę do łazienki aby się przebrać.

Wybiegam z domu i kieruję się na chodnik biegnąc dość szybkim tempem, gdy słyszę jego głos.
- Jestem - czuję jak moje ciało zostaje uniesione do góry i Nate obraca mnie wokół własnej osi. Posyłam mu najszczerszy uśmiech, który on od razu odwzajemnia.
- Nie musiałeś - mówię do niego, gdy puszcza mnie na ziemię.
- Wiem, ale chciałem - szczypie mnie delikatnie w policzek na co się uśmiecham.
- Dziękuję - mówię tuląc się do jego boku, po czym biegniemy ramię w ramię w ciszy, aby unormować odechy. Cieszę się, że jest teraz ze mną, cieszę się, że mam przy sobie kogoś kto nigdy mnie nie zawiódł i jest przy mnie zawsze gdy go potrzebuje. Nie myśląc nad tym długo zatrzymuję się i mocno się do niego przytulam.
- Co jest maleńka? - pyta się zmartwiony głaszcząc mnie po głowie.
- Nic po prostu cieszę się, że jesteś - mówię prosto w jego tors, czując zapach jego żelu pod prysznic. Czuję jak Nate unosi mój podbródek i patrzy mi prosto w oczy, na co nie jestem mu dłużna. Zatapiam wzrok w jego oczach roztapiając się pod jego spojrzeniem. Zawsze uważałam, że Nate jest przystojny, ale teraz gdy na niego patrze jego wygląd ma dla mnie najmniejsze znaczenie, ale to nadal nie zmienia faktu, że jest przystojny. Teraz liczy się to jaki jest w środku, a jest kimś dzięki komu jeszcze się nie rozpadłam. Nate zbliża twarz do mojej i niczego nie pragnę bardziej niż tego pocałunku. Chcę poczuć jego usta na swoich i nawet jestem w stanie o to go błagać.
- Nie mogę - słyszę jego ciężki głos i widzę jaką trudność sprawiło mu wypowiedzenie tych słów.
- Nate... - szepcze dotykając jego policzka. - Po prostu mnie pocałuj - po tych słowach cała bariera między nami pęka. Nate szybkim ruchem zbliża twarz do mojej i jego pocałunki są zachłanne a zarazem delikatne. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak długo na to czekałam.  W tym momencie czuję się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa jakby jakaś część układanki w końcu wskoczyła na swoje miejsce. Moje ciało rozpływa się pod jego dotykiem, gdy Nate gładzi moje policzki. Uśmiecham się poprzez pocałunek i czuję, że Nate również to robi.
- Nawet nie wiesz od kiedy chciałem to zrobić - szepcze prosto w moje usta. Chcę mu powiedzieć, że ja również o tym nieświadomie marzyłam, ale coś mnie powstrzymuje i w tym momencie zalewa mnie poczucie winy. Boję się, że tak naprawdę to była ucieczka od Zayn'a. Tylko jak mam wytłumaczyć to co czułam podczas tego pocałunku. To było coś takiego od czego człowiek wariuje i jednocześnie czuję ulgę. Nie wiem czemu myśl o Zayn'ie w tym momencie wydaje mi się taka odległa a zarazem tak bliska.
- Nate... - mówię powoli nie chcąc tego robić. Boże nie chce go znowu zranić. Czemu to musi być takie trudne? Czemu po prostu dla niego ten pocałunek nie może znaczyć tyle co dla mnie. Właśnie tyle dla niego znaczy idiotko! - moja podświadomość kpi sobie ze mnie. Boże nawet samą siebie nie potrafię oszukać. Nie potrafię sobie wmówić, że to była pomyłka, gdyż to było to czego potrzebowałam. Nate jest tym kimś kogo najbardziej potrzebuje. Tylko czemu nie potrafię mu tego powiedzieć? Nie mogę z siebie wydobyć żadnego dźwięku? Czuję wielką gule w gardle, przez co nie może mi przejść żadne słowo, ktore chce mu powiedzieć.
- Rozumiem - mówi a jego mina przybiera obojętny wyraz. Tylko nie to? Nienawidzę tej miny, a robi ją zawsze wtedy gdy ktoś go zrani i próbuje to ukryć głęboko w sobie. - Zapewne nadal czujesz coś do niego i po prostu choćby nie wiem co się działo nie potrafisz o nim zapomnieć. - Z jednej strony mam ochotę mu przytaknąć a z drugiej chce wykrzyczeć mu w twarz, że Zayn nic dla mnie już nie znaczy, lecz znowu z moich ust nie wydobywa się żadne słowo, oprócz szeptu jego imienia. - Boże jaki ja byłem głupi - ciągnie się za końcówki włosów śmiejąc się do siebie, tylko że ten śmiech nie przypomina tego z przed kilku minut. Czuję się jakby od naszego pocałunku minęła wieczność, a to było dosłownie kilka minut temu. - Mam dość - mówi po czym szybkim krokiem odchodzi.
I znowu to czuję. Nie, nie, nie...To jest znacznie silniejsze. Znowu czuję jak tracę grunt pod nogami, tylko tym razem chowam to w sobie nie dając zwalić się z nóg.

Już Nie Jesteś Moim Światem ~ D.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz