2. "Nie ma..!"

1.2K 133 21
                                    

Gdy tylko Gilbert odzyskał przytomność, pierwszym, co poczuł, był ból głowy. Skrzywił się, dotykając bolącego miejsca. Ładnego guza sobie nabił. Tak się kończy pomaganie obcym.

Leżał na podłodze, przygnieciony czyimś ciałem, przez co skrzywił się po raz kolejny. Spróbował odepchnąć przybłędę, ale jego ręce okazały się być za słabe, aby to zrobić. Jak bardzo osłabł przez ten upadek? Przez tak jedną, głupią rzecz?

- Złaź ze mnie! - warknął, próbując się ospowodzić. Nieznajomy poruszył się, po czym zerwał się gwałtownie.

- To ty na mnie wpadłeś, ty niewychowany Prusaku! - usłyszał - Zamiast mieć pretensje, może byś..!

Głos urwał się w połowie zdania. Wolny Gilbert podniósł się z rozpaczą. Takim tonem mogła do niego przemawiać tylko jedna osoba.

- Co jest, Polen, kot zjadł ci język? Mówiłem, że macie..

On także urwał w chwili, gdy spojrzał na osobę, na którą wpadł. Potrzebował całej sekundy by zorientować się, na co patrzy.

Przed nim bowiem siedział nikt inny, tylko on sam. I z całą pewnością siedział w innej pozycji niż on.

Ten ktoś wygladał na równie  zdumionego co on sam.

Gilbert przeniósł swe spojrzenie na siebie, po czym jęknął, widząc róż. Nienawidził różu. Co gorsza, ubrany był w sukienkę. Różową sukienkę! Ktoś tu nie miał za grosz gustu. Jego dłoń także była inna. Mniejsza. Taka... Damska. Szarpnął za kosmyk swoich włosów, które bez dwóch zdań były złote.

Poczuł, jak blednie gwałtownie.

To nie było jego ciało.

Co gorsza, to było ciało Polski.

- Coś ty mi zrobiła? - odwrócił się szybko do Felicji, która wygląda tak jak on.

- Ja? - powtórzyła - Raczej, co ty mi zrobiłeś! Zaraz się chyba zabiję, jeśli będę musiała patrzeć na tą okropną twarz w lustrze każdego poranka!

Z dozą przerażenia i zafascynowania Gilbert mógł tylko przyglądać się, jak jego własną twarz wygina się w wyrazie obrzydzenia.

- A ja co mam na to powiedzieć? - jeknął, nie chcąc nawet myśleć o takiej opcji - Jakim cudem? Jak? Nieważne jak, ale oddaj mi moje ciało!

Jeszcze zanim skończył to zdanie, w jego głowie pojawiła się okropna myśl. Skoro on był Felicją, a Felicja była dziewczyną, to...

Wzdrygnął się, po czym odchylił sukienkę gwałtownie, licząc, że się pomylił. Felicja zbladła jeszcze bardziej, po czym doskoczyła do niego, łapiąc go za dłonie.

- Co ty wyrabiasz? - warknęła, a jej twarz zabarwiła się na czerwono.

Gilbert nie był w stanie sięgnąć tam, gdzie chciał, ale wystarczyło ścisnąć mocniej nogi, by poczuć, że jego najgorsze przypuszczenia właśnie się spełniają.

- Nie ma..! Nie ma..!

- Czego znowu nie ma? - Polka umocniła uścisk na jego dłoniach. Od kiedy była taka silna? - Mów wreszcie, Gilbert!

W zwyczajnych okolicznościach Prusy zszokowałyby jej słowa - od tak długiego czasu nie mówili sobie po imieniach, bojąc się ich używać. Ale teraz myśli Gilberta zaprzątało coś innego.

- Nie ma go! - jeknął z rozpaczą - Nie ma!

Spojrzenie Felicji powędrowało za jego wzrokiem, a jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, gdy zrozumiała, o czym mówi.

- To chyba oczywiste - prychnęła - Jestem dziewczyną. Ale raz jeszcze spróbujesz zrobić coś takiego z moim ciałem, to cię zabiję na miejscu. I tym razem nie będzie łaski.

Zmierzyli się nienawistnie wzrokiem, jakby sprawdzając, które z nich pierwsze wymięknie. Za jakie grzechy akurat z nią Gilbert musiał zamienić się ciałem? Z najbardziej irytującą istotą, jaka istniała na tym świecie?

Dopiero po chwili Gilbert odezwał się powoli, starając się, by jego głos był jak najbardziej spokojny:

- Puść mnie wreszcie. To boli. I jesteś zbyt blisko.

Z niechęcią Felicja oddaliła się, po czym spojrzała z ciekawością na jego-- swoją dłoń.

- Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jesteś taki silny.

Gilbert prychnął, nieświadomie powtarzając jej wcześniejszy ruch.

- Oczywiście, że jestem silny! Czego się spodziewałaś?

Po tym oświadczeniu między nimi zapadła po raz kolejny cisza.

- Więc... Co teraz?

ZamianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz