W swoim maleńkim, aczkolwiek przytulnym pokoiku siedziała personifikacja pewnego kraju, z ciekawością czytając ksiażkę zatytuowaną "Drugie życie naszej pościeli". Kto by pomyślał, że tyle niesamowitych rzeczy można zrobić z pościeli, którą naiwnie się wyrzuca?
Niesamowitych... Drobny chłopak skrzywił się, przypominając sobie, kto nadużywał tego epitetu.
Prusy, zwane też Gilbertem Beildsmidcht, niech zginie w Piekle. Mały, wstretny kurdupel, który zawsze kręcił się tam, gdzie nie powinien.
Opanuj się, Toris, powiedział sam sobie Litwa. Bo w tym tempie będziesz taki jak on. Może i Prusy jest idiotą, ale nie trzeba go od razu przezywać.
Już w chwili, gdy sam z sobą walczył, wiedział, że nie dotrzyma tych słów. Nie bycie złym na Gilberta było... Było tak, jakby ktoś chciał zatrzymać Słońce przez ogłoszeniem nowego dnia.
Ciche pukanie do drzwi przerwało jego rozmyślania o znienawidzonym wrogu. Toris z wdzięcznością niemalże podszedł do drzwi wejściowych i otworzył je.
Tam zaś stała ona, w przemoczonym płaszczu i stroju tak bardzo do niej niepasującym. Kosmyki włosów wyrywały się na wolność z długiego warkocza, a zielone oczy patrzyły wprost na niego z przerażającą pustką, którą tak często niegdyś widywał, a która wciąż wywoływała w nim strach i troskę.
Jego żona. Przyjaciółka. Kochanka. Sojuszniczka i wróg. Zdrajczyni, którą zadała mu cios w plecy w najgorszym momencie. Kobieta, która rozumiała go lepiej niż ktokolwiek inny.
Ich losy były tak pomieszane, tak pełne sprzeczności. Walczyli ramię w ramię i przeciw sobie z taką samą zażartością. Przyjaźnili się, ale wciąż między nimi było coś więcej. Każdy z nich poszedł swoją drogą, ale wciąż oglądali się za siebie, na siebie.
Felicja Łukasiewicz przechyliła głowę w bok. Nie miała parasola.
- Mogę wejść? - spytała cicho.
Litwa mógł jej odmówić. Powinien jej odmówić. Widział to spojrzenie, tą desperację w jej oczach. Wiedział, jak się skończy, gdy ją wpuści do środka. Zawsze kończyło się tak samo. Czasami to on do niej przychodził, czasami to ona, gdy tylko któreś z nich potrzebowało pomocy. Mogli się kłócić o masę spraw, ale nade wszystko byli przyjaciółmi. Nie potrafiłby temu komukolwiek innemu wyjaśnić.
Cofnął się, odsłaniając wnętrze do domu.
- Musimy porozmawiać.
----
Promyki słońca, wpadające do sypialni, obudziły Felicję. Dziewczyna jęknęła, próbując się ukryć, gwiazda jednak była nieubłagana i już po chwili Słowianka siedziała na łóżku, wpatrując się nieprzytomnie w ścianę. Zawsze, gdy nocowała u Torisa, dostawała ten sam pokój. Nigdy nie pozwalał jej nocować w sypialni dla gości. Nie, zawsze odstępował jej własny pokój, a sam przenosił się gdzieś dalej.
Teraz także go nie było na widoku - Toris zawsze wstawał skoro świt.
Felicja przeciągnęła się. Zamrugała oczami, oceniając swój stan. Niewiele wypiła wieczorem i wciąż trzymała się dobrze. Zmrużyła oczy, przypominając sobie żale, które tak namiętnie wylewała z siebie podczas kolacji. Toris słuchał ją uważnie, ale nie odważył się spytać, na kogo jest zła. Ona też tego nie powiedziała. Litwa był dobrym słuchaczem - gdy tylko chciało mu się kogoś słuchać, ale nie czuła się gotowa, by nawet jemu powiedzieć o tym, co się stało.
Oczywiście, będzie musiała mu to powiedzieć i wiedziała o tym doskonale. Odwlekanie tego nie pomoże.
Teraz zaś się obudziła i nie mogła już udawać, że spędziła cały poprzedni wieczór pomstując na Bliżej Nieokreśloną Osobę, tylko dlatego, że miała taki kaprys.
CZYTASZ
Zamiana
FanfictionPodczas upadku ze schodów Prusy i Polska zamieniają się ciałami. Czy dwójka nienawidzących się personifikacji da radę współpracować ze sobą, aby jakoś rozwiązać ten problem? ~ gdzieś w odległej przyszłości pojawi się tu Prusy x fem!Polska