Pierwszym, co poczuł Gilbert, gdy tylko odzyskał przytomność, były zimne powiewy wiatru, który z uporem szarpał za poły jego płaszcza. Równocześnie jego głowa pulsowała bólem. Skrzywił się, dotykając bolącego miejsca. Ładnego guza sobie nabił. Tak się kończy pomaganie Felicji.
Leżał za grząskiej ziemii, przygnieciony ciałem Felicji, przez co skrzywił się po raz kolejny. Spróbował odepchnąć przybłędę, ale Słowianka poruszyła się lekko.
- Złaź ze mnie! - warknął, próbując się ospowodzić. W końcu Polka coś wymruczała przez usta, po czym zerwała się gwałtownie.
- To ty musiałeś to powiedzieć, ty niewychowany Prusaku! - usłyszał. - Zamiast mieć pretensje, może byś..!
Głos urwał się w połowie zdania. Gilbert spojrzał ze zdumieniem na Felicję, która siedziała niecał metr od niego.
Felicję. Prawdziwą Felicję. Drobrą blondynkę o zielonych oczach, której twarz widział w lustrze od miesiąca.
I ta Felicja zdecydowanie siedziała w innej pozycji niż on sam. Gilbert przeniósł spojrzenie w dół. Odziany był w strój, który jeszcze nie tak dawno widział u swej rozmówczyni. Uniosł dłoń do góry, nie mogąc jeszcze uwierzyć w to, co się stało.
Męska.
Szarpnął za swe włosy, oczekując długich kosmyków, ale jego dłoń napotkała tylko białe włosy, sięgające mu do ramion.
Białe.
Podniósł wzrok na dziewczynę - dziewczynę! - która siedziała naprzeciwko niego.
- Fe... Felicja? - spytał Gilbert, niemal bojąc się zniszczyć chwilę.
To słowo sprawiło, że Słowianka ruszyła się. W ułamku sekundy znalazła się obok niego, ściskając go mocno, tak mocno, jakby miała mu zamiar złamać żebra.
- O Boże - wyszeptała. - O Boże. Matko Boska Częstochowsko. O Boże. Gilbert, wróciliśmy do siebie!
Prusak mógł tylko się uśmiechnąć, słysząc te słowa.
- Nie jestem Bogiem, ale też się cieszę - odsunął delikatnie od siebie dziewczynę i położył jej dłonie na ramionach. - Rozumiesz to, Felicjo? Nie jesteśmy już na siebie skazani! Możemy robić to, co tylko chcemy!
- O Boże. O Boże. O Boże - powtórzyła Słowianka, nie mogąc znaleźć innych słów. Gilbert uśmiechnął się przekornie.
- Płyta ci się zacięła?
- Oh, zamknij się - trąciła go dla żartów w ramię, po czym raz jeszcze się do niego przytuliła. - Jestem taka szczęśliwa!
Ty nigdy nie przepraszasz - słowa Słowianki nagle raz jeszcze pojawiły się w umyśle Prusaka, gdy ten objął dziewczynę i ścisnął ją mocno, po czym zanurzył twarz w jej włosach.
- Przepraszam - wyszeptał w jej ucho, sam nie wiedząc, dlaczego nagle zabrało mu się na takie wyznania. - Przepraszam. Za rozbiory. Za Grunwald. Za obozy zagłady. Za każdy mój cholerny błąd. Naprawdę, Felicjo, przepraszam.
Dziewczyna zamarła, po czym odsunęła się od niego twarz, nie przestała go jednak obejmować. W jej zielonych oczach, tak często wypełnionych smutkiem i nienawiścią zalśniły łzy.
Gilbert zamarł, gdy uświadomił sobie coś, o czym wiedział od tak dawna, ale co wolał usilnie ignorować.
Felicja była piękna.
I on tą Felicję kochał.
To nie było nagłe uczucie. Zakochał się w niej za małego. W snach wyobrażał sobie jako jej rycerza, obrońcę przed każdym złem. Ale ona wciąż traktowała go jak dziecko, a on... On był nikim. Mógł jej dać jedynie siłę mieczy. Postanowił więc stworzyć własne państwo. Kłamał, zabijał, niszczył, rabował. Stanął do wojny przeciw własnej pani. Złamał obietnice, które jej złożył.
A potem ona wyszła za tego przeklętego Litwina. Gdy tylko się dowiedział o planach ich ślubu, z wściekłości zniszczył połowę swego pokoju. Potem udał się do niej dowiedzieć, czego naprawdę chce Felicja. Ona jednak była uparta, taka uparta. Rozstał się z nią w złości; mówiąc jej słowa, których nie powinien był mówić żadnej kobiety. Po ślubie Polki i Litwina zaczął planować zemstę. Nawet, gdy przegrał wojnę, nawet, gdy raz jeszcze był zmuszony jej służyć... Nawet wtedy szykował zemstę. Czekał w ukryciu, by pokazać jej, że to tylko on może zostać jej rycerzem.
Gdzieś po drodze się zagubił. Nienawiść ogarnęła go. Popełniał błąd za błędem. Gdy miał okazję zniszczyć jej kraj, zrobił to. Wymyślił sobie, że po wyniszczającej wojnie z Francją odbije sobie wszystko na niej.
Nawet przez myśl nie pomyślał, że jej niewola będzie trwała całe 123 lata, a Felicja, która wróci, krzycząc na całą Europę, że jeszcze Polska nie zginęła, nie będzie tą samą Felicją, co wcześniej. Że pod uśmiechem będzie ukrywać łzy. Że pod przykrywką rozgadanej dziewczyny wciąż będzie cierpieć.
Nie odezwała się do niego aż do pamiętnego września '39 roku.
Wtedy zrozumiał, że po raz kolejny na zawiódł.
Po wojnie osiągnęli nieme porozumienie. Zawsze się kłócili, okazując nienawiść. Zachowywali się jak dzieci. Uciekali od problemu, gdy tylko mogli. Nie pozwalali sobie myśleć o tym, ile dla siebie niegdyś znaczyli.
- Gilbert? - spytała Felicja, gdy nie odezwał się przez dłuższą chwilę.
Prusak uśmiechnął się delikatnie, po czym pogładził ją po policzku, oczekując odrzucenia jego dłoni. Dziewczyna jednak pozwoliła mu zetrzeć łzy z jej twarzy.
- Nie płacz, księżniczko - szepnął Gilbert na sekundę przed tym, jak przybliżył swe usta do ust dziewczyny i zrobił coś, o czym marzył od tak dawna - pocałował ją.
---
Na pobliskim drzewia Elizabeta niemal spadła na ziemię, widząc, co się wyprawia.
- Oni się zabiją! - wrzasnęła, obserwując dwa upadające ciała. - Przez twój głupi pomysł zabiją się w najbardziej idiotyczny sposób, o jakim słyszałam!
Po twarzy jej towarzysza przebiegł wyraz niepokoju, ale zaraz się uspokoił.
- Nic im nie jest - powiedział, odsuwając od siebie bardziej liściastą gałąź, by móc lepiej przyjrzeć się sytuacji. - Patrz, już wstają i zaczynają się kłócić.
Węgierka mruknęła coś pod nosem, a potem wciągnęła głośno powietrze do płuc.
- Zaraz mi się coś stanie! - wykrzyczała z niedowierzaniem. - Oni...
Chłopak ledwo powstrzymał uśmiech, widząc minę Elizabety, gdy w dole złotowłosa dziewczyna rzuciła się w ramiona albinosa.
- Popatrz, zadziałało! - w jego głosie pojawiło się samozadowolenie. - A nie mówiłem? Moje wróżby zawsze sie sprawdzają!
- Przez chwile zabrzmiałeś zupełnie jak nie ty... - wymruczała dziewczyna, próbując się opanować, co wcale nie było takie proste. Dlaczego Feli, jej cenna przyjaciółka, chciała się zbliżać do tego dziwnego Krzyżaka? Odwróciła się do swojego towarzysza, chcąc mu coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyła, bowiem chłopak nagle pociągnął ją do siebie.
- C-Co...?
- Lepiej, byś przrz chwilę nie patrzyła w tamtą stronę - powiedziała siedząca obok niej personifikacja. Ze swojego miejsca była w stanie dojrzeć to, czego nie zauważyła Elizabeta i wiedziała jedno: że nie spodobało by jej się to, co mogłaby zobaczyć.
I to bardzo.
CZYTASZ
Zamiana
FanfictionPodczas upadku ze schodów Prusy i Polska zamieniają się ciałami. Czy dwójka nienawidzących się personifikacji da radę współpracować ze sobą, aby jakoś rozwiązać ten problem? ~ gdzieś w odległej przyszłości pojawi się tu Prusy x fem!Polska