Rozdział 11

526 24 3
                                    

- Powinienem go zabić na miejscu a nie dawać mu drugą szanse -
- Damon dobrze postąpiłeś on nie wiedział co robi, Voldemort steruje nimi jak zabawkami i to właśnie jest powodem dla którego Draco mnie zaatakował -
- I tak uważam że powinienem go zabić -
- Uważaj jak chcesz, ja tam wiem swoje, za chwilę przyjdą Elijah Hayley i mała Hope -
- Super nasza księżniczka będzie miała się z kim bawić - Uśmiechnął się wampir
- Tak, dziewczynki będą mieć piżamową imprezę a będziemy mogli spokojnie porozmawiać -
- Będzie burbon - spytał z nadzieją w głosie Damon
- Tak, Elijah przyniesie ale i ja coś kupiłam -
Nie minęło dużo czasu a do pensjonatu zawitała rodzina Mikealsonów, pierwsza do środka wleciała Hope krzycząc wesoło że dziś będzie spała u swojej najlepszej przyjaciółki. Potem weszli Hayley i jej ukochany z burbonem w rękach.
- Kocham was - powiedział Damon na widok butelek z bursztynowym płynem
- My ciebie też kochamy wujku - powiedziała Hope rzucając się na szyje wampira
- Elena widzę że masz konkurencje -
- Spokojnie Elijah zobaczymy co będzie mówił kiedy będzie spać na kanapie a nie zemną -
Nagle radosny nastrój wszystkich przemienił się w istny strach kiedy z pokoju Rose jednej córki Damona rozległ się krzyk tak głośny i przeraźliwy że miało się wrażenie że jest się w jakimś horrorze i za chwile pojawi się jakiś duch. Damon w wampirzym tempie znalazł się w pokoju swojej córki zastał tam tylko zamaskowanego mężczyznę, który trzymał bezwładne ciało jego córki w swoich rękach.
- Spokojnie ona żyje, choć nie długo czarny pan jest wielki i wiedz że może zrobić tobie i twojej rodzince wielką krzywdę -
- Puszczaj ją albo cię zabije -
- Chcesz wiedzieć jak ocalić córkę, spytaj Harrego Pottera o prawie martwą Ginny  a on powie ci wszystko -
Kiedy Damon chciał zaatakować wroga ten po prostu rozpłyną się w chmurze czarnego dymu ale co najtrudniejsze musi teraz rozmawiać z Potterem którego chciał zabić i groził mu. Łzy spływały po policzkach wampira niczym dwa wielkie strumienie. po chwili w pokoju zjawiła się reszta obecnych domowników.
- Gdzie nasza córka, Damon proszę powiedz gdzie ona jest, gdzie jest nasza Rose -
- Porwał ją, jeden z tych którzy służą czarnemu panu zabrał ją a ja nie zdołałem jej ocalić -
- O boże, moja córka moja mała córeczka nie nie nie.... powiedz że to nie prawda -
- Muszę udać się do Harrego Pottera on zna sposób jak ją ocalić -
- Dobrze udajmy się tam i ocalmy Rose -



W wampirzym tempie znaleźli się w Zakazanym lesie skąd do pokoju Draco i Harrego było bardzo blisko, po paru chwilach w swojej zwierzęcej formie czwórka wampirów znalazła się w sypialni chłopców. To co tam ujrzeli zniesmaczyło męską cześć wampirów za to dziewczyny odnalazły w tym nutkę romantyzmu.
- Och Draco.... tak tak  proszę -
- O co prosisz mój gryfiaku -
- Proszę nie przestawaj nigdy..... tak wspaniale.... boże -
- Nie możesz skleić zdania, mój kochany jedyny Harry -
Usta ślizgona poruszały się po nabrzmiałym członku młodego czarodzieja to w górę to w dół omijając tylko najczulszy jego punkt, po chwili Draco przyśpieszył swoje ruchy czując gwałtowny orgazm swojego kochanka.
- No dalej Harry zrób to dla mnie -
- Och Draco.... Draco........Dracooooo - Harry krzyknął wyginając swe ciało w łuk
Smok zlizał nasienie swego ukochanego co do kropli wywołując tym samym delikatne dreszcze na wrażliwym jeszcze członku chłopca który przeżył. Nagle na kolana srebrno okiego wskoczył średniej wielkości biały kot mrucząc przyjaźnie, po chwili zesmutniał i odwrócił łepek w stronę okna, pod którego parapetem siedział zniesmaczony kruk i sowa oraz uśmiechnięty od ucha do ucha wilk.
- O boże, to ty Damonie ja byłem grzeczny serio, nikomu nic nie mówiłem przysięgam -
- Wiem Draco, przyszliśmy tu po pomoc - westchnął Damon
- Nasza córka Rose została porwana przez śmierciożerce, tylko Harry może nam pomóc -
- Ja ale jak -
- Śmierciożerca  mówił coś o prawie martwej Ginny - powiedział Damon
- Tak, kiedy byłem w komnacie tajemnic to Ginny prawie umarła będąc połączona z kawałkiem duszy Voldemorta pewnie to samo chce zrobić z waszą córeczką - westchnął Harry
- Pomożesz nam, obiecuje będę chronił twoją rodzinę ja.... nie skrzywdzę cię nigdy tylko proszę ratuj naszą córeczkę - zaszlochał wampir
- Zachowajmy spokój, może uda mi się połączyć z umysłem voldemorta i dowiedzieć się gdzie przetrzymują waszą córkę -
Harry usiadł wygodnie i kiedy tylko zamknął swe zielone oczy ujrzał sale tronową jakiegoś zamku i siedzącego na tronie Voldemorta.

- Witaj mój panie -
- Witaj Draco, czy masz to co rozkazałem ci przyprowadzić -
- Tak, przedstawiam ci panie Rose Salvatore -
- Witaj moja droga jak miło cię tu gościć, tu w Dark Manor -
- Ja chce wracać do mamy i taty - strach w oczach dziewczynki rósł z każdą chwilą
- Wrócisz tam jeśli twój ojciec odda mi to co należy do mojej rodziny od pokoleń i jakimś cudem znalazło się w posiadaniu tej paskudnej blondynki, pierwotnej wampirzycy -
- Ciocia Rebecka jest bardzo fajna nie obrażaj jej -
- Dobrze przepraszam ale powiedz czy tata dał coś mamie -
- Tak, mama mówi że pierwszym prezentem od taty był śliczny naszyjnik -
- Właśnie o ten przedmiot mi chodzi jest bardzo cenny i zawiera część mojej duszy -
- Moja mama ci go nie odda jest dla niej cenny - krzyknęła dziewczynka
- Jeśli mi go nie odda to ty zginiesz z moich rąk - warknął Lord Voldemort
- Nie zginę moja rodzina mnie ocali -
- Nie bądź tego pewna smarkulo, Draco zabierz ją do lochów i zakuj w kajdany aby nie uciekła z naszego jakże miłego domku -
- Tak mój panie -

W samych lochach było strasznie ciemno przez to mała Rose zaczęła cichutko łkać na co młody ślizgon zareagował cichym westchnięciem.
- Proszę nie zostawiaj mnie tu -
- Tak bardzo tego nie chce Rose ale musisz być dzielna dałem twojemu tacie wskazówkę jak cię uratować  i mam coś co należy do ciebie -
- Mój misiu wampirek, dziękuję ci Draco i wiedz że nie jestem zła na ciebie widzę jak ten zły pan cie traktuje i obiecuje ci mój tatuś zrobi z nim porządek -
- Teraz cię uśpię zaklęciem, będziesz spać bez koszmarów i łez obiecuję -
- Dobrze skoro musisz, pozdrów moich rodziców, dobranoc Draco -
Dziewczynka położyła się łóżku którego nogi owinięte były w różane ciernie a pościel była istnym jedwabiem. Młody czarodziej wypowiedział parę słów zaklęcia po czym jej nogi i ręce pokryły łańcuchy a sama ona zapadła w głęboki trwały i nie przerwały sen.
- Od dziś Rose znana będziesz jako śpiąca królewna z Dark Manor -
Harry nie widział już nic więcej, wrócił do swojej sypialni i spojrzał smutno na Draco z którego policzków popłynęły łzy.



- Draco zrobiłeś to co musiałeś on cię zmusił do tego, widziałem że jest bezpieczna i nic jej nie grozi -
- Groził że was zabije, Hermionnę Blaiza Snapa i Ciebie musiałem was ratować ale kiedy usłyszałem co mam zrobić byłem przerażony -
- To ty porwałeś naszą córkę, ty pieprzony śmierciożerco - warknął Damon
- Uspokój się widziałem to, zadbał o Rose nawet dał jej pluszaka którego kocha -
- Małego pana wampirka, dostała go od Klausa w dniu jej pierwszych urodzin, moja mała niewinna córeczka - Elena zaniosła się głośnym szlochem
- On chce twojego naszyjnika Eleno, tego od Damona, trzyma w nim część swojej duszy -
- W sumie dostałam go od Stefana ale on jest dla mnie bardzo ważny -
- Musimy zrobić jego kopie a oryginał zniszczyć i tak uwolnimy małą Rose z jego łap -
- Eleno wybacz mi, on by mnie zabił i moją rodzinę tak bardzo mi głupio i przykro -
- Zanim coś powiesz proszę dotknij mojej ręki muszę ci coś pokazać - powiedział Harry
- Dobrze niech ci będzie -
- Pokaże ci dwa zdania które wypowiedziała twoja córka do Draco -
Dziewczyna powoli położyła swoją dłoń na ręce gryfona i zamknęła powoli swoje oczy aby oddać się magii Harrego.

- Mój misiu wampirek, dziękuję ci Draco i wiedz że nie jestem zła na ciebie widzę jak ten zły pan cie traktuje i obiecuje ci mój tatuś zrobi z nim porządek - 

- Dobrze skoro musisz, pozdrów moich rodziców, dobranoc Draco -

Elena otworzyła gwałtownie swoje oczy i spojrzała na Draco, który bał się jej reakcji na to co zobaczy. Ona jednak uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka do siebie.
- Ona ci wybaczyła, nie jest na ciebie zła więc i ja ci wybaczam -
- Dziękuję, obiecuję ci uwolnimy ją szybciej niż myślisz -
- Wiem o tym, twoje serce jest dobre i czyste Draco -
- Te słowa nie są prawdą jestem złym człowiekiem, zabijałem torturowałem -
- Być może ale ochroniłeś naszą córkę kiedy tego potrzebowała dla nas jesteś aniołem-
Nagle strasznie silny ból ręki przeszył ślizgona niczym piorun informując go o tym aby przybyć do tego kogo imienia nie wolno wymawiać. Znak palił go niemiłosiernie wiec w ciągu paru chwil przyodział strój śmierciorzercy i zniknął w chmurze czarnego dymu.
- O nie tylko nie to, nie teraz -
- Harry co się dzieje - spytał Elijah
- Wezwał go, Voldemort wezwał Draco do siebie -
- Rose, oni mogą jej coś zrobić -
- Spokojnie Eleno, pewnie chcą znów zaatakować mugoli - powiedział smutno Harry
- Musimy mieć nadzieję bo to ona umiera ostatnia -
- Wiem Hayley ale to jest cholernie trudne - westchnęła Elena
Po chwili wszyscy spojrzeli w kierunku okna gdzie widać było jak Draco i Snape w chmurze czarnomagicznego dymu lecieli w stronę zachodzącego księżyca aby spotkać się z Voldemortem

__________________________________________________________________________________________
O to 11 już rozdział tego opowiadania,mam nadzieję że będzie się wam podobał, zostawcie gwiazdki i komentarze czy wam się podoba czy nie bo jestem strasznie ciekawa. Rozdział ma 1660 słów kochani to dla was.
Wasza TereskaHolmesStory  pozdrawiam i do następnego rozdziału


Potter i Malfoy czyli historia pewnej znajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz