Rozdział 10

500 40 2
                                    

Dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Niecierpliwie czekała na wschód słońca, a co za tym idzie początek misji. Czuła w brzuchu narastające napięcie. Potęgowała to w dodatku obecność Kakeru. Główny bohater jej galopujących jak oszalałe myśli w dalszym ciągu bawił się źdźbełkiem trawy. Co jakiś czas posyłał jej pytające spojrzenia, lecz czerwonowłosa nie zwracała na to najmniejszej uwagi.

"Jeśli jest mistrzem iluzji powinien mnie rozpoznać. Pewnie będzie chciał porozmawiać na osobności jeśli postanowi się ujawnić. Jednak jeśli nie, może powinnam dać mu do zrozumienia, że wiem kim jest? Może to tylko przypadek, że pojawił się w wiosce akurat gdy byłam nieświadoma i przydzielili go do mojego oddziału? A co jeśli to on zabił Hinatę? Byłby do tego zdolny, więc nie mogę wykluczyć takiego prawdopodobieństwa, a jednak... Nie wygląda jak morderca. Jeśli więc przyjmę, że to jednak nie on to skąd mogłabym go znać? A co jeśli..."

Zbyt wiele tych jeśli przepełniało jej głowę. Wszystko zataczało błędny krąg. Bez przerwy powracała do tych samych przypuszczeń snując coraz to mniej prawdopodobne teorie.

- Zamknij się...- mruknęła pod nosem zaciskając powieki.

- Nic nie mó...

- To nie do Ciebie.- przerwała chłopakowi w pół słowa.

- Więc do kogo?- zapytał.

Popatrzyła na niego jak na wariata. Czy to nie oczywiste? Kąciki jej ust uniosły się ku górze.

- Mówiłam do siebie.- oznajmiła rozbawiona jego niewiedzą.

- Och.- szepnął.

Przez głowę by mu nie przeszło, że mogła rozmawiać z samą sobą. To było takie... niespodziewane. Nie był w stanie tego inaczej nazwać. Dziwne? Trochę. Nienormalne? Zapewne. Odpychające? Nie.

Nastolatka przewróciła oczami. Nie widziała mimiki rozmówcy, lecz usta Kakeru z pewnością wyrażały zaskoczenie. Postanowiła jak najszybciej go oświecić w niektórych kwestiach by w wyniku nagłego szoku nie dostał zawału w nieodpowiednim momencie. To byłoby okropnie kłopotliwe.

- Wiesz, że ANBU wybiera Kage, co nie?- potaknął- Każdy z nas ma specjalne zdolności. Nasz oddział jest wyjątkowy pod tym względem. Można powiedzieć, że zbiera te najdziwniejsze i najmniej spotykane przypadki, które lepiej mieć pod kontrolą. Nikt nie mówi tego wprost, ale... Dzięki temu stanowimy mniejsze zagrożenie. Mogą nas stale monitorować. Istnieje też ustna umowa między wszystkimi członkami. W razie gdyby któreś z nas odwróciło się od wioski lub towarzyszy reszta ma obowiązek zlikwidować zagrożenie.

- Czyli...- głos uwiązł brunetowi w gardle.

- Czyli jeśli trzeba zabić.- dopowiedziała obojętnie.

Duża chmura zasłoniła księżyc pogrążając las w ciemności. W oddali zahuczała złowieszczo sowa. Wzdrygnął się.

- Mam coś w rodzaju rozdwojenia jaźni.- oznajmiła po dłuższej chwili Kitsune.

Jej głos był spokojny i miękki, jakby nie chciała by te słowa do niego dotarły. Nie miała pojęcia czemu zwierza się właściwie obcemu człowiekowi. Może tego potrzebowała? Powiedzieć to komuś kogo najpóźniej za kilka dni więcej w życiu nie zobaczy?

- A pozostali?- zdobył się na odwagę karmelowooki.

- Sami powiedzą jeśli będą chcieli albo szybciej zobaczysz ich w akcji.- wyminęła pytanie.

Zapadła niezręczna cisza. Trwała w najlepsze czekając aż ktoś zdecyduje się ją przerwać. Niestety nikt się do tego nie kwapił. ANBU nasłuchiwali milcząc. Kitsune ziewnęła. Ogarniała ją senność. Czuła, że się rozluźnia i traci koncentrację. Lekki wietrzyk muskał jej odsłoniętą na ramionach skórę. Zamrugała chcąc odpędzić zmęczenie.

"Nie do wiary. Tyle spałam, a ciągle jestem śpiąca."- pomyślała ironicznie.

Usiadła na piętach. Oddychała głęboko. Kakeru porzucił swoją zabawę na rzecz uklęknięcia koło dziewczyny. Widząc jej przymknięte oczy i opadającą głowę zaproponował:

- Może zdrzemniesz się trochę. Jak coś to Cię obudzę.- skinęła głową.

Nie miała siły się kłócić. Nagle straciła wszelką energię. Oparła się tylko o drzewo i już po chwili dało się słyszeć jej równy oddech. Kakeru westchnął. Zasnęła błyskawicznie i wyglądało, że głęboko. Była naiwna bez oporów oddając się w opiekę nowo poznanemu człowiekowi, ale bez dwóch zdań urocza. Zaufała mu. Poczuł przyjemne ciepło w środku na tę myśl. Ochraniacz przekrzywił się. Zbliżył się więc chcąc go poprawić. Dłoń bruneta zatrzymała się centymetr nad metalową częścią opaski. Kitsune trzymała mocno jego nadgarstek. Paznokcie dziewczyny boleśnie wbijały się w skórę Kakeru. Otworzyła oczy mierząc go gniewnym wzrokiem. 

- Możesz mnie puścić.- poprosił piskliwie.

Pionowe źrenice zmieniły się z powrotem w okrągłe. Rozluźniła uścisk podnosząc się do siadu. Poprawiła opaskę.

- Co chciałeś zrobić?!- fuknęła wwiercając w niego wzrok. Zawahał się.

- Poprawić twój ochraniacz.- wyznał rozmasowując bolące miejsce.

- A- aha.- zająknęła się zmieszana- Na przyszłość lepiej nie próbuj mnie dotykać gdy śpię. - położyła się z powrotem zamykając oczy.

Wkrótce zasnęła płytkim, bardzo czujnym snem. Podczas misji nie mogła pozwolić sobie na inny. Nie miała snów. Lekko przytłumione odgłosy dochodziły do uszu rudowłosej pozwalając Kitsune orientować się w sytuacji. Tym większe było jej zdziwienie kiedy poczuła ciepły oddech na twarzy. Uchyliła powieki i cudem powstrzymała się od krzyku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)

Kolejny podobnie jak wcześniej za dwa do pięciu dni.

Jak podoba się nowa okładka?

ANBU |ɴᴀʀᴜᴛᴏ| ⌫︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz