Rozdział 6

744 76 23
                                    

Uspokoiła oddech prostując się. Ze zniecierpliwieniem czekała na następne pytania i swoją kolej. Chciała zapytać o tyle rzeczy. Jak się nazywa? Ile ma lat? Czemu pozwolił jej iść ze sobą? Skąd wie? Na razie musiały one poczekać.
Wbiła wyczekujące spojrzenie w czerwone tęczówki identyczne jak jej.

- Naruto Uzumaki. Odkrył lisa?

- Wszystko na to wskazuje. Według raportu z Kraju Fal nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, lecz jego chakra od tego momentu jest inna. Silniejsza. Zmiany po tej wyprawie doznał też Sasuke...

- Co z nim?- przerwała kopia szybko. Trochę za szybko.

Na twarzy Kitsune wykwitł uśmiech lekkiego triumfu. "A więc interesują go postępy Uchiha, tak?"

- Cóż...- chciała potrzymać go trochę w niepewności- ... Aktywował sharingan.

Widać było, że klon nieco się rozluźnił.

- Czy sannini pokazywali się ostatnio w wiosce lub były o nich słuchy?- zastanowiła się.

- Tsunade od dawna nie dawała znaku życia, Jiraiya wydał kolejną książkę, ale w Konoha nie przebywał, a Orochimaru... Mówi się, że umarł, inni twierdzą, że tylko się ukrywa. Nie dysponuję dokładniejszymi danymi na temat jego lokalizacji.- upiła łyk letniego napoju.

- Kiedy odbędzie się egzamin na chunnina?- zapytała kopia.

- A,a,a...- pogroziła palcem czerwonowłosa- Wykorzystałeś już swoje pytania. Teraz ja, ale jeśli bardzo chcesz wiedzieć ja również zadam Ci siedem.

Falsyfikat kiwnął głową.

- Za dwa tygodnie.- uśmiechnęła się złowieszczo- Jak masz na imię?- spytała wprost.

- Następne.- odparł bezbarwnym tonem.

"Okej, teraz mam osiem pytań. Muszę podejść go inaczej."- pomyślała.

- Czy jesteś pełnoletni?

- Następne.- znów ten sam ton.

"Dziewięć. No, no... Może być trudno."

- Dlaczego interesuje Cię Sasuke?

- Następne.

"Dziesięć."

- Odpowiesz na jakiekolwiek pytanie?- była mocno zirytowana.

- To zależy od treści.- zacisnęła pięści.

- Dlaczego pozwoliłeś mi iść ze sobą pięć lat temu?- prawie warknęła.

- Czemu zająłem się zziębniętą, zagubioną dziewięciolatką znalezioną w lesie? Może było mi Cię szkoda? Może uznałem, że przydasz się w przyszłości? A może mnie zaintrygowałaś?- wzruszył ramionami.

- A może byś odpowiedział wprost?- odgryzła się.

- Nie było takiej zasady.- zauważył- Zostało Ci siedem pytań.

Zamyśliła się przez chwilę. Pewnie drugiej szansy nie będzie.

- Masz długie włosy?- powiedziała pierwsze co wpadło jej do głowy.

- Możliwe.

"Sześć. Nie zaprzeczył, więc..."

- Twoje imię zaczyna się od spółgłoski czy samogłoski?

- Samogłoski.- to odrobinę zawężało krąg możliwości. Nieznacznie, ale jednak.

- Ilu ludzi zabiłeś?- klon skrzywił się. Czerwonooka uważała za oczywiste, że kogoś zabił. Po prostu czuła, że ma rację.

- Nie wiem.- precyzyjnie wyminął temat.

- Masz rodzeństwo?- musiała trafić w czuły punkt.

- Nie.- zaprzeczył.

"Kłamie."- uznała-" Dobra, mam jeszcze trzy pytania. Nie mogę ich zmarnować."- postanowiła.

- Skąd wiesz o mojej... chorobie?- nie potrafiła znaleźć na to innego określenia. Nie umrze od tego, nie cierpi, a jednak to choroba.

- Z obserwacji.- jak dziwnie brzmiało to z jej ust. Był tak opanowany. Kompletnie jak nie czerwonowłosa.

- Kochałeś kiedyś kogoś?

- Tak.- opanował ją smutek.

Czuła niewytłumaczalny żal, że mówi to z jej ust. Bo przecież rozmawiała z samą sobą, czyż nie? Powinien wiedzieć, że sprawi jej tym ból. Ona nikogo nigdy nie kochała i nie pamiętała by ktoś kochał ją. Odrzucona, znienawidzona, niechciana. Tak się czuła. Teraz i zawsze. Dotknęła swoich policzków i zaklęła pod nosem. Słone krople ciekły niepohamowanym strumienie. Ocierała je wierzchem dłoni, lecz po chwili zrezygnowała. Pozwoliła łzą płynąć bez przeszkód. Zostało ostatnie pytanie. Przełknęła ślinę.

- Czy... Czy...- jej głos drżał przerywany cichym pochlipywaniem- Czy ten ktoś... ko-kogo koch- kochałeś najbardziej żyje?- z trudem wyartykułowała.

- Tak.- odpowiedział klon przekrzywiając głowę dokładnie jej się przyglądając.

- Powinnaś już wracać do rzeczywistości. Genjutsu trwa za długo. Iluzja rozchwiała twoją psychikę.- w jego oczach nie było nic, głos był bezuczuciowy, lecz nie całkiem obojętny.

- Co mnie to, do cholery, obchodzi!- wrzasnęła gwałtownie wstając.

Stolik przewrócił się na bok, herbata rozlała, a kubki roztrzaskały. Miała serdecznie dość tego jak ją traktował. Zbywał krótkimi niejasnymi odpowiedziami podczas gdy ona odpowiadała na wszystkie ze szczegółami. Traktował ją jak nieporadne dziecko.

Wpadła w szał. Jej oczy rozbłysły. Poczuła jak kły się wydłużają. Rzuciła się na kopię z obłędem w oczach. Kiedy ostre pazury dotknęły jasnej skóry repliki ta rozpadła się na miliony czarnych, błyszczących piór. Kitsune zakrztusiła się jednym z nich. Upadła na kolana kaszląc. Obraz zamigotał, niebo zzieleniało, a przeraźliwie wysoki pisk rozbrzmiał echem w jej głowie. Straciła przytomność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra, jeśli teraz nie zgadniecie z kim rozmawia to ja już nie wiem. 

ANBU |ɴᴀʀᴜᴛᴏ| ⌫︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz