Teresa wyszła. Przez okno widziałam jeszcze, jak wsiada do jakiegoś samochodu. Napisałam do niej jeszcze szybkiego smsa.
19:32 JA
" Przeproś Pawła za to, że nie przyszłam i złóż mu życzenia ode mnie :*"
19:33 TERESA
" Jasne. Jak się czujesz?"
19:33 JA
" Jest okey."
Usiadłam w salonie na kanapie i podłączyłam telefon do ładowarki. Miałam tylko 11%. Wzięłam laptop na kolana z myślą obejrzenia jakiegoś fajnego filmu. Wraz z wyświetleniem się ekranu ukazało mi się mnóstwo otwartych kart. Pierwsza karta " Przepis na gofry". Usuń. Druga karta "YouTube". Usuń. Trzecia karta "Poczta Gmail". Usuń. Czwarta karta "Omegle". Usuń. Piąta karta" Wikipedia/MariaSkłodowska. Notatka z fizyki się kłania. Szósta karta " Facebook" Postanowiłam zerknąć. Zero powiadomień, wiadomości i zaproszeń.
Strona główną. Wspomnienie sprzed dwóch lat. To zdjęcie. Zdjęcie jeszcze ze stanów. Czarnoskóra Roshel i ja blada Kasia stoimy na słonecznej, piaszczystej plaży LA w strojach kąpielowych robiąc głupie miny. Pamiętam to wszystko" jak by zdarzyło się wczoraj. Z dnia na dzień podjęłyśmy decyzję o tej wycieczce i było tak super. Zdjęcie robiła London. Wyrywając się z zamyślenia, zauważyłam, że po policzkach lecą mi łzy. Często już nie zauważałam, kiedy płacze. Łzy same wyrywały mi się z oczu. Postanowiłam zrobić coś, czego nie robiłam od dawna.
Wpisałam w wyszukiwarkę na Facebooku Roshel McRoose, wybrałam profil, a następnie okienko konwersacji. Pomyślałam chwilę o tym, co zamierzam zrobić. Wymieniłam w głowie kilka za i przeciw, po czym zrobiłam to, co uważałam za stosowne. Była dostępna.
19:58 JA
" Hi"
Czekałam i patrzyłam na wiadomość, myśląc jeszcze raz czy robię dobrze. Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, gdy u dołu wiadomości pojawił się w symbol informujący o tym, że przeczytała moją wiadomość. Czekałam w nadziei, że odpisze. Jednak nic z tego. Postanowiłam napisać coś jeszcze. Coś, co było prawdą i może ją poruszyć. Nie rozmawiałyśmy ze sobą, odkąd to się stało i nie miałyśmy kontaktu, odkąd się wyprowadziłam. Wiem, że to wszystko to moja wina i wiem, że jest jej ciężko. Mnie też jest ciężko, a może i ciężej w końcu, gdyby nie ja wszystko byłoby jak dawniej. Jednak postanowiłam spróbować jeszcze raz.
20:08 JA
" I miss u Rosh."
Znów wyświetliła wiadomość niemal od razu, co kolejny raz poruszyło moje serce, lecz niemal nie umarłam, gdy zobaczyłam te kropki w dymku, co wskazywało na to, że pisze do mnie wiadomość. Pisała długo, a ja czekałam cierpliwie na wiadomość. Po kilku minutach dymek zniknął, a wiadomość nie przyszła. Dotknęłam policzków. Były całe mokre. Czekałam jeszcze kilka minut w nadziei, że może jednak jakaś zabłąkana wiadomość przyjdzie na moją skrzynkę. Nic z tego. Schowałam nasze okienko i otworzyłam nową kartę. Teresa poleciła mi ostatnio film. Wpisałam w Google "Uprowadzenie Agaty", znalazłam to, czego szukałam i wcisnęłam "play". Laptop położyłam na stoliku, a ja ułożyła się plackiem na kanapie, przykrywając się kocem. Próbowałam zapomnieć o tym, co znów rozdrapałam. Gorzej już być nie mogła. Burza wspomnień, mama London wróciła do Polski i odpiął mi się "ochraniacz" na dłoni. Ta moja przykrywka. Mama pyta, dlaczego to noszę. Zawsze odpowiadam, że nie lubię, gdy ludzie pytają, co się stało i sama nie lubię na to patrzeć i przypominać sobie, ale mimo to od ponad pół roku nie było dnia, bym o tym nie myślała. Film trwał już ponad 20minut, a ja nie wiedziałam, o co chodzi. Nie mogłam się skupić. Policzki wciąż miałam mokre i rozpalone. Nagle usłyszałam znajomy dźwięk. To powiadomienie z Facebooka. Spojrzałam na miniaturkę karty "Roshel McRoose wysłała ci wiadomość". Serce zaczęło mi szybciej bić, a ręce na chwilę zadygotały. Szybko wybrałam kartę, a następnie odebrałam wiadomość.
20:42 ROSHEL
" Fuck you Kathia."
Moje małe serduszko setny raz rozbiło się na kawałki. Ja głupia łudziłam się, że będzie wszytko jak dawniej, że się pogodzimy. Byłam wściekła i smutna i już sama nie wiedziałam, czy smutek jest silniejszy od wściekłości, czy na odwrót. To było straszne. Wypełniało cały mój organizm, mózg i duszę. Chwyciłam kubek z niedopitą herbatą i rzuciłam go w pierwszą lepszą stronę. Rozbił się o ścianę kilka centymetrów od drzwi. Ciemna ciecz rozlała się po białej ścianie, a kawał porcelany zostawił wgniecenie. Oczywiście rozbił się w drobny mak. Chyba moje naczynia powinny być z plastiku. Niedługo zostanę bez kubków. Chciałam coś z tym zrobić, ale nie wiedziałam co i nie mówię tutaj o brudnej ścianie czy rozbitym kubku. Znów spojrzałam na komputer. Z listy znajomych wybrałam moją mamę.
20:51 MAMA
" Mamo, czy wiesz, do jakiej miejscowości przeprowadziła się mama London?"
Sama nie wiem, po co mi była ta informacja. Mój umysł i serce bardzo chciał wiedzieć. Mama była dostępna, ale to często nie wiązało się z tym, że serfuje po internecie. Na pewno była jeszcze w pracy. W Detroit było coś około godziny 14:00. Nie zostało mi nic prócz czekania cierpliwie na wiadomość. Wybrałam znów okienko z filmem i znów zaczęłam oglądać. Nie kładłam się już. Cały czas siedziałam. Po kilku minutach sama nie wiem, kiedy przysnęłam tak na siedząco.
Gwałtownie zerwałam się, gdy usłyszałam delikatny dźwięk z Facebooka. Niby cichy, ale tak wyczekiwany, że usłyszeć go mogłam pewnie nawet z trzech kilometrów. Szybko wybrałam okienko Facebooka.
21:47 MAMA
" Nie wiem myszko."
Bardzo chciałam wiedzieć gdzie teraz mieszka. Chciałam wszystko wyprostować. Nie wiedziałam jak, ale bardzo tego chciałam. Wiedziałam, że to niemożliwe by było tak jak kiedyś, ale... w sumie sama nie wiedziałam, czego chce. Niby chciałam zapomnieć, ale dlaczego w takim razie rozsadek kazał rozdrapywać mi to wszystko. Kiedyś London opowiadała mi, że razem z mamą i bratem mieszkali w Szczecinie, ale czy teraz też tak jest?
Zerknęłam na telefon.
Godzina 21:59, 0 wiadomości. Przeszłam do kuchni, z której widziałam kolejny rozbity kubek. Wzięłam Szczotkę i zmiotłam wszystkie kawałki. Spojrzałam na moją plamę, która swoim kształtem przypominała dzieło sztuki. Podeszłam do szafki obok, w której było wszystko. W poszukiwaniu markera znalazłam gumkę do włosów, którą związałam w niedbały kok moje czarne włosy. Znalazłam też pożądany marker. Usiadłam przed poplamioną ścianą. Napisałam przy plamie tak jak przy każdym arcydziele się powinno " Kathia Violetta Kowalska "Odbicie serca" 2017"
Spojrzałam na zegar 22:20. Westchnęłam sama do siebie. Dopiero teraz pomyślałam o Teresie. Gdzie będzie spać? W salonie? Nie wypada przenocowywać przyjaciół na kanapie. W sumie to może spać w moim łóżku. Poszłam do sypialni i pościeliłam łóżko, pozbierałam brudne ubrania z podłogi i zaniosłam je do kosza na pranie. Wrzuciłam też tam ubrania, które miałam na sobie i udałam się pod prysznic. Zauważyłam to, że gdy minął stres związany z imprezą, minęły też wymioty, więc teraz byłam już niemal pewna, że to było ich powodem. Wzięłam długi, relaksacyjny prysznic. Byłam wykończona wymiotowaniem, płaczem i całą resztą. Po skończonej kąpieli wytarłam się i nabalsamowałam, owinęłam ręcznikiem siebie i włosy. Wyszłam z łazienki, by ubrać się w sypialni, ale usłyszałam, że dzwoni mi telefon. Poszłam do kuchni. Leżał na stole. Dzwoniła Teresa. Szybko odebrałam.
- Hallo-
- Część. Tu Paweł.- Serce niemal zatrzymało mi się. Milion myśli przeszło mi w tej chwili przez głowę, że coś jej się stało, lub ktoś ją skrzywdził.
- Coś się stało?- Zapytałam lekko załamanym głosem.
- W sumie nie, ale i tak...- Kręcił.
- Do rzeczy!- Krzyknęłam- Przepraszam, ale mów proszę.-
- Teresa tak jakby zezgonowała i mówi, że będzie spać u ciebie to prawda?- W tle słychać było muzykę i głośne zachowanie ludzi.
- Tak to prawda, ale jak zezgonowała? O 23:00?- Spojrzałam na zegarek cała zestresowana.
- Długa historia. Możesz przyjechać po nią? Opowiem ci wszystko. Znasz adres?-
- Jasne przyjadę.- Wbiegłam do sypialni i zaczęłam ubierać na siebie pierwsze lepsze ubrania.- Mieszkasz tam... yyy... od szkoły w prawo, na rondzie w trzecie, i potem prosto w stronę galerii tam na około i w prawo i na działki? - Pytałam, wciągając szybko spodnie.
- Tak, po lewej taki mały domek.-
- Będę za 10 minut.- Rozłączyłam się. Wzięłam telefon, portfel klucze i wybiegłam z domu, nie gasząc światła. Zbiegłam po schodach do podziemnego parkingu najszybciej, jak umiałam, odpaliłam samochód i wyjechałam w poszukiwaniu działki Pawła. Kiedyś Teresa opowiadała mi, jak się tam jedzie. Byłam strasznie przejęta tym, co się stało. Bardzo się martwiłam o Teresę. Wyjechałam z domu w mokrych włosach, bez bielizny, w spodniach bluzce i bluzie, a jadąc ulicą, na której mieszkał Paweł, zauważyłam, że nie mam mojego ochraniacza na palec. Wpadłam w panikę. Zaczęłam się denerwować, że ktoś może to zobaczyć i dowiedzieć się co ukrywam. Przed jednym z domków stał chłopak. Zatrzymałam się i wyszłam z auta.
- Kasia?!- Zawołał.
- Tak.- Podeszłam, chowając w panice rękę do kieszeni.- Co z Teresą?- Zapytałam zestresowana.
- Jest w pokoju na górze. Chodź.- Chciał chwycić mnie za rękę, która próbowałam ukryć. Więc szybko podałam mu prawą.
- Wszystko było dobrze, dopóki Bartek nie przyszedł z Weroniką. One się nienawidzą. Weronika zaczęła śmiać się z niej i opowiadać głupoty.- Weszliśmy do domku, gdzie było bardzo głośno. Mnóstwo ludzi tańczyło i bawiło się. Bardzo nie chciałam tu być.- Tereni zrobiło się strasznie przykro, więc siedziała w łazience i piła winno. Znalazłem ją pół godziny temu zapłakaną. Mówiłam, że chce do ciebie.- Krzyczał, dopóki nie weszliśmy na poddasze, gdzie było ciszej.
- Dlaczego się z niej śmiała?- Zapytałam. Weronika wydawała mi się nie być taka straszna, jak opowiadał Paweł, ale znałam ją bardzo krótko.
- Teresa nie mówiła ci, o co ona ma do niej spiny?- Zapytał zdziwiony.
- Nie.- Patrzyłam na niego z dołu ponieważ był bardzo wysoki. Chciałam wiedzieć co z Teresą i zabrać ją stąd jak najszybciej.
- Bo Teresa jest lesbijką co nie? - Czułam, jak oczy wychodzą mi z orbit ze zdziwienia.
CZYTASZ
Ten Sam Smak
Teen FictionObiecuje, że treść jest mniej tandetna niż opis, ale naprawde nie miałam na niego pomysłu. Historia miłości owiana mroczną tajemnicą. Kathia mimo swojego pozytywnego nastawienia i miłości, którą darzy...........coś ukrywa, czegoś się boi. Czy przez...