Rozdział 18

28 7 1
                                    

LENA:

       Wstałam rano w dobrym humorze, dziś jest kolacja u Nathana. Mam jeszcze dużo czasu. Więc posprzątam dom i odrobię zadania. Założyłam na siebie jakieś dresy i luźną bluzkę. Wzięłam się do roboty. wyrobiłam się bardzo szybko... jest 12:00 czyli mam jeszcze czas. Poszłam do swojego pokoju i wyjęłam kilka książek. Wyrobie się dość szybko. Na pierwszy ogień idzie polski i odwieczny problem... charakterystyka. 

       Skończone. Jest 16:30. Myślę, że już  zacznę się przygotowywać . W co ja mam się ubrać? elegancko? zwyczajnie? pomyślę o tym pod prysznicem. Weszłam do kabiny i po moim ciele płynął strumyk ciepłej wody. Kiedy nastał koniec tej jakże wielkiej przyjemności założyłam na siebie szlafrok i przeszłam do pokoju aby wybrać strój na kolację z rodzicami mojego chłopaka. Po długim namyśle wybrałam to:

Myślę, że wygląda to całkiem ok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Myślę, że wygląda to całkiem ok. Jest już 17:50. Znając Nathana przyjedzie punktualnie. Poczekam na niego w salonie. Usiadłam na sofie i się zamyśliłam. Nagle poczułam czyjeś dłonie zakrywające moje oczy. Momentalnie się spięłam ale już po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos:

-Witaj księżniczko. Gotowa?

-Tak. Jakim cudem wszedłeś?- zapytałam zaciekawiona. On tylko się uśmiechnął i wziął za rękę.

        Wyszliśmy na zewnątrz i kierowaliśmy się do samochodu. Chłopak podbiegł w niesamowicie szybkim tempem do drzwi pasażera i otworzył je. Usiadłam na wyznaczonym miejscu... w mojej głowie znów pojawiło się mnóstwo pytań. Jak on wszedł? Dlaczego tak szybko biega? Postanowiłam się go ponownie zapytać. Kiedy podbiegł do drzwi kierowcy i usiadł za kierownicą zaczęłam.

-Wytłumaczysz mi to wszystko?

-A co chcesz wiedzieć?

-Może to, że wszedłeś do mojego domu, tak że cię nie zauważyłam i biegasz tak szybko, że ledwo cię widać.- spytałam z niepokojem w głosie. Chłopak się zaśmiał i zaczął mówić.

-Wiesz księżniczko... Wampirom przysługują różne moce. W zależności od położenia w klasach mamy moce: szybkiego biegania, wchodzenia niezauważalnie, siła, tarcza, wysokie skakanie, latanie, kontrolowania umysłu, czytania w myślach, usuwanie jakiegoś obrazu z pamięci, kontrolowania żywiołów i przewidywania przyszłości.- o Boże! On mógł mi czytać w myślach albo kontrolować moje ruchy!!

-Ja posiadam wile z tych cech. Jednak nie potrafię kontrolować umysłu, czytać w myślach ani przewidywać przyszłości. Tymi cechami charakteryzują się wampiry klasy  B i C.- dodał z uśmiechem na twarzy a ja się uspokoiłam... przynajmniej nie może wiedzieć o czym myślę.

        Chciałam zapytać której klasy on jest wampirem. Ale dojechaliśmy pod jego dom. W drzwiach stali jego rodzice. Podeszliśmy do drzwi i otwarła je uradowana kobieta.

-Lena! Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać.- Podbiegła do mnie równie szybko jak Nathan i objęła. Oddałam uścisk i przywitałam się z tatą chłopaka.

NATHAN:
      Kiedy opowiedzialem jej o wampirzych umiejętnościach widocznie się spiela. Dlatego szybko powiedziałem, jakich cech ja nie posiadam. Troszkę opowiedzialem jej o klasach wampirów ale do mojego polozenia się narazie nie przyznam. Mama już czeka w drzwiach. Nie mogła się doczekać aż ja pozna... W końcu przez jakieś 200 lat nie było kandydatki na nową królową.

      Weszliśmy do środka i oprowadzilem ja po moim domu a Mama nakryla do stołu. Widziałem ze bardzo podoba się jej mój dom.

LENA:
       Zaczął pokazywać mi swój dom. Było tu bardzo elegancko, dobrze uzadzono. Dom był dość spory. Zaczęliśmy od salonu. Do dużego salonu prowadził korytarz a już w pomieszczeniu znajdowała się piękne białe sofy. Wypoczynek skierowany był w stronę telewizora. Było tu dużo ładnych obrazów i okno balkonowe. Skierowaliśmy się na gore. Pokazał mi swój pokój. Duże pomieszczenie, bardzo nowoczesne.

       Zeszlismy na dół do jadalni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

       Zeszlismy na dół do jadalni. Stół był już zastawiony a mama Nathana biegała w wampirzym tempie... O ile można to tak nazwać. Kobieta poruszała się tak szybko, że widziałam tylko kiedy była przy stole a później w momencie zniknęła. Zastawila stół po brzegi. Widziałam dwie butelki z czerwoną cieczą. Jedno to wino a drugie to pewnie krew. W końcu usiadła obok nas i zaczęliśmy rozmowę.
-Więc... Leno-zaczął Tata Natha- jesteś w wieku naszego syna?- zapytał przyjaźnie a ja kiwnelam glowa na tak.
-Gdzie wybierasz się dalej?
-Hmm... Myślałam, o zostaniu lekarzem ale to jeszcze nie jest pewne.
-A jaka specjalizacja?-zapytała jego mama
-Onkolog dzieciecy.- Odpowiedziałam. Bardzo chciałabym pomagać a najlepiej dzieciom.
-Lubisz dzieci?- kolejne pytanie w moją stronę... Czuję się jak na przesłuchaniu! Ale w sumie chcą wiedzieć coś o dziewczynie ich syna.
-Uwielbiam- usmiechnalam się radośnie.
      
       Cała kolacja minęła miło. Oczywiście pytania padały co chwilę ale rodzice Nathana są mega mili. Myślałam że wampiry są złe, niemiłe i... Brzydkie. A jego rodzina to całkowite przeciwieństwo. Ciekawila mnie tylko wypowiedź mamy Nathana skierowana do niego"Za tydzień z tatą wyjeżdżamy na zebranie... Wiesz władca nie może zawieść." Nie ukrywam, że zbilo mnie to z tropu... No ale... Cóż. Teraz siedzę w pokoju Nathana i rozmawiamy przytuleni... Pomimo, że jest zimny to czuje ciepło w miejscu gdzie m ie o obejmował. Postanowiłam podroczyc się z nim i zaczęłam przygryzac dolna warge. Chłopak popatrzył na moją twarz i udawał obojętność więc pomyślałam ze znów przygryze warge... Pomimo że nie hcial na pokazywać tego po sobie to widziałam ze w pewnym stopniu to na niego dziala. Chłopak zasmial się i delikatnie musnal moje wargi ale ja chciałam więcej... Więc przyciagnelam go do siebie i zaczęłam pogłębiać pocałunek, chłopak bez dłuższego namysłu oddał pocałunek i wpada w wir namiętności. Szkoda, że muszę oddychać bo inaczej nie chciałabym oderwać się od jego ust. Ich smak jest wyjątkowy i niepowtarzalny! 

You're mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz