LENA:
Jedziemy już długo. Nie znam tego krajobrazu chyba zapytam gdzie jesteśmy. Nathan jest bardzo skupiony na drodze, pewnie nie często tedy jeździ. Jestem bardzo ciekawa gdzie wywiozl mnie ten kurwiszon gwałciciel. Na samą myśl o nim mam ciarki.-A właściwie to gdzie on mnie wywiozl?- zapytałam niepewnie... Sama niewiem czy chce znać odpowiedź.
-Do Francji księżniczko. Ale możesz być spokojna. Już go nie zobaczysz na oczy.- powiedział a na jego twarz wkradł się uśmiech który nie wrozyl nic dobrego. Ciekawe co knuje.
-Ale wiesz on mieszka w tym samym mieście co my- mówiłam niepewnie- i na dodatek jesteśmy w jednej szkole.
-Spokojnie. Uwierz mi on już się nie pojawi w naszym mieście.- nie ukrywam zaniepokoil mnie trochę. Jeszcze ten uśmiech... Normalnie widząc go padam z wrażenia ale dziś mnie przeraża.
-Ch-chcesz go z-zabić?- zapytałam niepewnie.
-Ja?-zapytał zdziwiony.- nie. Ale wataha tak.- jaka kurwa wataha?! Co on pieprzy?!
-Jaka wataha?
-Wataha wilków...- że co kurwa?! Oni go zostawią w lesie na pożarcie wilkom?! Skierowalam na niego niezrozumiałe spojrzenie. Chłopak je dostrzegł bo zaczął zjeżdżać na pobocze... Zapowiada się długa opowieść.
-Bo wiesz... Wampiry to nie jedyne istoty nadnaturalne w naszym świecie. Istnieją także wilkołaki i czarownice.- wytrzeszczylam oczy na jego słowa. Myślałam że takie rzeczy to tylko w filmach i bajkach dla dzieci. Chlopak jednak kontynuował- Siedziba wilkolakow jest w Londynie, Wampirów w Oss a czarownic w Timaru. Wtedy kiedy ten skurwiel został pobity to naprawdę byłem w Londynie.
-Ale jak to? Po co ty tam i jak on znalazł się tam tak szybko?
-Ja tam pojechałem bo moja siostra jest żoną alfy- na chwilę się zatrzymał i się zasmial- ale on różni się od tych kundli. Byliśmy u nich bo Samantha i Konor będą mieli dziecko... Tak swoją drogą to ciekawe kim będzie- coraz mniej rozumiem co on do mnie mówi... Najpierw dowiaduje się ze sa wilkołaki i wiedźmy a teraz jeszcze ze z polaczania ma coś wyjść, niewiem kurna jakiś mutant? Ale nie przerywalam chłopakowi.
-wracając. Max został wezwany przez Konora, a za przeciwstawienie się alfie grozi kara śmierci.
-To on jest wilkolakiem?-zapytałam z przerażeniem.
-Tak.-powiedział niby spokojnie... Jego oczy wszystko zdradzają.- każda z grup ma swój kodeks. U wampirów nie jest on bardzo skaplikowany. Natomiast u wilkolakow i czarownic jest trochę gorzej. Jeśli czarownica złamie regulamin zawsze kończy się to spaleniem na stosie, ale im potężniejsze przewinie tym wieksze męczarnie.- przerwał na moment ale już po chwili zaczął mówić, szczelam, że składał myśli.- U wilkolakow przewinienie nie jest zawsze karane śmiercią ale odpowiednią torturą.- na te słowa się wzdryglam.- Najczęściej wychodzą żywi ale jeśli jest to tak poważne jak gwałt albo zabójstwo to na pewno kończy się śmiercią. Dla Maxa będzie na pewno bolesna... Bo w grę wchodzi jeszcze uprowadzenie i uszkodzenie ciała- mówiąc to popatrzył na moje ramię gdzie było wycięte na skurze "suka" w jego oczach było zmartwienie- na szczęście jak się przemienisz blizna zniknie.- powiedział spokojnie.
-Co kurwa?! Jakie przemienisz? Nie spieszy mi się pić ludzkiej krwi!!- powiedziałam pod wpływem impulsu. Jego twarz momentalnie zmieniła wyraz na smutną? Przygnebiona?
-Myślałem że zastanawiasz się nad tym.- powiedział smutno. Już chciał coś powiedzieć ale mu orzerwalam.
-Bo się zastanawiam ale nie chce już teraz. Na pewno nie tak szybko! Za dużo się narazie zmdzieje, żebym podjęła taką decyzję.- mówiłam w panice.
-Właśnie... Jest sprawą- zaczął się drapac po karku... Ciekawe co się dzieje.- bo za miesiąc jest stulecie ślubu mojej cioci i wujka. I chciałem zapytać czy pojedziesz ze mną?
O matko!!! Zaprosił mnie na uroczystość rodzinna!!! Ale skoro rodzinna to oznacza że będą tam same wampiry. Czarno to widze, jeden człowiek na bądź wie ile wampirów... Nie uśmiecha mi się to no ale cóż. To mój chłopak, nie wypada odmówić. prawda?
-No... - zawachalam się przed udzieniam odpowiedzi a chłopak patrzył wyczekujaco.- Ok.
Po jego minie widać że się cieszy. Teraz juz jego, usmiech mnie nie przeraża ale znowu pociąga i uspokaja. Nathan niepewnie nachylil się w moim kierunku prawdopodobnie aby mnie pocałować ale ja go wyprzedzilam i zlaczylam nasze usta razem. Tego było mi trzeba, czuc jego usta tam gdzie jest ich miejsce czyli na moich. Delikatnie przygryzl moja Warge prosząc o dostęp który od razu mu dałam. Ten pocałunek wyrażał wszystkie emocje ktore czuliśmy. Nasze języki zacząły walkę o dominację... Starałam się jak moglam ale nie oszukujmy się, jakie ja mam szansę z wampirem?! Żadne... Jego ręce wodzily po moich plecach a moje palce były wplecione w jego włosy i lekko za nie pociagalam przez co chłopak wydał z siebie jęk. Poczolam jego ręce na moich biodrach i już bo chwili siedziałam na nim okrakiem. Pocałunek stawał się coraz bardziej namietny ale mi zaczęło powoli brakować powietrza. Po chwili odsunelismy się od siebie a ja oparlam się o jego czoło. Nasze przyspieszone oddechy zaczęły się uspokajac a na moich ustach pojawiel się uśmiech... Brakowało mi Nathana,jego dotyku, ust, głosu. Wszystkiego.
-Nie pozwolę cię nigdy skrzywdzić- szepnął mi na ucho chłopak.
-Jesteś kochany- powiedziałam i znów zlaczylam nasze usta. Niestety musieliśmy już ruszać, żeby szybciej dojechać. Mama pewnie się o mnie martwi. Nie lubię kiedy musi sobie mną zawracać głowę. Już ma wystarczająco dużo problemów. A ja zamiast jej pomóc zmniejszyć ich ilość to jeszcze dodaję... Jestem po prostu córką idealną (czujecie ten sarkazm xD)
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Hejka ✋ przepraszam za moją nieobecność... Koniec roku a co za tym idzie? Poprawki... A przez przytloczenie także brak weny.
Postaram się w tym tygodniu wrzucać wdlug grafiku. Ale może się zdążyć tak jak w minionym tygodniu. Niestety... Szkoła...Do następnego!! ❤👊💋
CZYTASZ
You're mine
مصاص دماءLena to 18-letnia dziewczyna, która w szkole poznaje chloapak Nathana.. jednak to nie jest zwykły chłopak... Czy będą mogli być razem? Czy coś stanie im na drodze do szczescia? _________________________________________________________ Wszelkie praw...