Epilog

87 16 10
                                    

Nadszedł czas na ostatni rozdział czyli epilog.

************

Baekhyun

Ten ranek spędzony z Chanem był niesamowity i jednocześnie strasznie męczący bo na jednym razie się nie skończyło i nim obaj się zorientowaliśmy na dworze było już widać zachód słońca tym samym nasz ostatni dzień spędzając razem w łóżku pieszcząc się nawzajem. Jednak nie żałowałem tego co robiliśmy i cieszę się z naszego pobytu w tym świecie. 

- Chan

- Hmm?

- Myślisz, że jak wrócimy to nic się nie zmieni?

- Moje uczucia do ciebie na pewno nie ulegną zmianie. Powrót na pewno nie będzie łatwy i dostosowanie się do rzeczywistości chwilkę zajmie, ale tak długo jak będziemy razem nic nam nie przeszkodzi.

- Masz dar przekonywania.

- Możliwe. Chciałbym spędzić ten dzień z tobą do samego końca, ale z jakiegoś powodu jestem strasznie zmęczony.

- Rozumiem cię. Ja również nie mam na nic siły. 

Zauważyłem jak Chan zaczyna przysypiać, więc pocałowałem go w usta i szczelniej przykryłem nas kołdrą wtulając się w niego.

- Dobranoc

Kyungsoo

Od rana chodziłem poddenerwowany nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

- Soo uspokój się trochę. Jest jeszcze wcześnie mogłeś jeszcze trochę pospać.

- Nie potrafię. Dzisiaj Baekhyun i Chanyeol wracają do domu i nic tylko się martwię.

- Chodź do mnie.

Podszedłem do chłopaka siadając przy nim, a następnie wtulając się w jego ramiona. On zawsze wiedział jak ma mnie uspokoić, albo pocieszyć za co kochałem go całym sercem i właśnie dlatego znając to wspaniałe uczucie miałem mętlik w głowie.

- Nie wiem co mam zrobić. Boję się, że jednak sobie nie poradzą i wszystko zniszczę.

- Kyungie przecież obaj wiemy jacy oni są nie zadręczaj się tak.

Pocałowałem chłopaka wiedząc, że ma rację. Zamartwianie się nic nam nie da, a trzeba mieć wiarę, że jednak dadzą sobie radę i nie skończą tak jak my. 

- Pójdziesz ze mną.

- Oczywiście. Zawszę będę cię wspierał.

O dwunastej czekaliśmy na chłopaków przed portalem, który czekał, aż chłopacy przejdą przez niego tym samym wracając na Ziemię. Ściskałem rękę mojego chłopaka mając nadzieję, że to mi pomoże pozostać opanowanym. Pięć minut później zauważyłem Baeka i Chana jak idą w naszą stronę trzymając się za ręce co świadczyło o tym, że jednak udało im się wszystko pozałatwiać.

- Hej Kyungsoo.

Obaj się ze mną przywitali, a Chanyeol dodatkowo pomachał do Kaia witając się z nim. Czyli jednak nie zdołał się powstrzymać i ruszył im na pomoc.

- Widzę, że jednak udało się wam tego dokonać.

- Tak. Pomimo tego, że nawet bym nie pomyślał, że tak się to wszystko potoczy.

- To chyba pora na powrót nie sądzicie.

- Tak to chyba najwyższa pora.

- Jest tylko jedna sprawa, którą muszę z wami omówić przed waszym odejściem.

- O co chodzi. Wyglądasz na zmartwionego.

Widząc jaką są szczęśliwą parą nie mogę im tego zrobić. Chociaż powinienem dać im wybór. Ale wiem, że sobie poradzą Kai wiele razy mnie o tym zapewniał, więc muszę w nich wierzyć tak jak on i dać im inną przyszłość niż nasza.

- W sumie to nic ważnego. Nie ważcie się o sobie zapomnieć.

- To oczywiste. W końcu ciężko pracowałem na to by być z Chanyeolem.

- A ja już nie popełnię tego samego błędu tym razem dotrzymam obietnicy.

- Bardzo cieszą mnie wasze słowa i trzymam za was kciuki.

Baekhyun podszedł do mnie i przytulił czego nie miałem mu za złe sam odwzajemniając uścisk w końcu był on moją rodziną. Pożegnałem się w ten sposób również z Chanyeolem, no i oczywiście Kai nie mógł być gorszy i uściskał nas obu.

- W takim razie żegnajcie. I żebym nie musiał was tu więcej widzieć. Chyba że za sto lat.

Posłałem im najszczerszy uśmiech jaki mogłem, a oni najwyraźniej rozśmieszeni moim zakazem oddali go i chwytając się za ręce weszli do tunelu, który zabrał ich z powrotem.

Baekhyun

Obudziłem się na czymś miękkim i zaraz po otwarciu oczu od razu je zamknąłem przez zbyt jasne słońce.

- Baekhyun jak to dobrze. Myśleliśmy, że nigdy więcej cię nie zobaczymy. Doktorze mój syn się wybudził!

Do moich uszu dotarł czyjś głos, więc ponownie otworzyłem oczy, tym razem ostrożniej. Zobaczyłem nad sobą kobietę, która płakała w ramionach mężczyzny, który również uronił łzę, ale widocznie ze szczęścia a nie smutku. Obok nich stał młody chłopak, który miał wypisaną na twarzy wielką ulgę i szeroki uśmiech. Tylko, że...

- Kim jesteście?

Kyungsoo

- Wiem, że źle zrobiłem. W końcu powinni wiedzieć.

Jednak wtedy mogliby powiedzieć, że się nie poddadzą, albo, że chcieli by tu zostać i nigdy nie wracać co i tak nie dało by im gwarancji bycia razem. W końcu mając mniej niż 50% szans, cena za powrót jest naprawdę wielka, a ściślej mówiąc jest nią utrata wspomnień o tym co najważniejsze. Mimo, że wspomnienia będą wracać to te o najważniejszej osobie będzie ciężko odzyskać, a oni obaj znajdowali się na granicy całkowitej śmierci mając 32% i 34% szans na przeżycie.

- Nie zamartwiaj się tak tym.  Wiem,  że nie chciałeś by skończyli w tym świecie tak jak my.  Jestem pewny,  że są od nas silniejsi i dadzą sobie rade. Zwłaszcza, że jeden z nich był moim bratem za życia i znam go bardzo dobrze.

- Dziękuję Kai za to, że im pomogłeś i za to że ze mną jesteś.

- To oni pomogli mi. Wiedząc, że Chanyeol mi wybaczył czuję jakby głaz spadł mi z serca. Kocham cię Soo.

- Ja ciebie też.

Przytuliłem się do niego, a chłopak pocałował mnie w czubek głowy.  Życzę wam szczęścia.

- END -

*****************

No więc to wszystko. Mam nadzieję, że podobało wam się opowiadanie i do zobaczenia w następnym opowiadaniu. Czekają was jeszcze podziękowania.

Pech czy Przeznaczenie ? #ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz