V. Nowy Początek

33 4 3
                                    

Ledwie co się obudziłem dostałem sms-a od przyjaciólki, z którą nie widziałem się spory czas. Zaproponowała spotkanie w Czestochowie. Był już 30 wrzesień, więc można było dostrzec na koronach drzew zbliżającą się szybkimi krokami jesień. Dziś nie szedłem do szkoły, więc postanowiłem, że pojadę do niej. Spakowałem do plecaka potrzebne rzeczy jak i te zapasowe, bo kto wie co może się zdarzyć, no i ruszyłem zrobić sobie śniadanie.
- Nie śpisz już? - spytała mama zdziwiona moją obecnością w kuchni.
- Nie, nie mogę jakoś spać. - odpowiedziałem cicho.
Dzieje się tak już od ponad miesiąca po tym wydarzeniu...
- Jadę do Emilki. Nie będzie mnie dziś cały dzień i możliwe, że jutro wrócę.
Wyszedłem z domu. Pech chciał, że zaczął padać deszcz. Ogólnie z cukru nie jestem, ale teraz lało tak, jakby ktoś niemalże wylewał wiadra wody. No ale nic, doszedłem na przystanek, wsiadłem w busa i jechałem na miejsce. Postanowiłem więc zadzwonić do Emilka z pytaniem gdzie i kiedy będzie mogła się spotkać.
- Cześć Emi. Ja już jadę Ciebie. - powiedziałem zadowolony.
- Cześć... Do mnie? - spytała niepewnie.
- No a do kogo? - odparłem. - Kto rano pisał, że chce się spotkać.
- No... Napewno nie ja. - powiedziała zdecydowanym tonem. - Ale skoro jedziesz to będę czekać na dworcu.
- No spoko... W takim razie do zobaczenia. - odrzekłem i rozłączyłem się. Jeśli nie ona to pisała to kto?...
Gdy wysiadłem można było dostrzec Wiktorię w tym zatłoczonym miejscu. Od razu pomachałem jej, podszedłem do niej i przywitaliśmy się.
- Emi, bo ja dostałem od Ciebie wiadomość dziś, a skoro nie Ty to pisałaś to kto mógł to zrobić? - spytałem zaciekawiony.
- Nie wiem. Tylko ja znam hasło do swojego telefonu, więc no... - odparła zaniepokojona. - Może ma to związek z tamtymi wydarzeniami?
- To całkiem niewykluczone. - odpowiedziałem zgadzając się z nią.
- Może chodźmy się gdzieś przejść, co Ty na to?
- Dobry pomysł. - zgodziła się Emilka. - Znam fajne miejsce, chodźmy.
Jak postanowiliśy, tak też zrobiliśmy.
Szliśmy główną ulicą przechodząc obok sklepów i zakładów pracy. Po drodze poczuliśmy woń świeżego pieczywa, więc postanowiłem wstąpić do piekarni i kupić ciepłe bułki. Po jakimś czasie skręciliśmy w boczną, wąską uliczkę, gdzie nie było żadnej żywej duszy. Gdy doszliśy do końca skręciliśmy w ślepą uliczkę, na której znajdowało się pare lokali.
- Przecież tu nie było ich. - powiedziała zdumiona.
- Może nowe powstały.
- Nie. To jest jakaś inna uliczka. -
stwierdziła pewnie.
W tej samej chwili usłyszeliśmy jakiś szmer za nami. Gdy się obwróciliśmy droga znikła...

Lekko się przestraszyliśmy, bo nie widzieliśmy innego wyjścia - byliśmy
jak w pułapce.
- Kurde. Co teraz zrobimy? Już nie można się wrócić. - oznajmiła zaniepokojona.

- Chodźmy do którejś z knajpek lub barów. - powiedziałem. - Może do ,,Szybkiej Miotły"?
- Niech będzie. - zgodziła się Emilka.
Otworzyłem drzwi do środka, które były wykonane z jasnego drewna, przeplatanego ciemnym brązem. Gdzieniegdzie miało równoległe wgniecenia i złotą klamkę, na zakończeniu której była głowa lwa.
Robiąc pierwszy krok poczułem zapach pizzy i innych przysmaków, który rozchodził się po całym pomieszczeniu. Lokal był dobrze oświetlony, o czym świadczyły świecące się jasnopomarańczowe lampki doczepione na filarach podtrzymujących sufit. 3/5 ich stanowiła zwykła ściana, a reszta na dole była wykonana z bruku. Przestrzeń wypełniały drewniane stoły, obok których były podobnie wykonane ławki. Były one dość grube i można byłoby sądzić, że zostały wykonane przez właściciela. Były one koloru jasnobrązowego jak większość drewnianych tu rzeczy, a czerwone ściany zdobiły przeróżne obrazy. Ze wszystkich klientów moją uwagę szczególnie przykuło kilku nastolatków z mniej więcej mojego wzrostu, którzy mieli przy sobie listy podobne do mojego. Jedna z dziewczyn spojrzała na mnie spokojnym wzrokiem. Wtedy poczułem, że Emilki nie ma.
Kurde! Przecież była ze mną cały czas... Zacząłem nerwowo się rozglądać, ale nie dostrzegłem jej nigdzie.

Nic nie dzieje się przypadkowo. Ale przez przypadek już tak ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz