IX. Pierwsze Starcie

14 3 2
                                    

- Nie poznajesz mnie? - zapytał drwiącym głosem mężczyzna.
- To ja! Twój ojczulek.
- Niemożliwe... - wyjąkłem zaskoczony.
Nie wiedziałem co powiedzieć, naprawdę. Przez całe życie go nie widziałem, jedyne co to na zdjęciach i teraz się pojawia jakby spod ziemi.
- Wybacz że nie pisałem, ani nie poświęcałem dla Ciebie czasu, ale możemy to wszytko nadrobić.
- przekonywał.
- Zapomnij! Mogłeś się wcześniej opamiętać! - krzyknąłem nienawistnie.
- Wiedziałem, że nie będziesz chciał się spotkać, więc ją porwałem. Sąsiadka za dużo wiedziała, dlatego usiłowałem ją zabić. Jeśli dołączesz do mnie i do niego to będziesz w stanie pokonać nawet śmierć! Razem, będziemy mogli przenosić góry.
- przekonywał dalej.
- Wolałbym umrzeć niż się do was przyłączyć! - powiedziałem. - Po za tym nie potrzebuję takiej mocy. Wystarczą mi rzeczy których nie da się zdobyć za pomocą magii.
- Ciekawe jakie to są? - zaśmiał się mój ojciec. - Za pomocą tak pomocą tak potężnej siły można wszystko.
- Miłości i przyjaźni się nie da.
- odparłem.
- A na co to komu? - spytał.
Po za tym ze strachu ludzie będą za Tobą szli, a miłość przyciągnie.
- Nie ma sensu rozmawiać z Tobą o tym. - powiedziałem zrezygnowany.
- Wychodzę stąd z mamą czy ci się to podoba, czy nie.

- Nieeeeeeeeee. - odezwał się zachrypnięty głos w górze.
Na wysokiej skale nic nie było można dostrzec oprócz ciemności, z której to właśnie wyleciała powoli ciemna postać. To był on... Erolgol...
- Wkońcu się spotykamy. - powiedział zadowolonym głosem. - Widzę, że odrzuciłeś moją propozycję. Nie dajesz mi wyboru, więc to ja będę miał przyjemność Cię zabić.

Ojciec nic nie zrobił, jego twarz wykazywała obojętność na przychodzące wydarzenia.
Mama krzyczała, ale Erolgol był nieustępliwy. Zobaczyłem ciemny pocisk kierujący się w moją stronę.
Wszystko działo się tak szybko, jednak nic mi się nie stało,  poniważ niespodziewanie wokół mnie pojawiła się błekitna bariera, która odbiła pocisk. Nie czekałem ani chwili dłużeji podbiegłem do mamy i przeteleportowaliśmy się. A raczej tylko ona... W jednej krótkiej chwili zobaczyłem ciemnofioletowe cienie zwijające się w spirale. Poleciały one wprost na mnie. Poczułem ogromny ból, krzyczałem... i padłem na ziemię.

Nic nie dzieje się przypadkowo. Ale przez przypadek już tak ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz