To był jej pierwszy dzień pracy jako nauczyciela. Świeżo upieczony pedagog. Troszeczkę się stresowała, ale wierzyła, że będzie dobrze. Zacisnęła palce na dzienniku zbierając myśli w pokoju nauczycielskim.
-Będzie dobrze – powtarzała spokojnie potworzyca. Wielka różowa galareta, Patron. Pomagała jej w najcięższych chwilach życia. Wspierała przy egzaminach, umożliwiła spokojną edukację, zbieranie informacji i wszystkiego czego sobie zażyczyła. Nauczycielka uśmiechnęła się lekko i wzięła głębszy wdech. Tak, musi być dobrze. Ukończyła studia z wyróżnieniem, wykładowcy byli z niej dumni. Kto inny, jak nie ona, znał się na historii, socjologii i psychologii dziecięcej. W trakcie praktyk klasy się o nią biły, no i oto jest. Spełniła swoje marzenie, a to dzięki wsparciu i pomocy swojego Patrona.
Słowa nie opiszą wdzięczności jaką czuła do opiekunki. Świadomość tego, że ta będzie jej towarzyszyć na każdej lekcji była mentalnym wsparciem. Popatrzyła na opasły tom z którego przygotowywała się na pierwsze zajęcia. Serce waliło jej jak dzwon, w uszach dudnił szum.
-Będzie dobrze – przytaknęła nieznacznie i wzięła do ręki klucze od sali numer 10. Dzwonek na lekcje był dla niej znakiem, że czas iść do dzieci. Pierwsza klasa szkoły podstawowej, małe urwisy wchodzące za rączki do budynku mijały ją, kłaniały się i uśmiechały szeroko. Kilka spóźnialskich biegło z wielkimi, wypchanymi tornistrami do klas. 3B czatowała pod salą matematyczną, czekając na jej koleżankę ze studiów. Minęła panią dyrektor Alphys oraz jej pomagiera, wielkiego metalowego robota imieniem Mettaton. Oboje byli bardzo sympatyczni i przywitali ją z otwartymi rękami.
-Będzie dobrze – powtórzyła cicho widząc swoje pierwszaczki. Ci co siedzieli na ziemi podnieśli się leniwie, dwie dziewczynki czekały pod drzwiami i jak tylko zamek zrobił pyk, wbiegły do środka zajmując miejsca koło okna obok siebie. Nauczycielka czekała cierpliwie, aż wszystkie wejdą. Zamknęła za sobą drzwi. Jej Patronka usiadła z tyłu kołysząc się delikatnie. Kobieta nadal nie wie, jak ta widzi, słyszy czy mówi, ale to potwór. Na nie było tylko jedno wytłumaczenie „magia" i rzecz stawała się oczywista.
Klasa wypakowała na stoliki zeszyty, podręczniki i piórniki, ona nerwowo rzuciła okiem na rękę w której trzymała niebieski długopis, trzęsła się. Nie może. Nie może okazywać dzieciom strachu. Musi być pewna siebie. Pewna wiedzy jaką posiada. Podniosła wzrok, widok Patrona dodawał jej otuchy. Uspokoił nerwy. Koił sumienie. Tak. Będzie dobrze.
Po sprawdzeniu listy obecności chwyciła za mazak i podeszła do tablicy zapisując na niej wielki temat dzisiejszych zajęć.
Początek.
Upewniła się dwa razy, czy ze stresu nie zrobiła jakiegoś byka. Słowo proste, krótkie, a jednak ... Nie. Wszystko dobrze. Będzie dobrze. Nie... jest dobrze. Odwróciła się przodem do dzieci i wzięła głęboki wdech.
-Dawno, dawno temu. Ziemią rządziły dwie rasy. Ludzie i potwory. Istniały obok siebie. Rasa ludzka rozwijała się wyraźnie wolniej niż potworza. Srogie zimy dziesiątkowały populacje. Upalne lata zabierały plony. Nieporadność w krokach odstraszała zwierzęta, jakie miały stanowić źródło nie tylko wyżywienia, ale i surowiec do tworzenia ubrań. Potwory za to tworzyły już mniejsze i większe osady, wykształcił się u nich system prawny, sądownictwo oraz władza ustawodawcza, wykonawcza i ...
-Co to jest władza ustawodawcza? - zapytał chłopiec w okularach
-Władza ustawodawcza to taka, która ustala prawo... – odpowiedziała spokojnie. Im dłużej mówiła i stała na środku, tym wszystko wydawało się łatwiejsze. - ...a wykonawcza to taka która je wykonuje.
CZYTASZ
PatronTale
Short StoryDawno, dawno temu, na ziemi żyły potwory i ludzie. Pewnego dnia, potwory postanowiły zaopiekować się ludźmi i tak już zostało. Jest to w pełni moje AU.