Część II - Prolog

78 4 0
                                    

W zawodzie przepracowała już swoje lata, nabyła doświadczenia jakiego nikt jej nie odbierze. Były nagany rzecz jasna. Lecz nie brakowało także pochwał. Jej Patronka była dumna.

Każdego ranka upinała włosy w szczelny i solidny kok, dla pewności, co by to nawet kosmyk nie umknął traktowała go lakierem. Biała koszula, równy wykrochmalony kołnierzyk, guziki w rękawach aż błyszczały! Ołówkowa spódnica, beżowe rajstopy, buty na niewielkim obcasie pasujące do stroju. Uważała, że tak wygląda odpowiednio. Jak na nauczyciela przystało. Niezmienna od lat.

Autor: Misz Masz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Autor: Misz Masz

Pod zadowolonymi oczami zaczynały pojawiać się wprawdzie pierwsze zmarszczki. Od przeszło dwóch lat farbuje włosy bo zaczyna siwieć, wzrok też się pogorszył zdeczka, ale to nic. Takie są konsekwencje podejmowanej pracy.

Nie czuła już stresu, dopracowała własne środki pedagogiczne do pracy z dziećmi. Szybko złapała, że podręczniki może wyrzucić do kosza. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że dostała je od swojej Patronki.

Do każdej klasy trzeba było podchodzić indywidualnie, nie traktować jej jako masy dzieci, które początkowo takową przypominały. Lecz jako grupę osób, dzieci. Każde z nich się boi, ma marzenia, sny, pragnienia, potrzeby zaspokojone i te nie. Klasa to puzzle, gdzie każdy kawałek to inne dziecko, zaś razem tworzą obraz. Raz dobry, raz zły, zależy jak się poustawiają.

Uważała siebie za wzorową nauczycielkę i z punktu widzenia pedagogicznego faktycznie, miała podejście do swoich podopiecznych. Nie broniła się przed rozmową na przerwach. Zagadywała. Czasem wystarczyło, że pochyliła się nad samotnie siedzącym dzieckiem i zapytała, jak się czuje. Mała ten dar, który sprawiał że umiała poświęcić choć odrobinę swojego czasu każdemu. Oczywiście, wiele ją to kosztowało.

Dyrektor Alphys chwaliła ją. Raz dała nawet pieniądze za pracę, taką premię w wysokości comiesięcznej wypłaty. Nie w ręce jej Patronki, lecz własne. Pani pedagog była zadowolona z tego jednak, kiedy wróciła do domu i popatrzyła na okrągłą sumkę i nie bardzo wiedziała co z nią zrobić. Miała wszystko. Ubrania, książki, wygody, zabawy, czas. Dlatego też tego samego dnia oddała otrzymane banknoty swojej Patronce.

Klasa weszła, dzieci rozpakowały się. Różowa galareta siedziała na końcu klasy obserwując poczynania swojego pupila. Była częścią jej życia do takiego stopnia, że praktycznie stopiła się z codziennością i była prawie niezauważalna. Przynajmniej w placówce oświaty.

Chrząknęła i po włączeniu wyświetlacza, na tablicy pojawił się dzisiejszy temat zajęć.

Jednokolorowi.

Wiedziała, że dzieci mają mniej więcej pojęcie o co chodzi. Musiała jednak wyjaśnić wszystko. Tak, aby potem nie było niewygodnych pytań i aby zrozumiały działający system. Ten bez znajomości całej historii może budzić kontrowersje, dlatego istotne jest, aby przedstawić zdarzenia historyczne w taki sposób, aby wszystko układało się w logiczną całość.

PatronTaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz