Deszcz atakował twarze przechodniów, którzy zakrywali się za pomocą dużych kapturów, bądź parasolów kołyszących się wraz z mocniejszym podmuchem wiatru. Drzewa uparcie przytrzymywały się korzeni, tracąc pojedyncze liście, przybierające już czerwono-pomarańczową barwę. Czarny kot przebiegł przed samochodem, wywołując przerażenie u kierowcy, który gwałtownie zahamował i uderzył dłonią o kierownicę. Po jednej ze stron ulicy para staruszków skryła się pod zadaszeniem, narzekając na brzydką pogodę.
Miri oparła łokcie na blacie i głośno wypuściła powietrze. Gosan* często nawiedzał deszcz, a ona nienawidziła kurtek przeciwdeszczowych ani gumiaków. Wolała też słońce oraz krótkie koszulki, tymczasem zazwyczaj musiała ubierać się ciepło i na wszelki wypadek mieć w plecaku parasol. Ponadto większość czasu albo spędzała w pracy, albo w domu przed telewizorem, grzejąc się pod ciepłą kołdrą. Rzadko wychodziła z przyjaciółmi. Głównym powodem był strach przed ludźmi i akceptacji z ich strony.
Miri nie należała do śmiałych, gadatliwych osób, które od razu zdobywały sympatię nieznajomych. Niestety ludzie nie poświęcali jej zbyt dużo uwagi, przez co zazwyczaj siedziała gdzieś w kącie i udawała, że świetnie się bawiła, w duchu marząc o ucieczce do swoich czterech ścian.
Nie pamiętała dnia, w którym nie czułaby się samotna. Odkąd konkubent matki zabił czteroletniego Insuka, nie potrafiła dojść do siebie. Na szczęście nie oszalała tak, jak rodzicielka, znajdująca się obecnie w psychiatryku. Może zawdzięczała to temu, iż miała wtedy zaledwie osiem lat?
Do tragedii doszło prawie piętnaście lat temu, a Miri wciąż dręczyły koszmary. Przed oczami pojawiał jej się ten sam obraz: Bareum wbijał nóż w oko malutkiego chłopczyka, który poprosił o kupno nowego samochodzika. Gdy z ust dziecka wydobył się przeraźliwy krzyk, jego serce zostało dźgnięte i przestało bić na zawsze.
Miri z ledwością powstrzymała się wtedy od rzucenia na mężczyznę, jednak co miała zrobić? Sama wciąż była przerażonym dzieckiem, które wpatrywało się w leżącego w kałuży krwi młodszego brata. Uciekła wtedy do sąsiadów, błagając, by zadzwonili po policję.
Straciła przyrodniego brata oraz matkę, która oszalała, a oprawca został zamknięty w oddzielnym zakładzie psychiatrycznym z możliwością ubiegania się o wyjście przy dobrym sprawowaniu. Wujostwo, które przyjęło ją pod swoją opiekę, kłóciło się w sądzie i próbowało załatwić sprawę z pomocą prokuratora, jednak wyrok zapadł i nie mogli już nic zrobić.
Jeżeli Bareum był chory psychicznie (jak twierdził jego obrońca w sądzie) powinien resztę życia spędzić w psychiatryku. Dlaczego jej matka musiała siedzieć w tym okropnym miejscu, zupełnie tracąc trzeźwy umysł, skoro morderca mógł udawać chorego i uniknąć dzięki temu większej kary? Jakim prawem w ogóle istniała możliwość, by ten drań mógł kiedykolwiek ubiegać się o wolność?
Miri drgnęła, przez ogarniające ją dreszcze i odwróciła wzrok od okna, chcąc wyzbyć się męczących myśli. Jej uwagę przykuł młody chłopak o brązowych włosach z grzywką opadającą na czoło. Siedział wyprostowany jak struna od skrzypiec. Tylko głowę pochylał nienaturalnie nisko, jakby chciał ukryć twarz przed całym światem. Cappuccino, które zrobiła mu jakieś pół godziny temu, bez wątpienia zdążyło już wystygnąć. Od kilku dni widywała go w kawiarni i odnosiła wrażenie, że z dnia na dzień wyglądał na bardziej przygnębionego. Przeważnie zamawiał cappuccino z bitą śmietaną. Od czasu do czasu skusił się jeszcze na gofry z truskawkami. Wyglądał, jakby znajdował się w zupełnie innym świecie. W krainie kryjącą za sobą jedynie ból i cierpienie.
CZYTASZ
I Still Remember ✓
Romansa❝Nie wszystkie blizny widoczne są gołym okiem❞. Miri była świadkiem morderstwa młodszego brata, który umarł z rąk własnego ojca z powodu zabawki. Po tym wydarzeniu jej matkę zamknięto w szpitalu psychiatrycznym, ojczyma odizolowano od społeczeństwa...