#12

8 2 0
                                    

Byłam na spotkaniu rodzinnym razem z moim byłym znajomym i jego kolegami. Był dla mnie miły, ale jednocześnie wydawał się zmartwiony. Nie obchodziło mnie to za bardzo, ale jednak przykro trochę.  Przypadkiem rozlał soki, więc mu  pomogłam, a on poszedł do małego pokoju obok głównego zbioru ludzi i wszedł do kojca dla dzieci, gdzie zawsze siedział i kiwał się w przód i w tył z kolanami wsuniętymi pod brodę.
Później do mojego domu przyjechał kolega ze szkoły, którego znam z widzenia, rodzice i brat. Miałam już dość gości, a znajomy zaczął się do mnie przybliżać. Popatrzyłam w jego totalnie puste oczy i z przerażenia zaczęłam płakać. Po uciekłam do pokoju, a za mną pobiegł jego brat i poszliśmy na spacer. Uspokoiłam się trochę, szliśmy błotnistą drogą i zabrał mi mój telefon. Gdy się nim bawił, zauważyłam jadący prosto na nas samochód. Odepchnęłam kolegę na bok i nic mu się nie stało.
Gdy już się ściemniło, zapaliły się latarnie, a ja z towarzyszem poszłam do znajomych pod fabrykę.

Marzenia Senne cz.1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz