— Fay — przedstawił się, usiłując odzyskać spokój. Serce niemiłosiernie łomotało mu w piersi. — Jak już się domyśliłaś, masz do czynienia z Łowcą, czyli kimś, kto naprawia błędy w historiach. I właśnie po to tu jestem.
— Moja historia ma się świetnie, dziękuję. — Nomia powoli okrążyła chłopaka, nie spuszczając z niego czujnego spojrzenia. Ze szczególną uwagą przyglądała się uszom chłopaka. — Nie jesteś człowiekiem, prawda?
Księżniczka zbliżyła się, z zastanowieniem marszcząc brwi. Klasnęła w dłonie.
— Sinus! Cosinus! Dobra robota, zwiążcie mu jeszcze ręce!
Dopiero teraz Fay zauważył dwa kolorowe ptaszki latające przy jego nogach. Miały wielkie oczy i wyglądały jak postaci z animowanych bajek dla dzieci. Zaświergotały z oburzeniem, podfruwając w kierunku Nomii, która zdawała się w lot zrozumieć ich przekaz.
— Naprawdę znów muszę to robić? — westchnęła z rezygnacją. Cała zarumieniona, zaczęła śpiewać zawstydzonym głosem. — Hej ho, najmilsze ptaszyny! Zwiążcie ręce tego chłopczyny!
— Nazywają się Sinus i Cosinus? — zapytał Fay z pozornym zainteresowaniem, mając nadzieję, że uda mu się zmienić tor rozmowy, podczas gdy ptaki latały wokół jego dłoni, trzymając w dziobach sznur. — Dość... osobliwie.
Oczy Nomii rozbłysły, ale zachowała poważny wyraz twarzy. Odchrząknęła cicho.
— Matematykę nie bez przyczyny nazywa się królową nauk — pouczyła. — Jest naprawdę fascynująca, zwłaszcza logika i geometria.
Podeszła, by zatrzymać się dopiero przed jego twarzą. W skupieniu przyglądała się uszom Faya, stopniowo pochmurniejąc. Zacisnęła wargi.
— Sądząc po budowie małżowiny usznej, niestety mógłbyś być faerie, choć wyglądasz trochę nietypowo — orzekła.
Czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli, Fay popatrzył jej w oczy.
— Naprawdę tak uważasz? — zapytał miękko, przywołując całą swoją magiczną siłę i skupiając ją we wzroku. Poczuł, jak moc przepływa przez całe ciało, by za chwilę zawładnąć księżniczką.
Trudno było mu ukryć szok, gdy dziewczyna odpowiedziała mu zupełnie trzeźwym spojrzeniem. Jego czary nie zadziałały.
— Myślę, że jest taka możliwość.
— Jestem półelfem — skłamał, w myślach szepcząc zaklęcia mające uwolnić go ze sznura.
Nic nie przynosiło efektu, a Fay był coraz bardziej zbity z tropu. W desperacji próbował kolejnych zaklęć, aż w końcu nawet zdecydował się rzucić czar ewakuacji, który pozwoliłby mu uciec do Biura, ale on też nie zadziałał. To, że nie mógł posługiwać się mocą faerie, było już wystarczająco niepokojące, ale nie rozumiał, czemu zawiodły go nawet umiejętności Łowcy. Na myśl o tym, co zaraz zrobi z nim księżniczka, zakręciło się w głowie i zaschło w ustach.
— To też nie najlepiej — podsumowała Nomia. — Cóż, sprawdzimy to.
Wezwała strażników, którzy złapali go za ramiona i wyszli z komnaty, podczas gdy odprowadzała ich wzrokiem. Kiedy drzwi się zatrzasnęły, Fay zobaczył długie, kręte schody. Skrępowane nogi sprawiały, że mężczyźni musieli znosić go stopień po stopniu, w związku z czym czuł się jak worek ziemniaków. Najwyraźniej Nomia wolała nie ryzykować i uznała, że tak będzie najbezpieczniej, co wcale go nie uszczęśliwiało.
Gdy zeszli na sam dół, Fay zobaczył, że przed nim rozciąga się długi, ciemny korytarz. Strażnicy poprowadzili go w mrok. Poczuwszy nieprzyjemny zapach wilgoci, zmarszczył nos.

CZYTASZ
Światła Faerie
FantasíaFay jest Łowcą - jednym ze strażników Wyobraźni. Odwiedza fikcyjne światy, gdzie porządkuje historie, naprawia błędy w ich fabułach i przywołuje niepokornych bohaterów do porządku. Stara się jak najlepiej wypełniać swoje zadania. Pewnego dnia jednak...